Pomóż potrąconemu zwierzakowi
Bielska Fundacja Ekologiczna Arka rozpoczyna ogólnopolską kampanię, która ma uwrażliwić kierowców na los potrąconych przez samochody zwierząt. - Nie wszyscy wiedzą, że zgodnie z prawem kierowca, który potrącił zwierzę, ma obowiązek mu pomóc - przypominają ekolodzy.
W Nowy Rok Dariusz Paczkowski, działacz Arki, jechał samochodem z Żywca do Bielska-Białej. - To był straszny widok. Psy bardzo boją się petard, często uciekają na oślep słysząc wybuchy. Na całej drodze leżały zabite przez samochody. Zatrzymywałem się i ściągałem je na pobocze, tylko tyle mogłem zrobić - opowiada Paczkowski. Niektóre zwierzęta być może jeszcze jakiś czas żyły, ale nikt w porę nie zatrzymał się, by udzielić im pomocy. A może ludzie po prostu nie wiedzą, co w takiej sytuacji robić?Podobne sygnały dochodzą do ekologów bardzo często. Dlatego fundacja postanowiła rozpocząć ogólnopolską kampanię mającą to zmienić. W przyszłym tygodniu gotowe będą plakaty i ulotki. Wojciech Owczarz, prezes Arki, mówi, że w pierwszej kolejności trafią do szkół nauki jazdy. - Niewiele osób pamięta, że zgodnie z prawem kierowca, który potrącił zwierzę, ma obowiązek mu pomóc. Chcemy, żeby instruktorzy uczyli tego przyszłych kierowców - wyjaśnia Owczarz.
Arka chce doprowadzić do sytuacji, gdy w sprawie zwierzęcia potrąconego przez samochód będzie można zadzwonić pod numer alarmowy 112 i tam dowiedzieć się, co dalej robić. Bo teraz jest z tym bardzo różnie.
Bielszczanka Daria Makowska znalazła na drodze z Katowic do Bielska-Białej potrąconego przez samochód kota. - Dzwoniłam do różnych instytucji, nikt nie był w stanie mi powiedzieć, co w takiej sytuacji robić. Na własną rękę zawiozłam kota do weterynarza, nic się już nie dało zrobić, został uśpiony. Zapłaciłam sto złotych. Dla mnie to bardzo duża kwota - opowiada bielszczanka.
Tymczasem zajęcie się bezdomnym zwierzęciem to obowiązek gminy. Różnie jest to rozwiązane. W niektórych miejscowościach w takiej sytuacji wzywa się pracowników schroniska, w innych wyznaczone są lecznice weterynaryjne, które pomagają w takiej sytuacji. - Będziemy sprawdzać, które rozwiązanie najlepiej się sprawdza i proponować je w całej Polsce. Są niestety miejscowości, gdzie nic się w tej sprawie nie robi. Tam chcielibyśmy utworzyć grupy wolontariuszy, których w miarę naszych możliwości będziemy wspierać finansowo - mówi Owczarz.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Artykuł wyświetlono 862 razy.
REKLAMA
REKLAMA
Zobacz również
Komentarze 4
mm
Monika, z ograniczeniem? Czyli jak potrącisz zwierzę to odjedziesz obojętnie, bo to wartość niższa?
xls
Moniko-chodzi o samo udzielenie pomocy, każdemu się należy... ale jasne najlepiej zostawić na drodze niech sobie radzi zwierzak sam
Monika
A kto mnie pomoze, potracej przez samochod na niemieckiej rejestracji, ktory uciekl z miejsca wypadku? Wiec odszkodowania nie ma, swiadkow tez nie, chociaz bylo bardzo duzo gapiow......poniewaz sprawca uciekl z miejsca wypadku , a mnie nie stac na ubezpieczenie....Wiec.....troche rozwagi,....Rozumiem , tworzmy takie komitety, ale chyba ludzie sa wartoscia wyzsza. Placimy podatki na wszystkie instytucje harytatywne, wiec po co takie akcje dodatkowe. Kochajmy ludzi, zycie ludzkie, wartosc wyzsza a zwierzeta owszem tak ale chyba w mniejszym stopniu, z ograniczeniem.
bozzena
Rannym zwierzakom można pomóc dzwoniąc do Schroniska dla bezdomnych zwierząt, działa tam całodobowe pogotowie dla zwierzat. Myślę że warto mieć zapisany ten numer 33 814 18 18
Klauzula informacyjna ›