Kilkakrotnie pisaliśmy o tej bulwersującej sprawie, a wczoraj po raz kolejny oglądaliśmy plac u zbiegu ulic Piastowskiej i Emilii Plater. Nie boimy się przyznać do błędu – to nie jest jeszcze budowa!  Przy pomocy koparko-spychacza, wywrotki i piły mechanicznej inwestor rozpoczął po prostu wiosenne prace porządkowe. W pobliżu prosektorium jest smutno, ale wkrótce może być pięknie.

O tajemniczych pracach na tym placu powiadomili nas czytelnicy. „Spychacz i koparka grzebią w ziemi, a wywrotka wywozi ją poza ogrodzenie. Facet z piłą elektryczną wycina drzewa” – usłyszeliśmy w słuchawce i postanowiliśmy skonfrontować te informacje z rzeczywistością. Było tak, jak w telefonie! Rezultatem paru wizyt na miejscu stały się dwa artykuły („Robią co chcą?!” oraz „Samowola z prosektorium w tle”), które zamieściliśmy w portalu oraz... groźba zaciągnięcia nas przed sąd. Inwestor poczuł się dotknięty.

Ale nie z nami takie gierki! Pisząc o tej sprawie, działamy przecież w imieniu dobrze pojętego interesu publicznego. To oczywiste dla nas oraz dla urzędników, których prosiliśmy o interwencję. Taki alert jest dość spektakularnym testem na sprawność aparatu władzy lokalnej. W wyniku interwencji naszego portalu na placu zjawili się urzędnicy Wydziału Ochrony Środowiska UM oraz inspektorzy nadzoru budowlanego. Żadnego przestępstwa nie stwierdzono, ale ruch na posesji ustał, jak za dotknięciem czarnoksięskiej różczki.

- Nikt nie naruszył prawa - wyjaśnił nam Józef Paluch, powiatowy inspektor nadzoru. – W myśl przepisów branżowych, czynności wykonanych przez inwestora nie można kwalifikować jako rozpoczęcia prac budowlanych. Samowoli więc nie było.

Sprawdziliśmy. Koparka zdjęła tylko wierzchnią warstwę ziemi, po czym odjechała w nieznane. Na placu powstał krajobraz, który w naszej redakcji nazywany jest księżycowym. Nie wykonano jednak żadnych wykopów pod fundamenty. W miejscu, gdzie – jak się dowiedzieliśmy – powstać na w przyszłości wielorodzinny budynek mieszkalny, zbierają się teraz śmiecie. W tej kwestii ścierają się różne opcje. Śmiecie były obecne tutaj od zawsze. Ludzie spierają się jednak teraz o to, kiedy było bardziej brudno. My poczuliśmy się mało kompetentni w tej sprawie i aby zobiektywizować ocenę – zrobiliśmy zdjęcia z wizji lokalnej. Do wglądu dla zainteresowanych.

Bracia Golcowie nie wymyśliliby lepszego scenariusza. Zamiast ścierniska jest wprawdzie śmietnisko, lecz na jego miejscu powstanie być może wspaniały apartamentowiec niczym w San Francisco. Prezydent Bush niechybnie wzruszyłby się, gdyby o tym wiedział.

Po alarmie naszych czytelników, przedstawiciele inwestora zostali wezwani do inspektoratu, gdzie złożyli wyjaśnienia. Jak powiedział nam pan Paluch, okazało się, że część prac – w tym m.in. wycięcie drzew owocowych -  wykonano na sąsiedniej posesji. Przepisy nie odbieraj takiej możliwości bez względu na to, kto jest właścicielem gruntu. Podobno, miejsce to ma być w przyszłości zapleczem budowy.

Nasze ustalenia oraz opinia nadzoru zgadzają się co do najważniejszej konkluzji. Żadne prace budowlane na placu nie mogą być obecnie prowadzone. Inwestor nie otrzymał bowiem formalnego pozwolenia na budowę. Jako że jest właścicielem tego terenu, prawo nie zabrania mu jednak sprzątania na swojej posesji.

Doszły nas słuchy, że zadowoleni mogą być też sąsiedzi z drugiej strony, czyli gospodarze Zakładu Medycyny Sądowej. Nikt z prosektorium oficjalnie nie chciał się w tej sprawie wypowiadać. Krążą pogłoski, że inwestor obiecał uporządkowanie działki wokół ZMS i w geście dobrej woli na początek wyrwał spychaczem dziko porastające krzaki. Następnie usypał z nich kopiec. Nas nieco ów samarytański gest dziwi, gdyż teren ten należy do Zakładu Opieki Zdrowotnej, który powinien samodzielnie dbać o czystość i porządek w obrębie swoich nieruchomości.

Naszym zdaniem śmiecie i walające się puste butelki są świadectwem braku troski kierownictwa ZOZ o mienie przy Emilii Plater. Do ZMS nie ma ponadto utwardzonej drogi dojazdowej, co w przyszłości – gdy pojawią się tutaj maszyny budowlane w większej ilości – może być źródłem dodatkowych problemów komunikacyjnych. W przedmiocie higieny inwestor zatem zasługuje na piątkę, ZOZ-owi zaś trzeba postawić dwóję!

Cieszy nas dbałość o porządek u zbiegu Piastowskiej i Emilii Plater. Być może w przyszłości wyrośnie tutaj okazały budynek mieszkalny z widokiem na prosektorium. Dotychczasowa czujność mieszkańców tych okolic wskazuje, że żadne prawo nie zostanie do tego czasu naruszone. No może za wyjątkiem prawa zmarłych do wiecznego spokoju.

Autor: Robert Kowal