Janusz Popławski jest osobą, która lubi zwiedzać świat i do tego przywiązuje uwagę do standardu wypoczynku. To jego zalety. W co najmniej podobnym stopniu nie cierpi jednak płacenia rachunków, co jest już poważną skazą na jego charakterze. Wkrótce proces pana Janusza w sprawie tej skazy rozpocznie się przed Sądem Rejonowym w Cieszynie.

Przed wakacjami lub urlopem każdy sobie coś obiecuje. Jeden planuje przestać palić papierosy, inny porzucić wina krajowe dla importowanych, następny zaś chce podszlifować język francuski lub wyspać się na zapas. W branży turystycznej natomiast każdy postrzega letni odpoczynek przez pryzmat pieniędzy. Hotelarze i właściciele smażalni frytek chcą zarobić na wczasowiczach, ci zaś dążą do tego, aby na wypoczynek wydać jak najmniej.

Bohaterem dzisiejszej opowieści jest właśnie dżentelmen, który z oszczędzania na wydatkach hotelowych uczynił interes życia. Janusz Popławski jest mężczyzną w sile wieku, pełnym inwencji i pasji poznawania świata. Podobnie jak wiele osób czytających te słowa, unika nieuzasadnionego wydawania grosza. Wiadomo, pieniądz - choć rzeczą nabytą jest - przychodzi do człowieka z trudem. W odróżnieniu jednak od ogromnej większości z nas, pan Janusz nie umie zrezygnować z pokusy unikania płacenia rachunków w ogóle. Prawnicy nazywają taki czyn wyłudzeniem lub oszustwem.

Nasza historia zaczyna się na początku grudnia ub.r. w Ustroniu. Zbliżało się Boże Narodzenie oraz sylwestrowo-noworoczne szaleństwa. Śniegu wprawdzie było jak na lekarstwo, lecz Popławski wybrał wypoczynek w górach. Zawsze to czyste powietrze, zdrowe, regionalne jedzenie i przychylni obcym, przyjacielscy tubylcy. Tacy, którzy zrobią wiele, aby turysta nie tylko wyjechał od nich zadowolony, ale jeszcze zechciał w przyszłości wrócić. Pan Janusz wynajął tedy pokój w pensjonacie „P” i obiecał później zapłacić za pobyt.

Będąc eleganckim i sympatycznym gościem, spotkał się z uprzejmym przyjęciem ze strony gospodarzy. Państwo P. prowadzą swój turystyczny biznes od lat, stąd każdy klient może u nich liczyć na profesjonalną obsługę i uśmiech. Pobyt Popławskiego w tych jakże miłych okolicznościach trwał 18 dni.
Sympatyczny gość nie zdążył się jednak pożegnać z gospodarzami. Gdy rankiem pokojowa weszła do jego numeru, aby posprzątać - nie było śladu ani po nim, ani po jego rzeczach osobistych.

Nasz dżentelmen najwyraźniej mocno się spieszył, bo pod nieuwagę personelu hotelowego wyszedł ze swoim bagażem, nie płacąc za gościnę. Ba, w ostatnich chwilach przed ewakuacją przywłaszczył sobie portfel wraz z dokumentami, kartą bankomatową i pieniędzmi innego mieszkańca. Właściciele pensjonatu oszacowali później swoje straty z tytułu nie płaconych usług hotelowych na ponad 800 zł.

Jeszcze tego samego dnia Popławski wynajął pokój w hotelu „T”. Nie miał daleko. Obiekt ten dzieli od pensjonatu ledwie parę ulic. Podobnie jak za poprzednim razem, sprawiał sympatyczne wrażenie. Ale na krótko. Po paru dobach wypoczynku w rodzinnej atmosferze, bez pożegnania opuścił  gościnny hotel. Był wieczór sylwestrowy, a nasz cichy bohater zapragnął tę szaloną noc spędzić w innych okolicznościach przyrody. Obsługa ustrońskiego hotelu obliczyła, że straciła na tym kaprysie prawie 900 zł.

Gość ma zawsze rację, jak powiadają hotelarze, którzy nie wiedzą o istnieniu pana Janusza. Ten zaś w krótkim czasie zmienił klimat na cieszyński, by w hotelu „T.B” bawić się w sylwestrową noc, powitać Nowy Rok i jeszcze spędzić tam kolejne dwa tygodnie. Jadł i pił co dusza zapragnie. Na koniec, zgodnie ze swym obyczajem, ulotnił się bez uregulowania rachunku. Tym razem straty hotelu obliczono na prawie 2,4 tys. zł.

Bezpłatnie bawił w Cieszynie jeszcze przez parę dni: w Domu Asystenta administrowanym przez Uniwersytet Śląski w Katowicach oraz na kwaterze prywatnej. Na finał przeniósł się do Gościńca Sportowego, gdzie wynajął pokój na cztery doby. Zanim zdążył opuścić ten hotel na swój tradycyjny sposób, został zatrzymany przez policję. Łącznie w naszym regionie spędził prawie dwa miesiące. Były one dla niego okresem, jeśli nie najbardziej atrakcyjnego, to z pewnością najtańszego wypoczynku w życiu.

Mocno myli się jednak ten, kto uważa, że epizod w niegościnnym dla Janusza Popławskiego gościńcu zakończył czas jego odpoczynku. Prokurator prowadzący śledztwo przeciwko oszustowi zarzucił mu popełnienie przestępstw, za które można spędzić w więzieniu nawet osiem lat. Mając na uwadze masowe bezrobocie za kratami przyjąć trzeba, że odbywanie ewentualnej kary będzie więc dla pana Janusza znów okresem słodkiego nieróbstwa. Z całą pewnością natomiast nie będzie relaksem.

                                                                         Robert Kowal

PS.Personalia bohatera zostały zmienione.