Reżyserii takiego dreszczowca nie podjadłby się chyba nawet sam Alfred Hitchcock. Po znakomitym widowisku, TS Podbeskidzie tylko zremisowało z Górnikiem Łęczna 2:2.

Pierwsza połowa stała na poziomie wyższym niż pierwszoligowy. Początek spotkania był wprost szokujący. Bielszczanie szybko - bo już w piątej minucie - objęli prowadzenie. Po błędzie defensywy gości, do piłki dopadł Rafał Jarosz i pewnym strzałem pokonał Jakuba Wierzchowskiego. Szczęście podopiecznych Marcina Brosza nie trwało nawet 60 sekund. Po wznowieniu gry ze środka boiska, łęcznianie przeprowadzili koronkową akcję zakończoną golem. Kilka podań z „klepki”, rozmontowało bielską defensywę, a do pustej bramki trafił Prejuce Nakoulma.

Czarnoskóry napastnik drużyny z Lubelszczyzny był najlepszym aktorem całego widowiska. Jego szybkość i umiejętność zastawiania się dawała się we znaki defensorom „Górali”. Po tak gorącym początku, atmosfera nieco ostygła. Szanse bramkowe mieli zarówno Górnicy, jak i Podbeskidzie. W 36 minucie Martin Matus umieścił futbolówkę w siatce przyjezdnych, lecz arbiter w tej akcji dopatrzył się przewinienia Słowaka.

W ostatniej minucie pierwszej odsłony doskonałą sytuację do zdobycia gola miał Krzysztof Chrapek. Niestety, filigranowy napastnik Podbeskidzia przegrał pojedynek z byłym bramkarzem Werderu Brema. W doliczonym czasie gry gola do szatni zdobyli zawodnicy Wojciecha Stawowego. Bramka autorstwa Radosława Bartoszewskiego padła w kuriozalnych okolicznościach. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym, piłka niespiesznie przekroczyła linię bramkową.

W drugiej części spotkania gra nieco „siadła”. Zawodnicy Marcina Brosza nie byli w stanie skonstruować żadnej groźnej sytuacji. Goście zaś znakomicie operowali piłką, utrzymując ją w środkowej strefie boiska, z dala od własnej bramki. Wymiany na jeden kontakt były chwilami imponujące. Do 77 minuty na boisku przy Rychlińskiego panowała niepodzielnie ekipa Wojciecha Stawowego. Wtedy to właśnie bielszczanie stworzyli sytuację, która winna zakończyć się zdobyczą bramkową. Korner wykonywał Krzysztof Chrapek, a uderzał Maciej Szmatiuk, którego strzał głową nieprawdopodobną robinsonadą wybronił Wierzchowski. Ta akcja okazała się impulsem do bardziej zdecydowanych ataków gospodarzy.

Na siedem minut przed zakończeniem potyczki do wyrównania doprowadził Krzysztof Chrapek. Najlepszy strzelec bielszczan wykorzystał podanie Pawła Żmudzińskiego i wprawił w euforię licznie zgromadzoną publiczność. Ledwie dwie minuty później, Podbeskidzie powinno prowadzić. Rzut karny podyktowany za faul na Krzysztofie Chrapku zmarnował Paweł Żmudziński, który skierował futbolówkę wprost w bramkarza gości. Na trybunach rozległ się potężny jęk zawodu. W końcowych minutach piłkarze Podbeskidzia nie zdołali odwrócić losów spotkania i po doskonałym widowisku tylko zremisowali 2:2 z ekipą Górnika Łęczna.

Mecz przysporzył mnóstwo emocji na murawie, trybunach oraz w boksach trenerów. Szczególnie żywiołowo reagował trener gości, który swoim zachowaniem nieco prowokował kibiców. Po zakończeniu meczu przed budynkiem trybuny krytej doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy trenerem Stawowym a kibicami „Górali”. Niewiele zabrakło, a doszłoby do rękoczynów. Na szczęście, skończyło się na przepychankach  słownych.

W przyszłym tygodniu - arcyważny mecz z Widzewem Łódź, który również w tej kolejce stracił punkty, remisując w Stalowej Woli 0:0.

                                                Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-2 Górnik Łęczna
Rafał Jarosz 5, Krzysztof Chrapek 83 - Prejuce Nakoulma 6, Radosław Bartoszewicz 45

Podbeskidzie: Łukasz Merda - Sławomir Cienciała, Maciej Szmatiuk, Bartłomiej Konieczny, Michał Osiński - Krzysztof Chrapek, Łukasz Matusiak (74 Damian Chmiel), Rafał Jarosz, Paweł Żmudziński - Krzysztof Zaremba (60 Clemence Matawu), Martin Matúš (46 Mieczysław Sikora).

Górnik: Jakub Wierzchowski - Paweł Tomczyk, Veljko Nikitović, Piotr Karwan, Krzysztof Radwański - Piotr Bazler, Radosław Bartoszewicz, Kamil Witkowski (90 Kamil Stachyra) - Sławomir Nazaruk, Grzegorz Szymanek, Prejuce Nakoulma.

żółte kartki: Jarosz, Konieczny - Nakoulma, Bazler, Witkowski, Radwański, Nikitović.

                                                                                                                                                                 Paweł Hetnał