Przedświąteczna gorączka zakupów trwa w najlepsze. Na ulicach, przystankach, dworcach, a zwłaszcza w hipermarketach panuje coraz większy ruch. Pośpiech i roztargnienie bezwzględnie wykorzystują kieszonkowcy, którzy właśnie w tym okresie „zbierają żniwa”.

Część kradzieży prowokują sami pokrzywdzeni. Zwłaszcza, gdy w czasie zakupów w centrach handlowych dla wygody odkładają swoje torebki, saszetki czy plecaki do wózków na zakupy. Zajęci wybieraniem towaru nie zwracają uwagi na otoczenie, a właśnie na ten moment czyhają złodzieje. Taki los spotkał ostatnio kilka osób w bielskich hipermarketach przy ulicy Bohaterów Monte Cassino i Warszawskiej. Wczoraj w domu handlowym przy ulicy Cyniarskiej z torebki mieszkanki Szczyrku zginęła kosmetyczka, a wraz z nią dokumenty i 700 złotych. Kieszonkowcy wykorzystują też tłok na przystankach, dworcach i w autobusach. Szczególnie podczas wsiadania do autobusu należy mieć się na baczności. Tylko w tym tygodniu złodzieje okradli w ten sposób cztery kobiety. Z ich torebek zniknęły portfele z gotówką i dokumentami.

Wartościowe przedmioty giną też z naszych pojazdów. Pozostawione na siedzeniach saszetki i plecaki kuszą i prowokują złodziei. Wczoraj w Ligocie sprawca nie musiał się nawet nadto fatygować. Właściciel pozostawił plecak w otwartej kabinie samochodu ciężarowego. Wraz z plecakiem zginęły dokumenty, karta bankomatowa i 200 złotych. Nieco więcej trudu zadał sobie złodziej, który aby wydostać saszetkę z samochodu ciężarowego na ulicy Jutrzenki w Bielsku-Białej, musiał wyłamać zamki. Jego łupem padły dokumenty, w tym 3 dowody rejestracyjne pojazdów wraz z ubezpieczeniami, karta bankomatowa, telefon komórkowy i 600 złotych. Niestety, to nie jedyna dolegliwość, której doznał w tym dniu nierozważny kierowca. Z jego konta „wyparował” tysiąc złotych, które sprawca wypłacił posługując się skradzioną kartą...


Źródło: KMP Bielsko-Biała