Jajo jest nieodłącznym elementem dekoracyjnym, kulinarnym i symbolicznym Świąt Wielkanocnych. Przystrojone w malowidła przybiera formę wykwintnego dzieła sztuki użytkowej, potocznie zwanego pisanką. Podziwiane, smakowane i święcone. Nie na darmo jajko jest symbolem życia. Tym bardziej, że z tabel żywienia wynika, iż zjadając tylko jajka, da się przeżyć.
 
Delikatne i wrażliwe na zmiany temperatur jajka przechowujemy zazwyczaj w chłodziarkach, stosując się do informacji zawartych na opakowaniach. Wykluwa się jednak pytanie. Skoro zaraz po zakupie jaja należy włożyć do lodówki, to dlaczego w sklepach towar ten jest dość często przechowywany na półkach?
 
Najnowsze rozporządzenie Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Katowicach, które dotarło właśnie do bielskiego sanepidu nie określa wymagań w zakresie przechowywania jaj na etapie obrotu zarówno hurtowego, jak detalicznego. Zawiera jedynie wskazówki dla konsumentów, które zalecają im przechowywanie jaj w warunkach chłodniczych.
 
Chcieliśmy u źródła dowiedzieć się, jakie mogą być przyczyny owego nierównego traktowania stron biznesu jajecznego, ale niestety żadna kura nie odbierała telefonu. Wyczerpujących informacji dostarczył nam dopiero właściciel fermy drobiu z okolic Bielska-Białej.

 
 - Jajko zachowuje świeżość przez 28 dni. Pod warunkiem, że nie będziemy go narażać na gwałtowne zmiany temperatury - wyjaśnił znawca jaj. - Ważne jest, aby kupując jajka schłodzone, nie trzymać ich w temperaturze pokojowej. W przeciwnym razie następuje odparowanie wody, a nasz zakup narażony jest na szybsze psucie. W tej sytuacji najlepiej kupować jajka ze sklepowej półki, a przechowywać w lodówce. Oczywiście, jeśli z fermy kurzej produkt nie był transportowany do sklepu w autach – chłodniach.
 
Niestety, nieprawidłowe przechowywanie jajka sprzyja rozwojowi drobnoustrojów chorobotwórczych pod jego skorupką, a przez to zwiększa ryzyko zatruć pokarmowych. Tych wywołanych przez bakterie salmonella enterica obawiamy się najbardziej. Kto miał nieprzyjemność zapaść kiedyś na chorobę potocznie zwaną salmonellą, zachowuje szczególną ostrożność i obchodzi się z kurzymi produktami, jak z przysłowiowym jajkiem.
 
 - Od wielu lat nie zanotowaliśmy epidemiologicznego zachorowania na salmonellę - dowiadujemy się od Marty Wender z bielskiego sanepidu.
 
Faktycznie, zachorowanie na tę chorobę po spożyciu jajek z fermy kurzej jest prawie niemożliwe, gdyż pisklęta tuż po przyjściu na świat są szczepione przeciw bakterii salmonelli. Ponadto, co 15 tygodni przeprowadzane są badania fermy, których celem jest ocena stanu zdrowia kurcząt. Łącznie w ciągu swojego krótkiego życia mały puchaty kurczaczek musi przebyć aż 14 szczepień!
 
Tradycja nie pozwala nam na nic innego, jak zakupić jajka, by dodać je do baby wielkanocnej oraz innych potraw świątecznych. Cieszmy się zatem pisankami i nie dociekajmy nazbyt wnikliwie, skąd biorą się jajka i która część ciała kury jest za to odpowiedzialna. Dieta jajeczna dostarcza naszemu organizmowi ogromnych ilości niezbędnych mikroelementów. Jak podaje Instytut Żywienia i Żywności, jajko zawiera witaminy, sporo żelaza, a także pełny zestaw składników mineralnych. Smacznego!
 
                                                                
                                                                                                                                                 Katarzyna Budkiewicz