Pod bielskim prosektorium wyrosły hałdy świeżej ziemi. Gdy byliśmy tam po raz ostatni obowiązywała wersja, że trwa wiosenne sprzątanie posesji. Dziś niektórzy Czytelnicy sugerują nam, że podjęcie zaawansowanych prac ziemnych ma wymusić na administracji wydanie zezwolenia na budowę wielorodzinnego domu mieszkalnego. Nie chce się nam w to wierzyć!

         O pracach na działce u zbiegu ulic Piastowskiej i Emilii Plater pisaliśmy kilkakrotnie. Artykuły na ten temat spotkały się z dużym zainteresowaniem i poruszeniem wśród Czytelników. Nasze alarmy skłoniły do działania administrację. Na placu pojawili się inspektorzy z powiatowego nadzoru budowlanego i ochrony środowiska UM oraz strażnicy miejscy. Telefonicznie i w komentarzach pod tekstami grożono redakcji procesem sądowym z tytułu rzekomego naruszenia dóbr inwestora.

         Nie ulękliśmy się wierząc, że występujemy w obronie interesu społecznego. Posesja jest wprawdzie własnością prywatną, lecz z racji położenia w centrum miasta jest wystawiona na widok publiczny. Jesteśmy przekonani, że jej właściciel – podobnie jak wszyscy sąsiedzi – podlega przepisom porządkowym. Zaśmiecanie terenu, zrywanie wierzchnich warstw gleby oraz usypywanie wysokich pryzm ziemi szpeci okolicę. Może pan Twardowski byłby zachwycony tym krajobrazem księżycowym. Ale Redakcję oraz interweniujących u nas czytelników wyłącznie ten proceder oburza.

         Gdyby prace ziemne były częścią budowy, sprawa byłaby jasna - właściciel uzyskał zezwolenie na budowę i korzysta ze swego prawa. Wtedy wara wszystkim od niego! Kiedy jednak ostatnio rozmawialiśmy z powiatowym inspektorem budowlanym, procedura udzielania zezwolenia była zawieszona. Inwestor nie miał zatem prawa rozpoczynania w tym miejscu jakichkolwiek robót budowlanych, czego świadectwem był brak na placu stosownej tablicy z informacjami m.in. o przeznaczeniu budowanego obiektu i osobach z nadzoru technicznego. Inspektor przekonał nas wówczas, że mimo wszystko prac budowlanych nie rozpoczęto, przez co żadne prawo nie zostało złamane. Z natury wierzymy w dobrą wolę człowieka. Przyjęliśmy tedy, że widoczny na placu znój roboczy, to nic innego tylko wiosenne porządki.

         Tablicy informacyjnej nie ma na posesji do dziś. Za to pojawiły się tabliczki z ostrzeżeniami o głębokich wykopach. Są uzasadnione, gdyż koparka zryła dużą połać ziemi. Zza ogrodzenia można odnieść wrażenie, że wykopy są na tyle głębokie, iż zmieściłby się w nich na stojąco nawet dorosły człowiek. Jeśli nie jest to początek prac budowlanych, to co? Czy inwestor uzyskał już stosowne zezwolenie? Nie zamierzamy przesądzać sprawy i rozstrzygać po czyjej stronie jest tyle złej woli. Dlatego publicznie kierujemy powyższe pytania do powiatowego inspektora budowlanego. Straż Miejska pytamy natomiast o to, czy usypywanie w środku miasta pryzm ziemi lub góry śmieci upiększa krajobraz i polepsza estetykę miejsca położonego nieopodal ważnego szlaku komunikacyjnego, szpitala i szkoły ?

         Powyższe pytania kierujemy do adresatów w trybie art.6 par.2 i 3 ustawy Prawo prasowe z dnia 26.01.1984r. (Dz.U. z 1984r., nr 5, poz. 24 z późn. zm.). Przypominamy, że przepisy te zobowiązują wszystkie instytucje państwowe i samorządowe do „udzielenia odpowiedzi na przekazaną im krytykę prasową bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu miesiąca”. Na wypadek, gdybyśmy nagle przestali być czytani w Straży Miejskiej oraz Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, kopie niniejszego artykułu przesyłamy adresatom pocztą elektroniczną. 
 
                                                                               Robert Kowal
 
Czytaj więcej na ten temat:
www.bielsko.biala.pl/1306,artykuly („Robią co chcą?!”)
www.bielsko.biala.pl/1308,artykuly („Samowola z prosektorium w tle”)
www.bielsko.biala.pl/1318,artykuly („Tam na razie jest śmietnisko”)