Kiedy potrącimy człowieka, to za nieumyślne spowodowanie śmierci możemy trafić do więzienia. Natomiast gdy uderzymy samochodem przebiegającego przez drogę psa czy lisa, to najczęściej naszym jedynym zmartwieniem jest koszt wyklepania maski albo nowego zderzaka. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy, że potrącone przez nas zwierzę leży często przez kilka dni na poboczu i zdycha w męczarniach.

 
Tylko w tym roku pogotowie weterynaryjne odnotowało 251 przypadków potrąconych zwierząt. Jest to oczywiście nikły odsetek z realnej liczby takich zdarzeń. Nikt nie jest w stanie oszacować, ile czworonogów zdechło w rowach. Od kilku miesięcy Fundacja Ekologiczna Arka prowadzi akcję "Pomóż potrąconym". Ma ona na celu uwrażliwienie społeczeństwa na krzywdę naszych mniejszych braci. Jeśli informacje o potrąceniach będą docierały do odpowiednich jednostek, to być może uda się uratować wiele istnień. A tych, do których pomoc dotrze na późno, nie będą przynajmniej rozjeżdżały po całej drodze tysiące aut.
 
 
Edziu już nie pofrunie

 
Ostatnią uratowaną przez Arkę ofiarą potrącenia jest gołąb Edziu. Anna Chęć, członek fundacji opowiedziała nam, że pod koniec kwietnia na ulicy Grunwaldzkiej w Bielsku-Białej jej dwie koleżanki znalazły ptaka ze złamanym skrzydłem. Zwierzę zawieziono do weterynarza. Po trzech tygodniach rehabilitacji został wraz z innym odratowanym gołębiem przewieziony do nowego, tymczasowego domu. Teraz Edziu, bo tak został ochrzczony uratowany gołąb, mieszka z trzema innymi ptakami. - Nie lata i tak naprawdę ma na to bardzo małe szanse. Tym bardziej potrzebuje czyjejś opieki - mówi pani Ania. Wciąż trwają poszukiwania domu dla Edzia.

Podobnych przypadków są tysiące. Codziennie jakiś pies, kot, sarna, zając, bażant czy lis zostaje potrącony przez samochód. Setki tysięcy zwierząt ginie każdego roku na drogach. Ale te liczby nie muszą być tak drastyczne. Część potrąconych zwierzaków dałaby się uratować, gdyby ktoś w porę zareagował. A nawet jeśli obrażenia są zbyt rozległe, to możemy przynajmniej skrócić zwierzęciu cierpienie i pomóc mu humanitarnie odejść.
 
 - Potrącone zwierzęta leżą czasem kilka dni w rowie - dodaje Anna Chęć. - W cierpieniach, w ogromnym stresie zdychają z bólu lub z głodu, bo mając połamane łapki, nie mogą znaleźć pożywienia. Jeśli nie możemy takiego zwierzaka uratować, to usypiając go, ulżymy mu w cierpieniu.

 
Pogotowie dla zwierząt

 
Potrąconymi zwierzętami zajmuje się również pogotowie weterynaryjne. Zarówno tymi, którym trzeba pomóc, jak i tymi, które po prostu trzeba już zebrać z drogi, żeby auta nie rozjeżdżały ich zwłok.
 
Przy potrąconych zwierzętach pogotowie interweniowało w tym roku 251 razy. Niestety, w 189 przypadkach interwencja polegała na zebraniu zwłok z jezdni. - Ale były też 62 przypadki, kiedy funkcjonariusze pogotowia znajdywali na miejscu żywego zwierzaka - poinformował nasz portal naczelnik wydziału gospodarki miejskiej UM Adam Grzywacz. - Ponad 20 z nich udało się uratować życie.
 
 - Kiedy zdarzy nam się potrącić na drodze jakieś zwierzę – tłumaczy pani Ania - należy wykręcić numer 112. To telefon alarmowy, używany również wtedy, kiedy zdarzy się pożar, czy ktoś zasłabnie. Ale jeśli podamy informację o potrąconym zwierzaku, to również zostanie ona przyjęta i przekazana odpowiednim służbom. Pogotowie weterynaryjne w Bielsku-Białej działa 24 godziny na dobę.
 
Kaleka szuka rodziny

 
Uratowane czworonogi czeka zazwyczaj długie leczenie i rehabilitacja. W schronisku, wśród obcych trudno dojść do siebie. Dlatego tym zwierzakom, które już do końca życia pozostaną kalekami, potrzebna jest miłość i troskliwa opieka.
 
Obecnie na dobrych ludzi czekają m.in. Żuczek i Loluś. Loluś jest małym, białym kundelkiem z czarnymi łatkami. Żuczek jest troszkę większy i niemal zupełnie czarny, nie licząc kilku siwych włosów na pyszczku i białej, zawadiackiej łaty na ogonie. Dzięki Arce oba psiaki przeszły rehabilitację i jedyne czego im teraz do szczęścia potrzeba, to kochającego właściciela.
 
Żuczek, Loluś i Edziu (zdjęcia poniżej) czekają na swój nowy dom. Tak samo, jak dziesiątki zwierząt przebywających w Miejskim Schronisku dla Zwierząt w Bielsku-Białej. Oczywiście, decyzja o przygarnięciu pod swój dach nowego domownika - tym bardziej, jeśli jest on chory i wymaga większej uwagi - nie powinna być podejmowana pochopnie, pod wpływem impulsu. Z fundacją Arka można się kontaktować pod numerami telefonów: 608500024 lub (33) 8194653.
 
Na stronie internetowej schroniska (www.schronisko.bielsko.biala.pl) możemy obejrzeć mordki czekających na dom psów i kotów.
 
     Magdalena Dydo