Dopiero powódź sprawiła, że w Telewizji Polskiej przypomnieli sobie o istnieniu Podbeskidzia.
 
Wraz z falą powodziową na Podbeskidziu pojawił się desant dziennikarzy TVP Katowice. „Aktualności”, sztandarowy program tej stacji, zaczynały się od wiadomości z Bielska-Białej i okolic. Ktoś niezorientowany mógłby odnieść wrażenie, że Podbeskidzie znajduje się w centrum uwagi katowickiego ośrodka TVP. Bardzo mylne byłoby to wrażenie.
 
Wypływamy na fali

Firma (tak o TVP mówią jej pracownicy) ma kłopoty. To wiadomo nie od dziś. Tylko że obecnie te kłopoty są większe niż kiedykolwiek wcześniej. Z TVP się tego nie dowiemy, ale inne media aż huczą o tym, co dzieje się na Woronicza i w oddziałach regionalnych. Kadrowe trzęsienie ziemi w TVP, budżety ośrodków regionalnych drastycznie obcięte, obniżone honoraria dziennikarzy. W katowickim ośrodku nie mają na ogrzewanie budynku - takie między innymi informacje pojawiały się w mediach tylko w kilku ostatnich tygodniach.
 
TVP Katowice od wielu lat ma redakcję w Bielsku-Białej. Jej obecny kierownik, Ireneusz Kaznocha, absolwent łódzkiej „Filmówki”, pojawił się w niej dwadzieścia lat temu. To były złote czasy TVP Katowice, która nadawała własny program 24 godziny na dobę. Siłą rzeczy czymś trzeba było zapełnić ramówkę, więc szło sporo materiałów z Podbeskidzia.
 
Taśma została w Bielsku

W ubiegłym roku otwarto w Bielsku-Białej nowe studio TVP przy ulicy Sempołowskiej. Wcześniej siedziba redakcji mieściła się w hotelu Pod Orłem, a jeszcze wcześniej przy ulicy 3 Maja, w kamienicy naprzeciw hotelu Prezydent. Nowa siedziba tym różni się od poprzednich, że jest wyposażona w łącza światłowodowe. - Dzięki temu możemy obrabiać newsy na miejscu. Wcześniej z każdym materiałem trzeba było jeździć do Katowic. Pamiętam jak jeden z kolegów pojechał do Katowic i dopiero tam zorientował się, że taśma została w Bielsku - wspomina Ireneusz Kaznocha.
 
Bielska redakcja nie ma własnego budżetu. Dziennikarze są współpracownikami TVP Katowice. Na stałe - oprócz kierownika - dyżurują dwie dziennikarki. Okazjonalnie współpracują jeszcze dwie osoby, które funkcjonują jako wolni strzelcy. Do tego dochodzi trzech operatorów. Do dyspozycji mają dwa zestawy zdjęciowe, czyli kamery z osprzętem i zestaw montażowy. W efekcie można sformować dwie równolegle działające ekipy. Kamery mają 10 lat, są wyeksploatowane, ale sprawne, mimo że - jak mówi Kaznocha - kamery wymienia się zwykle po kilku latach użytkowania.
 
Straszno i śmieszno
 
TVP Katowice istnieje od 53 lat. Ma drugie po Warszawie zasoby archiwalne, jedno z najnowocześniejszych w Polsce zapleczy transmisyjnych, które pozwala na obsługę wielu dużych wydarzeń na terenie całego kraju i trzy redakcje zamiejscowe - oprócz tej bielskiej także w Częstochowie i Rybniku.
 
Brzmi to pięknie. Ale rzeczywistość skrzeczy. Kiedy pojawił się pomysł, aby podzielić ośrodki regionalne na produkcyjne i emisyjne i TVP Katowice umieścić w tej drugiej grupie, zrobiło się straszno. Bo to oznaczało, że katowicki ośrodek nie robiłby już własnych programów, a tylko nadawał te wyprodukowane gdzie indziej. To skandal i próba faktycznej likwidacji ośrodka w Katowicach - napisała w liście otwartym do prezesa Telewizji Polskiej Romualda Orła przewodnicząca Rady Programowej TVP Katowice Jadwiga Chmielowska.

 
A ostatnio jest śmiesznie (choć to chyba śmiech przez łzy), bo nowy dyrektor katowickiego ośrodka, Jerzy Nachel, wprowadził 15 złotych opłaty za „współużytkowanie powierzchni wspólnej”. Muszą ją co miesiąc płacić współpracownicy TVP Katowice. Dyrektor wyjaśnił, że w ten sposób dokładają się do opłat za korzystanie z telefonów, prądu i ogrzewania. - Może jeszcze będziemy płacić za oddychanie powietrzem na korytarzach firmy - ironizują współpracownicy katowickiego ośrodka.
 
