Biura podróży pospieszyły się z ofertą first minute, by zdążyć, nim zaczniemy zaciskać pasa z powodu kryzysu. Jednak zainteresowanie letnimi wyjazdami jest na razie mizerne. Wszystko z powodu kryzysu i wysokiego kursu euro.


Przez ostatnie lata sprzedaż ofert na lato biura podróży zaczynały najczęściej na przełomie listopada i grudnia, a niektóre czekały z tym aż do stycznia. W zeszłym roku pierwsze oferty first minute na tegoroczne lato pojawiły się już na początku listopada. Biura chciały zdążyć ze sprzedażą, nim z powodu kryzysu zaczniemy zaciskać pasa.

Jednak nawet 30-procentowe rabaty na letnią ofertę już nie kuszą turystów, jak w poprzednich sezonach, gdy oferta first minute sprzedawała się na pniu. - Niestety, bardzo wysoki kurs euro sprawił, że oferty sprzedają się bardzo słabo - mówi Krzysztof Mrowiec, prezes Beskidzkiej Izby Turystyki. - Widać też, że z powodu kryzysu ludzie zaczynają oszczędzać - dodaje.

Podczas kalkulowania cen przez biura podróży nikt nie przypuszczał, że euro będzie kosztowało ponad 4 zł. Dlatego część biur już podniosła ceny. Ceny ofert first minute są teraz o około 20 proc. wyższe, niż w zeszłym roku.

Z wyjazdów na wakacje za granicę rezygnują nawet osoby, które dotąd wyjeżdżały do ciepłych krajów co roku.

- Przejrzeliśmy ofertę wszystkich najpopularniejszych biur, ale tygodniowe wakacje na Majorce czy na Krecie kosztują około 4 tys. zł za dwie osoby i to przed sezonem, w hotelu średniej klasy. A do tego trzeba przecież jeszcze doliczyć kieszonkowe - opowiadają Kamila i Dominik Wójcikowie z Bielska-Białej. W zeszłym roku podobne wyjazdy można już było kupić za 3 tys. zł.

Czy można już mówić o tym, jak branża turystyczna odczuje kryzys? Zdaniem Grzegorza Chmielewskiego, prezesa śląskiego oddziału Polskiej Izby Turystyki, trudno to na razie oszacować. Trzeba poczekać do końca marca, kiedy skończą się promocje na letnie oferty. - Choć co roku coraz więcej Polaków kupuje oferty first minute, to jednak daleko nam np. do Niemców, którzy już do wigilijnej kolacji zasiadają z wybranymi i zarezerwowanymi wakacjami - wyjaśnia Chmielewski.

Specjaliści mówią, że oferty letnich wyjazdów mogą jeszcze stanieć - wszystko zależy od kursu euro i dolara.

- Do wakacji jest jeszcze sporo czasu, więc wszystko może się zdarzyć - uważa Mrowiec. Ceny mogą też spaść z innego powodu - przez kryzys na wakacje może wyjechać mniej Anglików, Niemców czy Amerykanów. Wtedy właściciele hoteli i pensjonatów w ciepłych krajach zaczną obniżać ceny, by przyciągnąć turystów.

Tak już zaczęły robić zimowe kurorty. Rabaty proponują narciarzom całe regiony. Np. słynny włoski region narciarski Vall Di Sole rozdaje darmowe karnety, z podobnych promocji można skorzystać w Austrii. Także Słowacja, z której narciarze z Polski pouciekali z powodu wysokiego kursu euro, obniżyła ceny. Niektóre tamtejsze hotele dają nawet kilkudziesięcioprocentowe rabaty.

Źródło: Gazeta Wyborcza