Nie tylko w okresie listopadowego święta z grobów znikają kwiaty, znicze, a nawet stałe elementy dekoracji nagrobków. Policja nie jest w stanie upilnować ogromnych przestrzeni cmentarnych. W tej sytuacji złodzieje często czują się bezkarni.
 
Historia określenia „hieny cmentarne” sięga czasów starożytnych, kiedy złodzieje rozkopywali świeże groby w poszukiwaniu kosztowności i odzieży zostawionej zmarłemu przez bliskich jako znak rozpoczęcia nowego życia. Współcześnie tym terminem nazywa się osoby, które żyją z okradania nagrobków. Potrafią oderwać stalowe elementy zdobnicze - np. wazony - po czym sprzedać je na złom. Kradną kwiaty i znicze po to, by ponownie nimi handlować.
 
Hien nie odstrasza nawet fakt, że za okradanie nagrobków grozi osiem lat więzienia. Zapytaliśmy w bielskiej Straży Miejskiej o to, jak walczyć ze złodziejami, którzy nie mają szacunku dla zmarłych i ich rodzin. - Jeśli zauważymy takiego złodzieja, powinniśmy jak najszybciej wezwać policję - apeluje starszy inspektor Piotr Kliś.
 
Problem w tym, że zanim policja dojedzie na miejsce zdarzenia, złodziej zdąży uciec, a zwykły człowiek, który zauważy takiego delikwenta przy okazji odwiedzania rodzinnego grobu nie będzie w stanie go zatrzymać. Sytuację być może poprawiłoby zwiększenie liczby strażników miejskich oraz policjantów patrolujących nekropolie oraz całodobowy monitoring cmentarzy. Na to ostatnie rozwiązanie zdecydowały się np. władze Poznania i poniesione przez miasto nakłady szybko przyniosły oczekiwane skutki.
 
 - Moim zdaniem, straż miejska powinna starannie przyglądać się podejrzanym osobnikom  - mówi pani Bożena, prowadząca własną kwiaciarnię obok kościoła p.w. św. Stanisława w Bielsku-Białej. - Tymczasem najczęściej skrupulatnie sprawdza takie osoby, jak ja, które prowadzą własną firmę i płacą ZUS. Na łapanie hien cmentarnych brakuje jej czasu.
 
Kolejnym sposobem wyeliminowania hien cmentarnych byłoby ukrócenie ich zarobków poprzez nie kupowanie towarów pochodzących z nielegalnego źródła. Nabywając znicze i chryzantemy, powinniśmy uważnie przyglądać się sprzedawcy i jego stoisku.
 
 - Jeżeli ktoś stoi z małym stoliczkiem, na którym ma pięć chryzantem i dziesięć zniczy, to jest to dla mnie podejrzane - dodaje pani Bożena. - Nie wierzę ,że ktoś jechał do hurtowni po tak małą ilość towaru. Niestety, nasze społeczeństwo jest ubogie i często wolimy mniej zapłacić niż zastanawiać się nad tym, czy znicze lub kwiaty pochodzą z legalnego źródła. Przy naszym kościele jest mały cmentarz, więc zwykle nie ma takich handlarzy. Ale np. przy Cmentarzu Komunalnym oraz przy ul. Grunwaldzkiej jest ich pełno.
 
Ceny zniczy są różne. Najdroższe palą się nawet trzy dni. Na rynku pojawiły się także znicze elektryczne, dające światło przez cały miesiąc. Jeżeli ktoś chce sprzedać duże znicze - warte kilkanaście złotych - za kilka złotych, to również powinno to wzbudzić nasze podejrzenia.

 
 - Ceny zniczy nie zmieniły się od pięciu lat - twierdzi Rafał Skrzyński, pracownik hurtowni w Cygańskim Lesie. - Zapłacimy od kilku złotych za sam wkład, do trzydziestu za duży, szklany znicz, który pali się nawet przez trzy dni. Ceny zależą od wielkości i wyglądu znicza. Często ludzie stawiają tylko jeden większy znicz na grobie bliskich. Jest to o tyle praktyczne, że potem mogą wymieniać w nim wkłady.
 
Tani znicz nie zawsze znaczy dobry. Kupując taki symbol pamięci na groby naszych bliskich, powinniśmy mieć godnego zaufania, sprawdzonego sprzedawcę. - Niskie ceny mają tzw. znicze dmuchane. Mogą kosztować zaledwie 90 groszy - tłumaczy pani Bożena. - Zawierają jedynie dziesięć gramów wosku, który jest w taki sposób podniesiony powietrzem, aby wizualnie było go więcej. Jest to tylko złudzenie, bo palą się one bardzo krótko, ale laik o tym nie wie. Ja mam sprawdzonego dostawcę. Sama zapalam, sprawdzam znicze, dzięki czemu wiem, w jaki sposób potrafią oszukiwać nielegalni producenci.
 
Ceny kwiatów zależą od gatunku i wielkości chryzantem. Kupując je w promocji, musimy zwrócić uwagę, czy kwiaty są zdrowe i odpowiednio nawodnione. - Ceny kwiatów w tym roku są niższe niż w ubiegłym. Obecnie mamy chryzantemy od 8 do 30 zł - mówi sprzedawczyni kwiatów przy cmentarzu w Bystrej.
 
Cmentarni złodzieje interesują się nie tylko tym, co postawimy na grobach naszych bliskich, lecz także naszymi portfelami. Policja apeluje, aby udając się na cmentarze, nie zabierać ze sobą dużej ilości gotówki i cennych przedmiotów. Trzeba również pamiętać, by nie przechowywać pieniędzy w zewnętrznych kieszeniach ubrań i pilnować torebek. Szczególnie osoby starsze i samotne powinny zapewnić sobie towarzystwo krewnych lub znajomych.
 
Agnieszka Pollak-Olszowska