Najnowsze przedstawienie wystawiane w Teatrze Lalek Banialuka w Bielsku-Białej jest metaforyczną opowieścią o sytuacji dziecka zagubionego w świecie dorosłych. Ambitni widzowie, którzy oczekują od teatru czegoś więcej niż łatwej rozrywki, długo nie będę mogli zapomnieć przekazu tego spektaklu.
 
Philippe Dorin, znany w Polsce jako autor sztuk dla dzieci, jest aktorem przez wiele lat związanym z Théâtre Jeune Public w Strasburgu. Spośród jego sztuk w polskich teatrach do tej pory wystawiono między innymi ,,Olbrzyma”, ,,Willę Esselingów” oraz ,,Świat i już”. Artyści Teatru Lalek Banialuka sięgnęli po dramat pt.,,Stój! Nie ruszaj się!”. Tym razem nie jest to jednak sztuka przeznaczona dla dzieci.

 
Przedstawienie podejmuje wątki zaprezentowane wcześniej w spektaklu pt. „W beczce chowany”, stanowiąc dalszy ciąg rozważań o miejscu dziecka w świecie dorosłych. Jest to sztuka o pragnieniu porozumienia i jednocześnie głębokiej niemożności osiągnięcia go przez ludzi tworzących rodzinę.
 
W spektaklu ,,Stój! Nie ruszaj się!” nawet najprostsze słowa tworzą metaforę. Dziecko mówi swoim niedoskonałym, pełnym błędów językiem, co stanowi kolejną przeszkodę w porozumieniu się ze światem. Dorośli - próbując je poprawiać - sami popełniają błędy słowne. Sztuka Dorina jest również pełna neologizmów, tworzonych na bazie odmiany przez osoby: - Mamusia, twamusia, ichniusia - mówi płaczące dziecko.
 
Przedstawienie, umiejętnie wyreżyserowane przez Bogusława Kierca, zawiera bogatą symbolikę. Pierwszym i można powiedzieć, wiodącym symbolem są ożywione przedmioty. Najczęściej w sztuce pojawia się krzesło oraz kwiaty. To pierwsze, niczym na obrazie Van Gogha Krzesło z fajką jest jedynym przyjacielem osamotnionego dziecka, ponieważ rozumie jego język i potrzebę bliskości. Kwiaty natomiast symbolizują kłótnie, pogrzeb i śmierć. Przemawiają dopiero na końcu sztuki.

Moim zdaniem, jedynym spójnym elementem spektaklu jest rzeczywistość parateatralna, czyli prezentacja na scenie przygotowań do realizacji spektaklu. Już od czasów Williama Shakespeara widzowie oswojeni są z teatrem w teatrze, lecz współcześni artyści uzupełniają ten zabieg o gry słowne i metafory, co czyni go trudniejszym w odbiorze.
 
W sztuce ,,Stój! Nie ruszaj się!” reżyser kreuje rzeczywistość. To on decyduje o tym, że bohaterami opowieści są rodzice i dziecko. Decyzję o płci dziecka pozostawia jednak aktorom. Bohaterowie tego dramatu nie mają imion, co sprawia, że z jednej strony są anonimowi, a z drugiej - może się z nimi utożsamiać każdy z nas. W różnych momentach spektaklu reżyser nieoczekiwanie zaczyna zastępować aktorów lub odpowiada na ich pytania absurdalną odmianą dźwiękonaśladowczych wyrazów. Oczywiście, zastosowanie takiej formy przekazu teatralnego wymaga sporych umiejętności aktorskich. Małgorzata Bulska, Katarzyna Pohl, Konrad Ignatowski i Piotr Tomaszewski doskonale poradzili sobie z tym wyzwaniem.
 
Ważnym elementem przedstawienia jest także muzyka skomponowana przez Jacka Wiechowskiego. Dźwięki dziecięcej melodii przeplatają się z nastrojową nutą fortepianu, a nawet radosnymi pieśniami wykonywanymi przez samych aktorów.

Ascetyczna scenografia, kameralna muzyka i niewielki zespół aktorów tworzą przedstawienie intymne, dojrzałe i bardzo osobiste. Dziecko podejmuje desperacki krok, by zwrócić na siebie uwagę rodziców - chce skoczyć z wieży ułożonej z mebli. Mówi rodzicom, że zrobi to, zanim doliczy do dziesięciu. Oni jednak, zamiast je ratować, zastanawiają się nad tym, czy w ogóle potrafi liczyć. W innej scenie z kolei dziecko ma metafizyczne zdolności. Potrafi liczyć słowa, które pozostały do wypowiedzenia.
 
Dorośli w sztuce Dorina są zapatrzeni w siebie, zbyt zajęci kłótniami, miłością fizyczną lub szukaniem nowych doznań, by dostrzec potrzeby dziecka. Podczas sporu o podział majątku matka krzyczy do ojca:
 - Oddaj mi kwiaty! Zostały przecież dla ciebie inne rzeczy.
 - Jakie? - pyta ojciec
 - Na przykład dziecko - odpowiada matka.
 
Przedstawienie ,,Stój! Nie ruszaj się!” jest sztuką bardzo trudną w odbiorze. Trzeba do niej podejść z bagażem kontekstów kulturowych, ale także dramatów, które rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami chyba w każdej rodzinie. Twórcy tej sztuki starali się oddać głos wszystkiemu, czemu (lub komu) się go odbiera: samotności, przedmiotom, głodowi miłości i wreszcie - dzieciom, które podobno głosu nie mają.
 
                                                               Agnieszka Pollak-Olszowska