Co kupić dziecku na Mikołaja? Co podarować żonie pod choinkę? Jaki prezent sprawić swojemu chłopakowi? Zwłaszcza, kiedy wszystkie dyżurne podarunki typu miś, bokserki, skarpety, czy książka zostały już wykorzystane w poprzednich latach?

Oczywiście, najprościej byłoby zapytać o to osobę, którą chcemy obdarować. Ale wtedy nici z niespodzianki. W tej sytuacji wielu z nas stosuje od wieków znaną i sprawdzoną metodę zapraszania adresata prezentu na wspólną wycieczkę po sklepach. Nie można jednak ujawniać celu spaceru, aby nasz partner nawet nie podejrzewał, że uczestniczy w przedświątecznym  rekonesansie.

Pracownica jednego z bielskich sklepów jubilerskich ze śmiechem opowiadała nam, że w okresie przed świętami Bożego Narodzenia niemal codziennie zdarza się przypadek, kiedy po jakąś błyskotkę zjawia się pan, który parę dni wcześniej oglądał to cudo ze swoją ukochaną. Ale równie często zdarzają się zagubieni mężczyźni, którzy błagalnym tonem proszą o pomoc w doborze czegoś, co „ucieszyłoby każdą kobietę”.

Pierwsze dni grudnia są jeszcze względnie spokojne. Silnym impulsem do zwiększonej aktywności zakupowej są dopiero mikołajki. Wtedy klienci rozglądają się zazwyczaj za srebrnymi drobiazgami, w granicach 100 zł. Natomiast dwa tygodnie przed  Bożym Narodzeniem zaczyna się prawdziwy szał. Wzrasta liczba klientów oraz ilość pieniędzy, które są gotowi wydać. Dlatego też gwiazdkowe prezenty są bardziej wytworne. Ludzie z modnego na mikołajki srebra przerzucają się na złoto. Najczęściej są to kompleciki: kolczyki i naszyjnik. Jedna z ekspedientek zdradziła nam, że najdroższy prezent, jaki sprzedała kosztował 5000 zł.

Gdzie ci mężczyźni?

Niezły ubaw mają panie pracujące w sklepach z bielizną. Bo o ile naszyjnik nie ma konkretnego rozmiaru, to biustonosz już i owszem. I o ile o przymierzenie bransoletki możemy poprosić obsługującą nas ekspedientkę, to w przypadku stringów radzimy nie ryzykować.

Przykład z życia wzięty. Podczas wizyty w pewnym butiku, w który zbieraliśmy materiał do tego artykułu natknęliśmy się na mężczyznę sprawiającego wrażenie zagubionego. Pan ów przeglądał po raz dwudziesty aksamitne piżamki, by w końcu zdobyć się na odwagę i zrezygnowanym głosem zapytać: „Właściwie który rozmiar jest mniejszy - S czy M?” Dżentelmen był dodatkowo speszony, gdyż stanowił jedyny okaz płci męskiej na terenie sklepu. Uśmiechnięta blondynka zza lady zdradziła nam, że domyśla się, dlaczego tak mało mężczyzn odwiedza jej salon. Zdaniem ekspedientki, panowie idą na łatwiznę i zamiast osobiście wybrać coś dla ukochanej, dają jej np. 100 zł, by sama sobie kupiła „coś ładnego”.

Okazuje się, że przed 6 grudnia ludzie tłumnie udają się także do sex shopu. Wizyta w tym miejscu traktowana jest często jako ostatnia deska ratunku. Bo kiedy nie mamy zielonego pojęcia co kupić, nasz kalendarz okrutnie pokazuje datę 5 grudnia, a w dodatku na zegarku wybiła właśnie godzina 16, to pozostaje już tylko tegoroczny prezent potraktować na wesoło. Ekspedientka w jednym z bielskich sklepów z artykułami erotycznymi przyznała, że prawdziwym hitem przedświątecznych zakupów w br.  jest strój... pani Mikołajowej.

Po prezent do salonu samochodowego

Jak więc widać, pomysłowości nam nie brakuje. Ale co z gestem? Ten też jest! Dowiedzieliśmy się, że w Bielsku-Białej mieszka na stałe co najmniej kilku Mikołajów, którzy po prezent udają się do salonu samochodowego. Wychodzą z niego zadowoleni z małą paczuszką w ręku. Niestety, wewnątrz pudełka nie ma kluczyków do nowego samochodu. Są za to breloczki, koszulki lub inne gadżety z logiem ukochanej marki.

W naszej świątecznej sondzie nie zapomnieliśmy również o najmłodszych. Bo w końcu nikt tak jak oni nie czeka na najwspanialszy miesiąc w roku. Na grudzień. Są to najbardziej wymagający klienci. Ożywiony ruch w branży zabawkowej rozpoczyna się już z końcem listopada. Niezawodnym sposobem, dzięki któremu kupimy dokładnie to, o czym nasza pociecha marzy jest… list do Mikołaja. Namawiając dziecko do tej jednostronnej korespondencji, unikniemy ewentualnego rozczarowania malca po rozpakowaniu pudełka.

Najlepszym rozwiązaniem są listy ilustrowane! Wystarczy wtedy jeden rzut oka sprzedawcy i w pięć minut później można już opuścić sklep z poczuciem dobrze spełnionej misji rodzicielskiej. A czego dzieciaki najbardziej pragną? To jasne. Tego, co reklamują w telewizji!

 - Reklama jest podstawowym narzędziem nakręcającym biznes zabawkowy – zdradza nam młoda dziewczyna z obsługi sklepu. A kiedy jedno dziecko w przedszkolu, czy szkole ma „to”, co reklamowali ostatnio w telewizji, to cała reszta oczekuje od Mikołaja tego samego.

Wirtualne podarunki

Niestety, najmłodsi stają się wirtualnym pokoleniem. Gry komputerowe od Mikołaja są już standardem, choć wciąż cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Nowością są natomiast maskotki posiadające specjalny kod. Każdy misiek ma swój własny, niepowtarzalny, który po wpisaniu do komputera przenosi pluszaka w wirtualny świat. W takim towarzystwie tradycyjna przytulanka staje się już niepotrzebna i wędruje na wygnanie.

Kolejnym pretekstem do spędzenia kolejnych godzin przed ekranem jest inny tegoroczny hit – program umożliwiający zabawę w stylistę. Wystarczy zrobić sobie zdjęcie, a potem komputerowo można dowolnie zmieniać np. kolor, długość i ułożenie włosów. Zabawa w jest wyśmienita, ale cena również może wywołać okrzyk...rozpaczy. W tym przypadku radość na twarzach dzieci będzie kosztowała mamusię i tatusia 350 zł.

Na świąteczne prezenty dla dzieci bielszczanie wydają średnio 150-200 zł. Zdarzają się też tacy, którzy w kasie zostawiają kwoty zbliżające się do tysiąca. Większe wydatki dotyczą jednak gwiazdkowych prezentów. Wszyscy, bez względu na zasobność portfela, marzą o jednym. Żeby te reklamy przed dobranocką były krótsze i pokazywały mniej kosztowne zabawki.

                                          

                                                                                                               Magdalena Dydo