Postępowanie zarządu „Bielkonu”, który chce pozbawić pracy setki osób przypomina sytuację w Afryce sprzed dwustu lat. Tak nie może być! – grzmiał wczoraj na konferencji prasowej prezydent Bielska-Białej Jacek Krywult. Prezydent wysłał w tej sprawie listy do ambasadora Republiki Federalnej Niemiec w Polsce oraz posłów na sejm z naszego regionu.

Historia Bielkonu sięga roku 1920, gdy w mieście powstała firma o nazwie Bielski Przemysł Konfekcyjny Rosen i Spółka. W 1989 roku jej właścicielem został niemiecki koncern Ahlers. Zakład szył garnitury, marynarki i spodnie męskie. Dzięki wykwalifikowanej załodze stał się głównym producentem prototypów i kolekcji wzorów.


Oszukani pracownicy

Jeszcze w październiku ub.r. pracownicy otrzymali zapewnienie, że Bielkon jest w dobrej kondycji finansowej. Kierownictwo zakładu przekonywało wtedy, że „firma ma jedynie niewielkie straty, które właściciele chcą zamienić na zyski”. Tymczasem miesiąc później załoga dowiedziała się o likwidacji zakładu. Sprawą zainteresowali się urzędnicy w bielskim Ratuszu. - Nie można z dnia na dzień niszczyć dorobku tak zasłużonej firmy! – podkreśla prezydent Krywult.

Uchwała o likwidacji Bielkonu została notarialnie podpisana 12 listopada 2008 r. Cztery godziny później szokująca informacja dotarła do pracowników.

- W czerwcu wystąpiliśmy do zarządu z pytaniami na temat przyszłości zakładu - mówi szefowa zakładowej „Solidarności” Beata Góra. - Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Później jeszcze dwa razy ponowiliśmy pytania. Przyszła tylko informacja, że wszystko zostanie omówione na spotkaniu 12 listopada. Właśnie wtedy przedstawiciele niemieckiego koncernu Ahlers, do którego należy Bielkon oznajmili, że od grudnia wszyscy pracownicy dostaną wypowiedzenia, a zakład do marca tego roku zostanie zlikwidowany.

 Z nieoficjalnych informacji wynika, że maszyny zostaną wywiezione do jednego z krajów bałkańskich, natomiast budynek będzie wystawiony na sprzedaż. - Gdybyśmy wiedzieli wcześniej o likwidacji, szukalibyśmy inwestora lub staralibyśmy się założyć spółkę pracowniczą, by uratować miejsca pracy – podkreśla Beata Góra.


Będziemy walczyć do końca

Na wczorajszej konferencji prasowej w Ratuszu prezydent Jacek Krywult przyznał, że późno dotarła do niego wiadomość o likwidacji Bielkonu.  – Od razu sporządziłem pismo  do właścicieli firmy, w którym odniosłem się do tej zadziwiającej informacji – mówi prezydent. Odpowiedź przyszła szybko. Szefowie Bielkonu zapewnili, że jeśli znajdzie się kupiec, to firma bez problemu będzie sprzedana. Dzięki temu 300 osób zdoła zachować pracę.

 – Przedstawiłem zarządowi  kupców, którzy chcieliby kupić Bielkon. Wówczas okazało się jednak, że deklaracje osób zarządzających firmą o chęci sprzedaży zakładu są bezpodstawne. Jako główny powód odstąpienia od sprzedaży podano żądania finansowe stawiane przez radę pracowniczą oraz działającą w Bielkonie „Solidarność”. – Według mojej wiedzy nie było żadnych przeszkód, aby transakcja została przeprowadzona – powiedział naszemu portalowi prezydent Krywult.

Nie widząc innego wyjścia, prezydent wysłał w tej sprawie list do ambasadora Republiki Federalnej Niemiec w Polsce oraz posłów na sejm z naszego regionu. W liście czytamy m.in.: „Z przykrością należy stwierdzić, że w historii miasta nie było jeszcze przypadku, by duża firma, z wieloletnią tradycją i ogromną renomą na rynku została praktycznie z dnia na dzień postawiona w stan likwidacji. Sprawa ta budzi stanowczy sprzeciw. Decyzja właścicieli oznacza bowiem nie tylko wyeliminowanie z rynku przedsiębiorstwa, którego produkty są znane i cenione w wielu krajach świata, ale także utratę pracy przez blisko trzysta osób.”

Większość pracowników zakładu, która pójdzie na bruk jest w zaawansowanym wieku, a w takiej sytuacji ciężko o znalezienie nowej pracy. – Obecnie czekamy na odpowiedź na nasze pismo. Dopóki jest szansa - musimy walczyć. Zobaczymy, jak potoczy się sytuacja. Mamy zastrzeżenia prawne, które powinny zostać wyjaśnione – twierdzi Jacek Krywult.

Nasz portal z uwagą będzie przyglądał się rozwojowi sytuacji w bielskim Bielkonie.
   
   
Grzegorz Wieczorek