W Bielsku-Białej działa blisko dwa razy więcej ośrodków szkolenia kierowców niż w większej o blisko 70 tys. mieszkańców Częstochowie. Szczególnie w godzinach szczytu na bielskich ulicach możemy zobaczyć masę „elek”. Każdy kiedyś uczył się jeździć – tłumaczą kursanci popierani przez instruktorów. Tymczasem zdesperowani mieszkańcy miasta apelują: drogi są całkowicie zakorkowane, zróbcie coś z tym!

Sedno problemu tkwi w tym, iż egzaminy można zdawać tylko w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego. Dlatego kursanci z okolicznych miejscowości chcą wykorzystać maksymalny limit godzin nauki jazdy właśnie na ulicach, na których w przyszłości będą zaliczać egzamin. I trudno im się dziwić, że chcą  przyzwyczaić się do ruchu panującego w mieście w różnych godzinach oraz zaznajomić z miejscowymi drogami i przejazdami. Duża liczba kursantów wynika także z letniej przerwy w szkole, na studiach czy w pracy.

Nie da się jeździć!

Jednak frustracja mieszkańców jest coraz większa.  - Nie dość, że spowalniają ruch, to jeszcze robią to w godzinach, kiedy każdy chce szybko dojechać do pracy. To jest niedopuszczalne! - powiedział nam jeden z bielskich kierowców. 

Sprawdziliśmy. W dzień powszedni w czasie wzmożonego ruchu, dokładnie w godzinach 13.15-13.30, z ulicy Armii Krajowej w stronę centrum wyjechało 10 samochodów nauki jazdy! Dodatkowo, w stronę WORD-u udawała się praktycznie taka sama liczba ''elek''. Połowa z nich zdawała egzamin. Inne natomiast chciały się ''przejechać'' po trasie egzaminacyjnej.

Problemem nie jest sama nauka. - Tylko czemu się pchają w ruchliwe miejsca? - pyta dosadnie mieszkaniec ul. Armii Krajowej.  Swego czasu musiała interweniować w tej sprawie rzeczniczka prasowa Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej Jolanta Trojanowska. Wszystko przez to, iż uczący się wjeżdżali...na drogę wewnętrzną szpitala.

Pretensje mają również mieszkańcy bielskich osiedli.   - Samochody nauki jazdy non stop blokują ruch na Osiedlu Beskidzkim! - mówi z zażenowaniem jeden z napotkanych mężczyzn.

Pewna spółdzielnia mieszkaniowa nie wytrzymała i ustawiła znaki zakazu wjazdu na osiedle dla ''elek''.
 - Kursanci trenowali tutaj parkowanie, samochody były porysowane! - tłumaczą dosadnie  pomysłodawcy ustawienia zakazu na Osiedlu Karpackim. - Blokowali nam ruch, bo nie potrafili ruszyć na zielonym, a w najbardziej nieodpowiednim momencie gasły im silniki – mówi inny mieszkaniec. Na samo osiedle ''elki'' wjechać już nie mogą. Na kilku najważniejszych drogach  ustawiono znak zakazu z napisem “dotyczy samochodów nauki jazdy L”.

Instruktorzy są zdegustowani takim podejściem do sprawy. Ich zdaniem, to dyskryminacja kursantów. - Ci, którzy narzekają, popełniali te same błędy! - bronią uczniów ich nauczyciele. Poza tym płacą za naukę grube pieniądze.

A ceny rosną...

No właśnie, ile? Za kurs zapłacimy łącznie średnio 1400 zł. Na część teoretyczną składają się wykłady w wymiarze 30 godzin lekcyjnych. W ławkach spędzimy prawie tyle samo czasu, co za kierownicą. Chyba, że...

- Jeśli ktoś po zakończeniu części praktycznej kursu uzna, iż nie czuje się pewnie za kierownicą, to może dokupić sobie  dodatkowe godziny nauki jazdy – mówi nam jeden z właścicieli ośrodka szkolenia kierowców w Bielsku-Białej. A taka jedna godzinka kosztuje...45 złotych!

Opłaty za egzamin na prawo jazdy kategorii B w bielskim WORD-zie są następujące (w PLN):
   * pierwszy egzamin – 140 (część praktyczna) + 22 (teoretyczny)
   * poprawka - 78
   * niezgłoszenie się na egzamin – 67

Pamiętajmy, że oblanie teorii oznacza, iż zdający egzamin nie zostanie dopuszczony do drugiego etapu, jakim jest część praktyczna.

Po otrzymaniu upragnionego prawa jazdy warto uświadomić sobie, że wsiadając za kierownicę nie odpowiadamy wyłącznie za własne bezpieczeństwo, ale także innych uczestników ruchu drogowego.

Grzegorz Wieczorek