Specjaliści słowackiej firmy badają, co było bezpośrednią przyczyną unieruchomienia kolejki linowej Zagroń w Istebnej. W niedzielę utknęło na niej około 150 narciarzy.

Kolej linową Zagroń w Istebnej uruchomiono zaledwie kilka dni temu. W niedzielę tuż po godz. 15 zepsuła się. Obsłudze nie udało się uruchomić nawet silnika awaryjnego. Na czteroosobowych kanapach utknęło około 150 narciarzy, w tym dzieci. Na pomoc czekali w kilkunastostopniowym mrozie. Po prawie dwóch godzinach zeszli na ziemię po drabinach podstawionych przez strażaków.

Ponieważ kolej jest nowa i na gwarancji, na miejsce ściągnięto specjalistów ze słowackiej firmy Tatrapoma, która ją wyprodukowała i zamontowała. - Udało im się ponownie uruchomić kolejkę. Na razie wiadomo, że była to jakaś awaria elektronicznego systemu sterowania. Czekamy jeszcze na przyjazd inżyniera, który dokładnie określi usterkę - mówi Józef Waszut, współwłaściciel kolei.

Na miejscu pojawią się także specjaliści z Transportowego Dozoru Technicznego, którzy podejmą decyzję o ponownym dopuszczeniu kolejki do przewozu ludzi. Niewykluczone, że kanapy ponownie ruszą już we wtorek.

Źródło: Gazeta Wyborcza