Jak poinformowały nas niedawno warszawskie media, w Woli na terenie dawnej kopalni Czeczott najpóźniej w 2015 roku ma zostać oddana do użytku nowa elektrownia węglowa o mocy 800 megawatów. Skąd spółka węglowa weźmie pieniądze na budowę elektrowni? Czy rząd zdaje sobie sprawę, jakie zagrożenie niesie za sobą ta inwestycja? Czy ucierpi na niej środowisko naturalne Podbeskidzia, które jest płucami Śląska?


Pawlak zadowolony z projektu
W dniu 11 czerwca br. minister gospodarki, wicepremier Waldemar Pawlak podpisał z przedstawicielami niemieckiego koncernu energetycznego RWE oraz Kompanią Węglową umowę dotyczącą budowy elektrowni. Porozumienie przewiduje, że budować będzie specjalnie powołana do tego celu spółka, w której niemiecki koncern obejmie 75 proc., a Kompania - 25 proc. udziałów.

RWE jest w piątce największych firm energetycznych w Europie. W Polsce do koncernu należy już warszawski Stoen, zaopatrujący w energię 865 tys. klientów indywidualnych oraz firm.

- Połączenie węgla z Kompanii z nowoczesną technologią RWE sprawi, że pojawi się bardziej dostępna i tańsza energia w Europie - komentował wyraźnie zadowolony z podpisania umowy premier Pawlak.

Elektrownia ma mieć moc 800 megawatów i zużywać rocznie 2,5 mln ton węgla dostarczanego przez wchodzące w skład Kompanii kopalnie Piast i Ziemowit. Pierwszy blok energetyczny ma ruszyć najpóźniej w 2014 r. Spekuluje się, że spółka węglowa będzie musiała zaciągnąć kredyt na współfinansowanie inwestycji. Jednak specjaliści nie mają wątpliwości - na budowie nowej elektrowni nie można dziś stracić, bo w ciągu najbliższych kilkunastu lat zużycie energii w Polsce ma wzrosnąć o 50 proc.

Eksperci zapowiadają, iż do 2020 roku powinniśmy oddawać co roku bloki o łącznej mocy 1000 megawatów, a wartość inwestycji w energetykę musi sięgać co najmniej 5 mld zł rocznie. Świadczą o tym prognozy zużycia energii. W 2005r. wszyscy odbiorcy w naszym kraju zużyli 145 tys. terawatogodzin energii elektrycznej, a w 2030r. planowane zużycie ma sięgnąć... 275 tys. terawatogodzin.

Kompania Węglowa wniesie do projektu teren oraz niezbędną do budowy infrastrukturę. Największą korzyścią dla firmy jest jednak gwarancja odbioru węgla przez wiele lat. Ta największa górnicza firma w Europie sprzedaje energetyce 22 mln ton węgla rocznie. Dzięki inwestycji sprzeda o 2,5 mln ton więcej.


W Ratuszu nie wiedzą
Wicepremier podkreśla, że jest to inwestycja proekologiczna. Czy aby na pewno Pawlak wie co mówi? Zadzwoniliśmy do Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej, a dokładniej do wydziału środowiska. Niestety, miła pani nie potrafiła nam odpowiedzieć, jaka jest emisja zanieczyszczeń ''importowanych'' do Bielska-Białej ze śląskich hut czy elektrowni. Nie mówiąc już o planie budowy elektrowni w Woli. Ten temat jest dla naszych urzędników niezwykle trudny.

Sami więc musieliśmy pogrzebać w mądrych książkach. Wynika z nich, że źródłem zanieczyszczeń do powietrza atmosferycznego są niemal wszystkie branże przemysłu. Rozmiary emisji zależą od wielkości produkcji, a także od rodzaju procesów technologicznych oraz stosowanych rozwiązań proekologicznych. W ostatnich latach przemysł na terenie Bielska-Białej uległ sporym przeobrażeniom. Upadło między innymi włókiennictwo. Kwartał przemysłowy przekształcił się w handlowo-usługowy.

Do naszego miasta napływają zanieczyszczenia głównie z obszarów sąsiednich, tj. z Górnego Śląska, Rybnickiego Okręgu Węglowego oraz Okręgu Ostrawsko-Karwińskiego. Do największych emitentów zanieczyszczeń powietrza atmosferycznego na Śląsku należy przemysł energetyczny. To on emituje najwięcej dwutlenku siarki, tlenków azotu oraz pyłu zawieszonego. Drugim w kolejności brudasem jest hutnictwo żelaza i stali, które – oprócz wymienionych poprzednio – wytwarza także szkodliwe dla człowieka związku chloru, fluoru oraz metale ciężkie zawarte w pyle.


Zagrożenie dla dzieci
Nawet dzieci w podstawówce wiedzą, że najwięcej zanieczyszczeń powietrza pochodzi z elektrowni węglowej. Smogi powstające przy dużym stężeniu SO2, CO2 i pyłu węglowego w wilgotnym powietrzu przyczyniają się do powstawania chorób układu oddechowego i układu krążenia, a nawet mogą prowadzić do śmierci. Kwaśne deszcze zakwaszają również wodę pitną, co powoduje wzrost w niej różnych metali ciężkich. takich jak kadm, glin i ołów. Zwiększone stężenie tych pierwiastków może powodować wiele groźnych chorób.

Opalane węglem elektrownie i fabryczne wyziewy mogą wywoływać autyzm u dzieci! Zagrożenie jest tym większe, im bliżej jest od źródła zanieczyszczeń do rodzinnego domu. Niedawno oszacowano, że w Polsce aż 60 proc. rtęci w atmosferze pochodzi z elektrowni opalanych węglem. Ryzyko zachorowania dziecka na autyzm spada o jeden proc. na każde kolejne 16 kilometrów dzielących dom dziecka od elektrowni czy fabryki.

Układ nerwowy dzieci jest szczególnie narażony na efekty szkodliwego oddziaływania rtęci. Dotyczy to zwłaszcza okresu, w którym mózg i układ nerwowy rozwijają się najszybciej. Genetyczne uwarunkowania mogą obniżać ich odporność na toksyny i zwiększać podatność na różne schorzenia.

W świetle panującej euforii na tle ekonomiczno-gospodarczym warto zatem zadać sobie kilka pytań. Dlaczego władze państwa częstują nasz region kolejną elektrownią o napędzie konwencjonalnym? Czy składowiska odpadów przemysłowych w Niemczech mają jeszcze wolne moce przerobowe? Jak wygląda realizacja państwowej polityki pozyskiwania energii przy pomocy źródeł ekologicznych? Dokąd uciekać będą Ślązacy przed swoim smogiem? Na ile ta dyskusyjna inwestycja odbije się na zdrowiu mieszkańców Podbeskidzia?


Grzegorz Wieczorek