Bielskie przystanki autobusowe przez lata dzierżawiła Fundacja Rozwoju Miasta. Teraz mają wrócić do miasta.

Umowę z Fundacją Rozwoju Miasta Bielska-Białej podpisano w czasie kadencji poprzedniego prezydenta miasta Bogdana Traczyka. Obecne władze miasta są w sporze z FRM, poszło m.in. o schronisko dla bezdomnych zwierząt - fundacja miała partycypować w kosztach jego przenosin. Jednym z obiektów dzierżawionych przez FRM były przystanki autobusowe, przez dziesięć lat fundacja była ich gospodarzem. Teraz miasto wypowiedziało fundacji umowę. Od 1 lipca przystanki wrócą do Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. - Nie będziemy ich już nikomu wydzierżawiać - zapowiada prezydent Bielska-Białej Jacek Krywult.

FRM chwali się, że niewiele jest miast w Polsce, które mogą się pochwalić taką liczbą nowoczesnych przystanków jak Bielsko-Biała. To szklane wiaty, każda kosztowała 20 tys. zł. Mimo to miasto nie jest zadowolone.

Urzędnicy mówią, że niszczone przez wandali przystanki nie zawsze są na bieżąco naprawiane, na co skarżą się mieszkańcy.  Jednak najwięcej skarg było na nieczynne kioski, które stoją na przystankach. W czerwcu zeszłego roku zmienił się zarządca kiosków, który znacznie podniósł czynsze, i kioskarze zaczęli zamykać punkty sprzedaży. Trudno znaleźć nowych najemców, a za bilety kupowane w bielskich autobusach płaci się drożej. Nic dziwnego, że ludzie są wściekli. Urzędnicy mówią, że to FRM miała obowiązek dbać, by na przystankach można było bez problemu kupić bilety. - Przejęcie przystanków przez MZK powinno rozwiązać te problemy - mówi Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy bielskiego magistratu.

Leszek Wasiak, prezes FRM, nie zgadza się z argumentami urzędników. Dlatego fundacja będzie walczyć o utrzymanie przystanków.

PS.O tej sprawie czytaj: www.bielsko.biala.pl/1635,artykuly

Źródło: Gazeta Wyborcza