Piłkarze TS Podbeskidzie nie wygrali trzeciego meczu z rzędu w rozgrywkach I ligi. Tym razem w Szczecinie dwa „oczka” wyrwała bielszczanom miejscowa Pogoń. „Górale” w ostatnich minutach spotkania uratowali remis 2:2.
 
Kolejny remis podopiecznych Marcina Brosza nie napawa optymizmem przed starciami z ligowymi „wyjadaczami”. Trzeci podział punktów z beniaminkami w wykonaniu Podbeskidzia, to nie najlepszy start sezonu 2009/2010. A mogło się skończyć jeszcze gorzej, bo dopiero w 90 minucie potyczki w Szczecinie goście zapewnili sobie jeden punkt.
 
Obie ekipy ostrożnie rozpoczęły mecz, badając wzajemnie swoje siły. Lepsze metody rozpoznania zastosowali „Portowcy”, bo w 14 minucie objęli prowadzenie po golu Olgierda Moskalewicza. Ataki Pogoni nie słabły, dzięki czemu w kolejnych minutach szczecinianie mogli podwyższyć rezultat. Na szczęście, między słupkami bielskiej bramki doskonale spisywał się Łukasz Merda.
 
Dopiero po około pół godzinie gry „Górale” zaczęli się wybudzać z piłkarskiego letargu. Goście stwarzali groźne sytuacje podbramkowe, a jedna z nich zakończyła się golem. W doliczonym czasie pierwszej odsłony meczu korner egzekwował Clemence Matawu. Jego dośrodkowanie zamienił na bramkę Sławomir Cienciała.

 
W drugiej części spotkania trener Brosz desygnował na murawę Dariusza Kołodzieja. Ta decyzja przyczyniła się do zmiany obrazu gry. Podbeskidzie przejęło inicjatywę, lecz wynik na tablicy świetlnej nadal się nie zmieniał. Po kilkunastu minutach do głosu powróciła Pogoń. Jedenastka Piotra Mandrysza niesiona dopingiem 10 tysięcy ludzi stwarzała sobie dogodne sytuacje bramkowe. Okazje do zdobycia gola mieli Piotr Prędota i Maksymilian Rogaliki. Wspomniany Prędota dopiął celu na 8 minut przed ostatnim gwizdkiem arbitra.
 
Gdy kibice w Szczecinie fetowali już zwycięstwo swoich pupili, stała się rzecz niebywała. „Górale” po raz drugi w tym meczu zdobyli gola w ostatnich sekundach przed zejściem do szatni. Ponownie z rzutu rożnego dogrywał Clemence Matawu, a szczęśliwym zdobywcą bramki na wagę remisu był Juraj Dancik. Napastnicy Podbeskidzia mają problemy z właściwym ustawieniem celowników. W meczu z Pogonią oba gole zdobyli obrońcy, co stawia bielskich snajperów w nienajlepszym świetle.
 
Za tydzień „Górale” zmierzą się na Stadionie Miejskim ze Zniczem Pruszków, z którym mają na pieńku po ostatniej kolejce ubiegłego sezonu.
 
                                                 Pogoń Szczecin 2-2 Podbeskidzie Bielsko-Biała
1:0 - Olgierd Moskalewicz 14'
1:1 - Sławomir Cienciała 45'
2:1 - Piotr Prędota 82'
2:2 - Juraj Dančík 90'

Pogoń: Krzysztof Pyskaty - Marcin Nowak, Marcin Dymek, Maciej Mysiak, Marcin Woźniak - Maksymilian Rogalski (68 Przemysław Pietruszka), Piotr Koman, Tomasz Parzy (66 Krzysztof Przytuła), Piotr Petasz - Piotr Dziuba (58 Piotr Prędota), Olgierd Moskalewicz.

Podbeskidzie: Łukasz Merda - Sławomir Cienciała, Paweł Baranowski, Juraj Dančík, Michał Osiński - Piotr Malinowski, Łukasz Matusiak, Rafał Jarosz (46 Dariusz Kołodziej), Clemence Matawu, Piotr Rocki (73 Damian Świerblewski) - Martin Matúš (65 Piotr Bagnicki).

żółte kartki: Matawu, Dančík.
 
pH