Po ponad 20 latach przerwy, Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej znów przypomniało widzom o swoim istnieniu. W dodatku, jego produkcja wraca na ekrany kin w wielkim stylu. "Gwiazdą Kopernika" już zainteresowali się filmowcy z Aten, Moskwy, Dubaju oraz Stuttgartu. Premiera bielskiego filmu o Mikołaju Koperniku szczęśliwie wypadła w ogłoszonym przez ONZ Międzynarodowym Roku Astronomii. 

Od dzisiaj w repertuarze bielskich kin gości „Gwiazda Kopernika”. To efekt wieloletniej pracy dziesiątek osób związanych z SFR oraz kolejnych dziesiątek zaprzyjaźnionych z nimi artystów. Twórcy zapewniają, że jest to największa i najlepsza produkcja w dziejach polskiej animacji. Sposób wykonania i efekty zastosowane w „Gwieździe Kopernika” są podobne do tych, które wykorzystano niegdyś w wielkim hicie studia Disney’a - „Król Lew”.
Dlaczego wokół tej - zdawać by się mogło, zwykłej - bajki powstało takie zamieszanie? Ano m. in. dlatego, że poprzednia polska pełnometrażowa produkcja animowana weszła na ekrany ponad 20 lat temu. Po „Bolku i Lolku na Dzikim Zachodzie” SFR zamilkło. Dopiero kilka lat temu dyrektor wytwórni z ul. Cieszyńskiej, Zdzisław Kudła wpadł na pomysł, aby w przystępny dla dzieci, ale też dorosłych, sposób opowiedzieć historię znanego na całym świecie Polaka. Wspólnie z Andrzejem Orzechowskim, scenarzystą m.in. "Bolka i Lolka", opracowali scenariusz, w którym Mikołaj Kopernik - oprócz tego, że został wielkim naukowcem - jest także młodym, zwariowanym chłopakiem.
 - Wybór Kopernika nie był przypadkowy - nieco żartobliwie wyjaśnił nam dyrektor Kudła. - Jest to osoba znana nie tylko Polakom, ale ludziom na całym świecie. Absurd polega jednak na tym, że mimo popularności tej postaci, przeciętny człowiek wie o Koperniku tylko tyle, że wstrzymał słońce i ruszył ziemię. Istnieje też podejrzenie, iż był kobietą.
Kopernik był… chłopcem
 - W naszym filmie Mikołaj jest zwykłym chłopakiem, który psoci, potem studiuje, zakochuje się - opowiada Andrzej Orzechowski. – Ale cały czas konsekwentnie dąży do celu, który sobie wyznaczył, a może raczej wymarzył. „Gwiazda Kopernika”, to z jednej strony ciekawa historia z wątkiem sensacyjnym i melodramatycznym. Z drugiej zaś, prawdziwa lekcja fizyki.
Twórcy filmu wyjaśnili nam, że merytoryczną część ich produkcji wspierał m. in. dyrektor Planetarium Śląskiego w Chorzowie Jacek Szczepanik. Dzięki temu można mieć pewność, że wątek odkryć wielkiego Polaka jest w stu procentach prawdziwy. Czego nie można powiedzieć o pozostałych wątkach czy postaciach.
Kudła ostrzega, że choć „Gwiazda Kopernika” jest w potocznym znaczeniu bajką, to nie powinno się na nią do kina zabierać maluchów. Wprawdzie twórcy starali się przedstawić kwestie naukowe w przystępny sposób, ale zagadnienia dotyczące postaci wielkiego astronoma nie są z oczywistych względów proste. Dlatego film skierowany jest raczej do starszych dzieci lub całych rodzin.
Plejada gwiazd
By powstała "Gwiazda Kopernika", potrzebnych było 470 tys. rysunków. Wszystkie zostały wykonane ręcznie. Dla porównania – wyprodukowanie jednego odcinka „Bolka i Lolka” wymagało „zaledwie” pięciu tysięcy obrazów. Film został wykonany w technice animacji klasycznej z elementami 3D. Animatorzy komputerowo nakładali światła i cienie oraz trójwymiarowe dekoracje, tworząc w ten sposób wrażenie przestrzenności.
W przygotowaniu filmu brało udział wiele sław polskiej kinematografii. Muzykę skomponował uznany polski kompozytor Abel Korzeniowski. Wśród aktorów udzielających głosów bajkowym postaciom znaleźli się m.in. Piotr Adamczyk (dorosły Kopernik), Jerzy Stuhr (Paul van de Volder) i Anna Cieślak grająca bajkową Annę – młodzieńczą miłość Mikołaja. Obok nich w realizacji filmu uczestniczyli także bielscy aktorzy: Kazimierz Czapla, Grażyna Bułka, Lucyna Sypniewska i Piotr Piecha.
Wygląda na to, że na kolejną produkcję z Bielska-Białej nie będzie trzeba czekać następnych 20 lat. Jak poinformował nasz portal dyrektor SFR, w planach studia jest zrealizowanie filmu aktorskiego z elementami animacji trójwymiarowej.
Magdalena Dydo