Będzie protest taksówkarzy?
Bielscy radni przyznali 50 nowych licencji dla taksówkarzy. Jeśli pojawią się chętni, w przyszłym roku po ulicach miasta będzie jeździło ponad pół tysiąca taksówek. - Wtedy ta praca zupełnie przestanie się opłacać - mówią taksówkarze. Zastanawiają się nad protestem.
Radni w Bielsku-Białej zastanawiali się na ostatniej sesji, ile nowych licencji dla taksówkarzy będzie można wydać w przyszłym roku. W projekcie uchwały była mowa o 20 nowych licencjach, co taksówkarze już uznali za zbyt wygórowaną liczbę. Nieoczekiwanie radny Andrzej Listowski (PO) złożył wniosek o zwiększenie limitu do 50 nowych licencji. Wniosek został przyjęty, a uchwała przegłosowana.
- Tylko wolna konkurencja może zapewnić wysoki standard usług i przystępne ceny. Zostało to już dowiedzione miliony razy na całym świecie i prawie 20 lat po upadku komunizmu nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości - tłumaczy radny Listowski na swoim blogu.
Jego pomysł ma gorących zwolenników. - W Warszawie płacę za taksówkę mniej niż tutaj. Jak taksówek będzie więcej, stanieją - uważa bielszczanin Marek Gawlas.
Wśród taksówkarzy zawrzało. Gdy uchwała wejdzie w życie, po ulicach miasta będzie jeździło już ponad pół tysiąca taksówek. - Za kierownicami siedzą głównie emeryci, nudzący się w domach, bo już teraz wyżyć z tego trudno - denerwuje się jeden z bielskich taksówkarzy.
Józef Pochopień, wiceprezes Hit Taxi, mówi, że on i jego koledzy nie podnieśli ceny za kilometr od 1997 roku, choć benzyna bardzo zdrożała od tego czasu. - Kiedyś do taksówek ustawiały się kolejki, a teraz po prawie każdego pasażera przyjeżdża autem ktoś z rodziny - mówi Pochopień.
Taksówkarze zwracają uwagę na jeszcze jeden problem. W mieście jest teraz trochę ponad sto miejsc dla taksówek na postojach i parkingach. Z powodu modernizacji niektórych ulic ich liczba zostanie jeszcze zmniejszona. - Czekając na wezwanie, mamy jeździć po mieście? Przecież to jakiś absurd - denerwują się taksówkarze. Już się naradzają, jak zaprotestować. Najprawdopodobniej zablokują parking przed bielskim magistratem.
Zdanie taksówkarzy podziela część radnych. - Miasto nie jest przygotowane na tak dużą liczbę taksówek. Taksówkarze będą próbowali parkować koło postojów, na ulicach, a to niebezpieczne - uważa Jerzy Balon (SLD), który jest zdecydowanym przeciwnikiem pomysłu zwiększania licencji.
20 listopada w mieście odbędzie się nadzwyczajna sesja rady miejskiej. Taksówkarze chcą porozmawiać przed nią z władzami miasta. - To okazja, żeby to spróbować odkręcić - namawia ich Balon. Prezes Pochopień ma argumenty: - To nieprawda, że dzięki dodatkowym licencjom spadną ceny. Wystarczy spojrzeć, ile nowych piekarń powstało w mieście. A czy chleb przez to staniał?
Źródło: Gazeta Wyborcza
Radni w Bielsku-Białej zastanawiali się na ostatniej sesji, ile nowych licencji dla taksówkarzy będzie można wydać w przyszłym roku. W projekcie uchwały była mowa o 20 nowych licencjach, co taksówkarze już uznali za zbyt wygórowaną liczbę. Nieoczekiwanie radny Andrzej Listowski (PO) złożył wniosek o zwiększenie limitu do 50 nowych licencji. Wniosek został przyjęty, a uchwała przegłosowana.
- Tylko wolna konkurencja może zapewnić wysoki standard usług i przystępne ceny. Zostało to już dowiedzione miliony razy na całym świecie i prawie 20 lat po upadku komunizmu nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości - tłumaczy radny Listowski na swoim blogu.
Jego pomysł ma gorących zwolenników. - W Warszawie płacę za taksówkę mniej niż tutaj. Jak taksówek będzie więcej, stanieją - uważa bielszczanin Marek Gawlas.
Wśród taksówkarzy zawrzało. Gdy uchwała wejdzie w życie, po ulicach miasta będzie jeździło już ponad pół tysiąca taksówek. - Za kierownicami siedzą głównie emeryci, nudzący się w domach, bo już teraz wyżyć z tego trudno - denerwuje się jeden z bielskich taksówkarzy.
Józef Pochopień, wiceprezes Hit Taxi, mówi, że on i jego koledzy nie podnieśli ceny za kilometr od 1997 roku, choć benzyna bardzo zdrożała od tego czasu. - Kiedyś do taksówek ustawiały się kolejki, a teraz po prawie każdego pasażera przyjeżdża autem ktoś z rodziny - mówi Pochopień.
Taksówkarze zwracają uwagę na jeszcze jeden problem. W mieście jest teraz trochę ponad sto miejsc dla taksówek na postojach i parkingach. Z powodu modernizacji niektórych ulic ich liczba zostanie jeszcze zmniejszona. - Czekając na wezwanie, mamy jeździć po mieście? Przecież to jakiś absurd - denerwują się taksówkarze. Już się naradzają, jak zaprotestować. Najprawdopodobniej zablokują parking przed bielskim magistratem.
Zdanie taksówkarzy podziela część radnych. - Miasto nie jest przygotowane na tak dużą liczbę taksówek. Taksówkarze będą próbowali parkować koło postojów, na ulicach, a to niebezpieczne - uważa Jerzy Balon (SLD), który jest zdecydowanym przeciwnikiem pomysłu zwiększania licencji.
20 listopada w mieście odbędzie się nadzwyczajna sesja rady miejskiej. Taksówkarze chcą porozmawiać przed nią z władzami miasta. - To okazja, żeby to spróbować odkręcić - namawia ich Balon. Prezes Pochopień ma argumenty: - To nieprawda, że dzięki dodatkowym licencjom spadną ceny. Wystarczy spojrzeć, ile nowych piekarń powstało w mieście. A czy chleb przez to staniał?
Źródło: Gazeta Wyborcza
Artykuł wyświetlono 888 razy.
REKLAMA
REKLAMA
Zobacz również
Komentarze 1
l
Taksówkarze mają rację. Kiedyś były kolejki do taksówek, a teraz ludzi nie stać na ich usługi. Należy uwolnić rynek usług, żeby ceny były kształtowane potrzebami ludzi a nie życzeniami taksówkarzy.
Klauzula informacyjna ›