Dla każdego coś miłego?
 
Telewizji regionalnej jest coraz mniej. Z wspominanych z rozrzewnieniem przez Ireneusza Kaznochę 24 godzin własnego programu zostały cztery (pozostały czas antenowy wypełnia TVP Info). Ile w tym Podbeskidzia? Z pytaniem o obecność naszego regionu na antenie TVP Katowice zwróciliśmy się do dyrektora Jerzego Nachela. W jego imieniu odpowiedziała Aleksandra Fudala, kierownik Wydziału Producenckiego TVP Katowice.
 
Mail od kierownik Fudali, to lektura ciężka do czytania i cytowania, bo jest to suchy spis wszystkich programów z Podbeskidzia nadanych na antenie TVP Katowice od 2005 (!) roku. Wymienienie ich wszystkich zapełniłoby całą stronę w gazecie. Prezentujemy tylko wybrane pozycje. W magazynie „Drobne Sprawy” 17 odcinków poświęcono Podbeskidziu. „Magazyn Beskidzki” był mu poświęcony w całości, jego następca - magazyn „Północ - Południe” oprócz wydarzeń z Podbeskidzia prezentował także reportaże z Częstochowy.
 
Kibice otrzymali trzy tysiące sześćset minut programów sportowych z regionu, a miłośnicy kultury zaproszenia na większość imprez przygotowywanych na Podbeskidziu. TVP Katowice nadawała liczne relacje z wydarzeń kulturalnych, takich jak Tydzień Kultury Beskidzkiej oraz imprez masowych, jak megaoscypek w Żabnicy, Operacja Południe czy Rajd Kukuczki. W programie „Bliżej natury” w każdym odcinku prezentowano co najmniej jeden film zrealizowany na Podbeskidziu. Do tego „Góralska lista przebojów” i „Narciarski weekend” w miesiącach zimowych.
 
 - Mam nadzieję, że to bardzo uszczegółowione wyjaśnienie jasno i precyzyjnie dowodzi, że Podbeskidzie nie jest regionem w jakikolwiek sposób sekowanym czy zaniedbywanym na antenie tak Telewizji Katowice, jak i całej Telewizji Polskiej - podsumowuje Aleksandra Fudala.
 
Lepiej już było
 
Gdyby nie włączać telewizora, można by w to uwierzyć. Problem polega na tym, że na antenie TVP Katowice trudno znaleźć pozycje, które z taką skrupulatnością wylicza kierownik Fudala. Z czego wynika ta sprzeczność?
 
 - Właściwie robimy już tylko newsy. Zniknęły reportaże i programy regionalne z Podbeskidzia. Nie ma pieniędzy. Od dwudziestu lat, kiedy tutaj jestem, zawsze ukazywał się na antenie TVP Katowice program stricte regionalny, na przykład „Nad Wisłą, Sołą i Skawą”. Na początku lat dziewięćdziesiątych było to pół godziny pokazywane w dwójkowym okienku, potem piętnastominutowy „Magazyn Beskidzki”, a ostatnio dziesięciominutowy „Tygodnik Regionalny” w poniedziałki i piątki - mówi Ireneusz Kaznocha.
 
Tych programów - o czym kierownik Fudala nie wspomniała - już na antenie nie ma. „Tygodnik Regionalny” zniknął w maju, podobno przejściowo. Wstrzymane zostały prawie wszystkie programy robione dotąd na Podbeskidziu.
 
Przez bielską redakcję TVP Katowice przewinęło się wielu współpracowników. Między innymi Tomasz Ficoń, obecnie rzecznik prasowy bielskiego ratusza. Szefem Ficonia w bielskiej redakcji był Jacek Skorus, który od października ubiegłego roku szefuje telewizyjnej „Panoramie” (internetowy serwis branżowego magazynu „Press” donosi, że jego odwołanie jest przesądzone)...
 
Co będzie dalej z bielską redakcją TVP Katowice? Nie wiadomo. Ireneusz Kaznocha pociesza się, że nie da się już bardziej zredukować tego, co tutaj robią. „Aktualności” na pewno pozostaną na antenie, a w nich newsów z Podbeskidzia nie da się pominąć. Czy wrócą reportaże? To zapewne zależy od pieniędzy.
 
Tekst i foto: Wojciech Małysz