Pewien nastolatek bał się przyznać, że pieniądze otrzymane od rodziców na kupno biletu autobusowego przeznaczył na papierosy. Jego przypadek pokazuje, jak krótkie nogi ma kłamstwo i do jakich dziwnych sytuacji może doprowadzić.

Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości nieletnich zostali powiadomieni o rozboju, do którego doszło w miniony czwartek na ul. Piastowskiej w Bielsku-Białej. Z przekazanych im informacji wynikało, że 16-latek został pobity przez bandytów, którzy skradli mu telefon komórkowy i 10 zł.

Prawda była jednak zupełnie inna. Kiedy policjanci zatrzymali i przesłuchali domniemanego sprawcę - 14-letniego bielszczanina, wyszło na jaw, że do rozboju w ogóle nie doszło. Okazało się, że rzekomy pokrzywdzony uciekł tego dnia z ostatnich lekcji i wspólnie z kolegami włóczył się po mieście. Chcąc im zaimponować, pieniądze otrzymane od rodziców przeznaczył na papierosy zamiast na bilet autobusowy.

Wyjaśniła się również kwestia zniknięcia telefonu komórkowego. W czasie wędrówki po mieście jeden z kolegów poprosił 16-latka o użyczenie telefonu, bo zamierzał wysłać sms-a. Aparatu nie zwrócił jednak właścicielowi, lecz sprzedał go za 50 zł pewnemu 12-latkowi. Funkcjonariusze odzyskali ten telefon.

Nie mając pieniędzy na powrót do domu, pokrzywdzony wolał skłamać rodzicom, że padł ofiarą bandytów. Ale stróże prawa nie dali się zwieść i odtworzyli prawdziwy przebieg wydarzeń czwartkowego popołudnia. O dalszym losie 14-latka, który przywłaszczył cudze mienie oraz rzekomej ofiary rozboju zadecyduje sąd rodzinny.

mad