Mecze piłkarzy Podbeskidzia i Znicza Pruszków miały zazwyczaj dużą stawkę. Niektóre decydowały nawet o awansie do ekstraklasy. Dzisiejsze spotkanie może zaledwie przybliżyć jedną z ekip do utrzymania na jej zapleczu.
 
Najbliższy rywal „Górali” spisuje się w bieżącym sezonie mizernie. Pruszkowianie zajmują dopiero 16. miejsce w tabeli. W 20 spotkaniach podopieczni Jacka Grembockiego zgromadzili zaledwie 19 „oczek”. Mimo to trzeba przyznać, że Znicz jest nadal niezwykle groźną ekipą na własnym boisku. W dziewięciu potyczkach na swoim podwórku, żółto-czerwoni pięciokrotnie zwyciężali, dwa razy remisowali i dwa razy schodzili z placu gry jako pokonani. W poprzedniej kolejce pruszkowianie stoczyli wyjazdową potyczkę z GKP Gorzów Wielkopolski, w której udało się im zdobyć cenny remis (2:2). Jeden punkt zapewnił Zniczowi w ostatniej minucie spotkania Artur Januszewski.
 
Przed rundą wiosenną działacze z Pruszkowa postanowili wzmocnić drużynę, aby skutecznie walczyła o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Do zespołu trenera Grembockiego dołączyli zawodnicy, którzy rundę jesienną spędzili w klubach ekstraklasy. Znicza zasilili m.in. Kamil Biliński (Śląsk Wrocław), Łukasz Cichos (Korona Kielce), Jacek Falkowski (Jagielonia Białystok) oraz Jakub Kawa i Piotr Kasperkiewicz z Lechii Gdańsk.

 
W poprzednich sezonach obie ekipy w bezpośrednich potyczkach odbierały sobie szansę na awans na najwyższy szczebel. W minionym sezonie bielszczanie przegrali w Pruszkowie 1:2, by bezbramkowo zremisować w rewanżu przy Rychlińskiego. Ten remis odebrał „Góralom” awans do ekstraklasy. Podział punktów nastąpił także w czwartej kolejce bieżących rozgrywek. Podopieczni Marcina Brosza mogli bez problemu wygrać to spotkanie, lecz seriami marnowali dogodne sytuacje. Niewykorzystane okazje zemściły się w 89. minucie, gdy jedenastkę dla pruszkowian skutecznie egzekwował Paweł Kaczmarek.
 
W Pruszkowie zapowiada się więc bitwa nie lada. Robert Kasperczyk określił to spotkanie meczem za „sześć punktów. Remis w tym starciu nie zadowoli żadnej ze stron. W bielskim obozie nastroje są umiarkowane. Szkoleniowiec „Górali” nadal zmaga się z kontuzjami swoich zawodników. Najszybciej, bo za miesiąc do treningów wróci kapitan drużyny, Sławomir Cienciała. Kasperczyk nie będzie mógł prawdopodobnie skorzystać z usług powracającego po kontuzji Jacka Broniewicza. Nie wiadomo, w jakiej dyspozycji są Juraj Dancik i Bernard Ocholeche, którzy również niedawno wrócili do regularnych treningów.
 
Mecz z Pogonią pokazał, że zespół nadal ma problemy ze skutecznością. Nie mniej jednak na spotkanie z niżej notowanym rywalem należy oczekiwać z optymizmem. Początek meczu Znicz - Podbeskidzie – godz.18.
 
pH