Tymczasowy trener Podbeskidzia Tomasz Świderski nie jest człowiekiem znikąd. Od dziecka był niemal skazany na futbol. Od najmłodszych lat towarzyszył swojemu ojcu Tadeuszowi, który był najpierw zawodnikiem, a później trenował najlepsze drużyny w byłym województwie bielskim, z BBTS, BKS Stal i Beskidem Andrychów na czele. Swoje pierwsze, piłkarskie kroki stawiał właśnie w andrychowskim klubie.
 
Po ukończeniu szkoły podstawowej, Świderski zaczął trenować w Gwarku Zabrze. Będąc juniorem przez cztery lata reprezentował barwy tego klubu, a jako senior debiutował w trzecioligowej wówczas Concordii Knurów. W tym okresie miał okazję grać w jednej drużynie z Jerzym Dudkiem. Tam też po raz pierwszy zetknął się z Marcinem Broszem. Przyszły trener Podbeskidzia wprawdzie opuszczał wtedy drużynę knurowską, ale później raz po raz odwiedzał swoich kolegów na treningach.
 
Gdy skończył szkołę średnią, udał się do Krakowa, aby studiować na AWF. Przez cztery lata grał w miejscowej Garbarni, po czym życie pognało go aż do Wielkopolski, gdzie znalazł pracę w trzecioligowej Polonii Chodzież. Po powrocie w rodzinne strony, reprezentował barwy m.in. Beskidu Skoczów. W tym czasie grał w jednej drużynie ze Sławomirem Cienciałą. Kolejnym przystankiem w jego karierze piłkarskiej była Koszarawa Żywiec, gdzie po raz drugi miał sposobność zetknąć się z Broszem.
 
Ostatnim epizodem zawodniczym w karierze sportowej Tomasza Świderskiego było reprezentowanie barw Rekordu Bielsko-Biała. Później zawiesił buty piłkarskie na kołku, gdyż - jak dziś twierdzi – został przyduszony nawałem obowiązków. Już wtedy prowadził zajęcia w szkole podstawowej i rozpoczął treningi z młodzieżą Podbeskidzia. Stale podwyższał swoje kwalifikacje trenerskie. Obecnie jest trenerem pierwszej klasy, co w praktyce jeszcze nie pozwala mu prowadzić drużyn występujących na szczeblach centralnych rozgrywek w naszym kraju.
 
Aktualny trener „Górali” w tej chwili posiada tylko warunkową licencję na prowadzenie ekipy z zaplecza ekstraklasy. Aby być pełnoprawnym opiekunem piłkarzy z Bielska-Białej, musi uzyskać licencję UEFA, której wymaga PZPN.
 
 - Wraz z czterema kolegami wyjadę na staż do włoskiego Empoli - planuje szkoleniowiec bielszczan. - Klub ten szkoli wielu klasowych piłkarzy, którzy nie mają problemów z odnalezieniem się w Serie A. Doświadczenie to umożliwi mi zdobycie licencji UEFA Pro.
 
Zapytany o trenerskie wzorce, Tomasz Świderski odpowiada zaskakująco: - Michał Probierz! To człowiek bez kompleksów. Prze mocno do przodu i jest „bezczelny” w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jako piłkarz miał wiele odwagi i nie czuł respektu przed żadnym przeciwnikiem. Teraz Michałowi dobrze wiedzie się w Jagiellonii. W młodym wieku jest jednym z najlepszych trenerów w kraju. Ze szkoleniowców światowego formatu, Świderskiemu najbardziej imponuje inny „typ niepokorny” - Jose Mourinho.

 
Jako nowicjusz spotkał w bielskiej szatni zawodników niewiele młodszych od siebie. Jak w takiej sytuacji zyskać szacunek i uznanie swoich podopiecznych? - Jeżeli przyjdzie na trening człowiek, który będzie opowiadał o „pierdołach” i zwodził piłkarzy, to jest przegrany. Jeżeli zaś powie o konkretach i wykaże swoją wiedzę i umiejętności, to zyska szacunek. Ważne, żeby zobaczyli, że nie mają do czynienia z wuefistą ze szkoły czy panem z gwizdkiem. Bo były o mnie takie opinie, że przyjdzie pan z gwizdkiem i kartką. Będzie gwizdał, gwizdał i gwizdał... A to, że ktoś ma kartkę, to nie jest wstyd, tylko potwierdzenie, że na zajęcia przychodzi przygotowany.
 
Ambicje Świderskiego sięgają bardzo wysoko. Nie chciałby jednak poprzestać na trzech meczach w roli trenera pierwszej drużyny Podbeskidzia, do których został wyznaczony. - Nie chcę być drugim trenerem albo pozostać przy drużynie jako jeden z asystentów. Moim marzeniem jest samodzielnie prowadzenie tego zespołu.
 
Trener bielskiej młodzieży został rzucony na głębokie wody. Od razu przyszło mu poprowadzić klub, który jeszcze niedawno aspirował do walki o ekstraklasę. Przed swoim debiutem w meczu z GKS Katowice nie czuł jednak żadnej tremy: - Byłem raczej bardziej szczęśliwy, że dostałem życiową szansę.
 
Dlaczego Podbeskidzie, mimo ogromnego potencjału, okupuje jak na razie dolne rejony tabeli? „Nowa miotła” w bielskim zespole nie do końca potrafi odpowiedzieć na to pytanie: - Trener Brosz naprawdę dobrze przygotował fizycznie drużynę do sezonu, co widać choćby w przedmeczowych rozgrzewkach. Problem tkwi jednak w psychice piłkarzy. Trener Świderski miał ułożony plan, który mógłby przynieść zwycięstwo „Góralom” nad katowiczanami. Piłkarze Podbeskidzia realizowali go do 55.minuty. Stracony gol wystarczył, aby zniweczyć całą koncepcję. Zawodnicy załamali się pierwszym niepowodzeniem i oddali inicjatywę „Gieksie”.
 
Ma głowę pełną pomysłów. Jego świeże spojrzenie może przynieść klubowi wiele dobrego. Gdyby został na stałe pierwszym szkoleniowcem drużyny, to w kadrze zespołu z pewnością pojawiliby się młodzi i perspektywiczni piłkarze.- Na pewno odważniej postawiłbym na młodzież i na chłopaków, którzy wracają z wypożyczeń. Także na zawodników z rezerw - wychowanków klubu. Oni nie odbiegają umiejętnościami od tych, którzy są w pierwszej drużynie.
 
Z deklaracjami tymczasowego trenera korespondują konkretne decyzje władz TS Podbeskidzie, które zapowiedziały, że w przerwie zimowej powrócą do zespołu tacy wypożyczeni piłkarze, jak: Sebastian Ziajka, Artur Nowak i Mateusz Żyła. Czy Tomasz Świderski otrzyma swoja życiową szansę na dłużej? O tym w połowie listopada zadecyduje zarząd bielskiego klubu.
 
Paweł Hetnał