Bielska posłanka Bożena Kotkowska przygarnia pod swe opiekuńcze skrzydła bielszczan, którzy nie regulują rachunków. Chodzi o część lokatorów, głównie budynków komunalnych, mających problemy ze spłacaniem zaległości czynszowych. Parlamentarzystka wzywa prezydenta Bielska-Białej do rozmów z jej protegowanymi. Można nie płacić, lecz rozmawiać trzeba.
 
Oprócz dziennikarzy, na wczorajszą konferencję prasową posłanka zaprosiła członków Społecznego Komitetu Lokatorskiego „Pod Bezpiecznym Dachem”. Przyszli ludzie, którym w życiu nie jest lekko. Był pan po zawale i wylewie, od lat bezskutecznie czekający na mieszkanie socjalne. Innej lokatorce nowy właściciel kamienicy drakońsko podwyższył czynsz, że musiała się wyprowadzić z mieszkania. Poszkodowani żalą się, że nikt z Ratusza nie chce rozmawiać o ich postulatach.
 
A komitet ma ich siedem. Przede wszystkim domaga się od Gminy przyjęcia wieloletniego programu budowy domów komunalnych, który zakładałby oddawanie do użytku co najmniej 250 nowych mieszkań rocznie. - W polityce mieszkaniowej - argumentują dłużnicy - należy uwzględnić model kształtowania polityki prorodzinnej opartej na wzorcach państw członkowskich UE.
 
Komitet żąda też jednorazowego umorzenia zaległości płatniczych lokatorów mieszkań komunalnych. Prawo do abolicji czynszowej przysługiwałoby tylko tym osobom, które wykażą, że nie stać je na uregulowania zaległości z powodów od nich niezależnych i zobowiążą się do regularnego płacenia czynszu w takim zakresie, w jakim pozwala ich sytuacja materialna.

 
 - Miasto powinno utworzyć specjalny fundusz, z którego pochodziłyby środki na pokrycie zaległości czynszowych. Pieniądze z tego konta służyłyby do realizacji programu oddłużeniowego o charakterze socjalnym, którego celem byłaby spłata zaległości czynszowych lokatorów mieszkań spółdzielczych i kwaterunkowych znajdujących się w budynkach należących do prywatnych właścicieli.
 
Poza postulatami typu roszczeniowego, w programie Społecznego Komitetu Lokatorskiego odnaleźć można systemowe propozycje współpracy z władzami miasta w kształtowaniu lokalnej polityki mieszkaniowej. Rada, która byłaby społecznym reprezentantem lokatorów, chciałaby uczestniczyć w przygotowaniu wszelkich aktów prawa miejscowego. Nie mniej nowatorskie jest żądanie udziału społecznych komitetów lokatorskich w opracowaniu projektów pozyskiwania środków z funduszu UE z docelowym przeznaczeniem na projekt remontu i konserwacji zabytkowych budynków komunalnych, np. przy Barlickiego, Komorowickiej czy Legionów.
 
Osoby zalegające z opłatą czynszu powołują się na swoje prawa wynikające z Konstytucji RP, a posłanka Bożena Kotkowska wzywa prezydenta Jacka Krywulta do dialogu społecznego.
 
 - W Sejmie przeprowadzaliśmy już abolicję podatkową i się udało - argumentuje parlamentarzystka. - Przyszedł czas, aby pomóc lokatorom w Bielsku-Białej.
 
Posłanka zaprzecza, jakoby prowokowała sytuacje konfliktowe. Powołuje się na przykład gminy Czernichów, gdzie dzięki jej mediacji miało dojść do porozumienia miejscowej władzy z mieszkańcami. Podobno są osoby, które chciałyby, aby ów talent koncyliacyjny mógł zostać wykorzystany na stanowisku prezydenta Bielska-Białej, lecz Bożena Kotkowska nie podjęła jeszcze decyzji o udziale w listopadowych wyborach samorządowych. Gdy słyszy pytanie o konkrety, odmawia podania nazwisk osób wzywających ją do startu oraz nazw popierających ją ugrupowań politycznych.
 
 - Za tydzień powiadomię wszystkich Państwa o mojej decyzji - kokietuje parlamentarzystka. Jej zdaniem, nasza demokracja nieźle zdaje swój egzamin na szczeblu lokalnym, gdyż na stanowisko prezydenta miasta kandydują osoby reprezentujące różne opcje. Jeśli będzie trzeba, znajdzie się też miejsce dla polityka, który chce pozyskiwać elektorat drogą drenażu naszych kieszeni. „Demokracja jest najgorszą formą rządów, ale nic lepszego nie wymyślono” - jak mawiał Winston Churchill.
 
Robert Kowal