Choć trudno to sobie wyobrazić, jeden z bielskich przedsiębiorców urządził stolarnię w... piwnicach budynku. I to taką z prawdziwego zdarzenia, z pełnym parkiem maszynowym - trakiem, piłami i różnymi innymi urządzeniami do obróbki drewna. Co gorsza, zatrudniał ludzi na czarno.

 - Tego typu obiekty muszą spełniać specjalne wymogi - posiadać odpowiednią wysokość, wentylację i oświetlenie dzienne. Hala, którą skontrolowaliśmy, nie spełniała tych wymogów - mówi Janusz Grygierczyk, kierownik Oddziału Okręgowego Państwowej Inspekcji Pracy w Bielsku-Białej. Ponieważ obiekt nie mógł być w ten sposób dalej eksploatowany, decyzją Okręgowego Inspektora Pracy w Katowicach został zamknięty.

Podczas kontroli inspektorzy wykryli, że trzy osoby pracowały w firmie nielegalnie, bez umów. Okres ich zatrudnienia ustalano na podstawie zeznań pracowników, bo pracodawca nie przyznał się do zatrudniania na czarno. Stwierdził, że nie zna tych osób, a kiedy przychodziły do niego prosząc o zapomogę, to dał im jakieś drobne na papierosy. Sprawę skierowano więc do prokuratury.

 - Przypadki, kiedy pracodawca nie przyznaje się do znajomości z pracownikiem wcale nie należą do rzadkości, bo zatrudniając ludzi na czarno pracodawca dopuszcza się przestępstwa - mówią w PIP. Inspektorzy przyznają, że wielokrotnie samym pracownikom nie tylko nie zależy na umowach, ale wręcz są zadowoleni z takiej formy pracy. To głównie ludzie, którzy w danej firmie tylko dorabiają, a ubezpieczenie mają z innego tytułu lub osoby chcące ukryć dochody przed wierzycielami - dłużnicy alimentacyjni czy dłużnicy banków. Pracując na czarno, nie odprowadzają składek na ubezpieczenie i podatki, a wierzyciele nie mogą ściągnąć swych należności, bo nie wiedzą, że dana osoba pracuje. Zdarza się też, że pracownik nie wie, że pracuje na czarno.

 - Wielu nie zdaje sobie sprawy,  czym grozi taka praca. Tu nie chodzi tylko o konflikt z prawem, ale o następstwa w razie choroby lub wypadku. Ludzie idą do lekarza i dopiero wtedy okazuje się, że nie mają prawa do świadczeń, bo są nieubezpieczeni. Znamy przypadki wypadków przy pracy, nawet śmiertelnych, kiedy okazywało się, że pracownik był niezgłoszony do ubezpieczeń - mówi Janusz Grygierczyk.

A o wypadek nietrudno, bo ludzie są kierowani do różnych prac, bez badań, szkoleń czy uprawnień. W kontrolowanym zakładzie maszyna do cięcia drewna - trak - wyposażona w wiele pił, była obsługiwana przez osobę nieposiadającą uprawnień. Poza tym sama maszyna nie spełniała wymogów pod względem bezpiecznej obsługi - nie miała zabezpieczeń, bez których nie powinna być eksploatowana.

 - Najważniejsze przy zatrudnieniu to umowa. Skoro pracodawca nie chce dać umowy o pracę, można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że również nie zapłaci za pracę, a w razie nieszczęścia wyprze się znajomości z pracownikiem - mówi Janusz Grygierczyk. Dochodzenie roszczeń przed sądem jest trudne, bo niewykluczone, że inni pracownicy nie będą chcieli świadczyć przeciwko pracodawcy i chodzić do sądu. - Nie można godzić się na pracę na czarno. Rzekome oszczędności na podatkach i ubezpieczeniu mogą być przyczyną prawdziwej tragedii dla całej rodziny, gdy w razie choroby lub wypadku okaże się, że trzeba zapłacić szpitalowi za operację. Gdy okaże się, że w razie ciężkiej choroby człowiek zostanie bez możliwości dalszej pracy i bez środków do życia - mówią inspektorzy.

Inspektorzy tłumaczą, że zatrudnienie niekoniecznie musi być usankcjonowane umową o pracę. Wystarczy choćby umowa - zlecenie, byle tylko pracownik ją miał. Choć przy tej formie zatrudnienia nie przysługuje na przykład ani urlop wypoczynkowy, ani ubrania robocze - bo to umowa cywilno-prawna, nie obowiązuje też płaca minimalna - to pracujący ma prawo do świadczeń zdrowotnych. Helena Stokłosa, rzecznik prasowy oddziału ZUS w Bielsku-Białej mówi, że zleceniobiorca ma prawo do świadczeń zdrowotnych jeszcze przez 30 dni po zakończeniu umowy zlecenia. Prawa tego nie daje umowa o dzieło, bo od takiej umowy - o ile nie jest zawierana z własnym pracownikiem - nie są odprowadzane składki na ubezpieczenia społeczne.

Inspektorzy bielskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy apelują o niegodzenie się na nielegalne zatrudnienie. Niestety, statystyki kontroli legalności zatrudnienia pokazują, że proceder ten ciągle wzrasta.

                                                                                 Ewa Faber