Parlamentarzysta przyjechał do Bielska-Białej po raz pierwszy. W planie wizyty był wykład w Akademii Techniczno-Humanistycznej, konferencja prasowa oraz prelekcja w kinie przed projekcją filmu „Generał Nil”.
Temat wykładu, który Girzyński miał wygłosić w akademii brzmiał: „Czy wybierając przyszłość musimy zapomnieć o przeszłości - Polityka historyczna jako czynnik narodotwórczy”. I mimo, że poseł jest doktorem historii, nikt nie spodziewał się takiej formuły wykładu. Poseł na Sejm RP zafundował zgromadzonym godzinną historię Grobu Nieznanego Żołnierza. Oczywiście, jak to na wykładach bywa, byli zarówno ci znudzeni, jak i ci, których zaintrygowała opowieść o przywiezionych z Litwy szczątkach przypadkowego żołnierza oraz historia zburzonego pałacu saskiego.
Udało nam się porozmawiać z doktorem Zbigniewem Girzyńskim. Przeciwstawiając polityczny cel wizyty, która z samej nazwy była przedwyborcza i czysto historyczną tematykę wykładu zapytaliśmy, kim poseł czuje się bardziej: politykiem czy historykiem? Nasz rozmówca zdecydowanie i bez zastanowienia odparł, że historykiem i że jego obecność na scenie politycznej również tej historii ma służyć. Razem z posłem Stanisławem Piętą założyli Parlamentarny Zespół Miłośników Historii.
Chcieliśmy także poznać zdanie posła na temat mieszania się polityki z historią. Okazuje się, że polityka z historią zawsze była zmieszana, ale obecnie coraz mocniej politycy mieszają się do historii. Girzyński uważa, że tą dziedziną powinni zajmować się specjaliści. Drażni go, kiedy merytoryczną dyskusję z naukowcem podejmuje ktoś nie znający podstawowych faktów z historii Polski. Uważa też, że ingerowanie w niezależność Instytutu Pamięci Narodowej i w bezstronność badań jest drogą donikąd. Jego zdaniem, to ingerowanie w historię i próba jej zmiany. Wedle Girzyńskiego, fundamentem demokracji są wolne media, fundamentem państwa zaś - wolne badania naukowe.
Ale politycy od zawsze interesowali się historią i używali jej do własnych celów. Najlepszym przykładem tego rodzaju działań jest cenzura prewencyjna, którą zniesiono w naszym kraju wraz z upadkiem PRL. W komunie bohaterem narodowym mógł być wyłącznie Stalin, a faktyczni wielcy tamtych czasów spowici byli wielką tajemnicą.
Zapytaliśmy więc, czy ma sens grzebanie w przeszłości oraz niszczenie pewnych ikon, którymi są konkretne wydarzenia oraz konkretni ludzie. Poseł powiedział, że fakt iż Wałęsa jest nierozerwalnie kojarzony z Solidarnością i że ma zasługi dla Polski nie znaczy, że ma być nietykalny. Zbigniew Girzyński twierdzi, że zadaniem historyków jest przekazywanie całej prawdy. Obojętne, jaka by ona nie była. Zwłaszcza, że każdy człowiek ma swoje mocne i słabe strony i nie można mówić o jednych tylko dobrze, o innych natomiast tylko źle. Nawiązał do sprawy Pawła Zyzaka podkreślając, że śmiesznym jest, aby premier czy marszałek recenzowali jego pracę i wypowiadali się na temat jej prawdziwości czy wiarygodności.
Na koniec chcieliśmy zamienić kilka zdań z posłem PiS na temat zbliżających się wyborów do europarlamentu. Girzyński przyznał, że nie orientuje się, kto miałby kandydować z naszego miasta. Wie, że śląską „jedynką” jest Marek Migalski, a ostatnią pozycję na tej liście zajmuje Jacek Falfus. Zapytany czy kandydatura tego drugiego została poprzedzona badaniem jego popularności i ilości sympatyków w naszym regionie odparł, że nie ma na ten temat pojęcia. Sam jest z Torunia i oprócz Migalskiego nie kojarzy pozostałych nazwisk. Wokół doktora z Uniwersytetu Śląskiego toczył się ostatnimi czasy głośny i burzliwy spór dotyczący głównie jego habilitacji.
Zadaliśmy więc Girzyńskiemu pytanie, czy ten rozgłos i szum medialny nie był przypadkiem celowym zabiegiem, mającym zapewnić Migalskiemu większą popularność, a co za tym idzie większe szanse z wyborach. Poza tym czy polityk może być niezależnym politologiem? Czy zapewnianie swoich studentów, że to dwie odmienne dziedziny, których – mimo wielu nacisków i próśb – nie zamierza łączyć oraz uporczywe podkreślanie obiektywizmu nie jest hipokryzją? Girzyński opowiedział nam, że kiedyś sam zapytał o to partyjnego kolegę. Ten zaś odpowiedział, że tak samo ornitolog może kiedyś zechcieć latać.
Przewodniczący Zespołu Miłośników Historii jest zdania, że fachowcy są potrzebni w polityce. Może rzeczywiście kariera naukowa historyka-polityka czy politologa-polityka jest w pewnym sensie zagrożona, a może nawet skończona. Ale czy miałoby to oznaczać, że mamy mieć samych niewykształconych polityków? Kariera naukowa – prowadzona równolegle do politycznej – daje możliwość pewnej niezależności. Nie tylko finansowej, ale też ideologicznej.
Girzyński powiedział nam, że za złamanie partyjnego bojkotu TVN24 został na pół roku zawieszony w PiS. Ale w życiu trzeba czasem iść pod prąd i robić to, co uważa się za słuszne, a nie to, co przysparza najmniej problemów.
                                                                                                                  Magdalena Dydo