W okresie świątecznym imponują oświetleniem dwa główne ciągi komunikacyjno – handlowe naszego miasta. Jest teraz nie tylko piękniej, ale bezpieczniej. Lecz gdy wkrótce ozdobne lampiony zgasną, tym łatwiej dostrzec będzie można powszednią ciemność wielu ulic i zaułków. Dlatego idąc dziś wieczorem na bal lub prywatkę warto przyjrzeć się miejscom, gdzie można łatwo po zmroku dostać po głowie, by po Nowym roku podzielić się tą wiedzą z magistratem.

Przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia magistrat zrobił nam dużą przyjemność. Efektowne światła rozbłysły w wielu reprezentacyjnych rejonach naszego miasta, osobliwie wzdłuż 11 Listopada. W tych dniach oglądamy Bielsko niczym z bajki. Jasne, jak za dnia ulice centrum, którymi mimo mrozu przechadza się więcej przechodniów niż zazwyczaj.

Nie czarujmy się jednak. Na podobny pomysł wpadły też władze Wadowic, Serocka, Szczecinka oraz setki innych mniejszych i większych miejscowości w kraju. Aby się o tym przekonać – wystarczy spojrzeć na obraz z kamer internetowych, dostępny m.in. na stronach urzędów miejskich. Wszędzie tam na rynkach i wokół nich panuje odświętna atmosfera, którą tworzą tysiące dodatkowych żarówek i neonów zlokalizowanych w miejscach ważnych dla lokalnych społeczności. Za ów okazjonalny blask nie szkoda forsy.

Kasy nie żałują także samorządy części dużych miast, w których obowiązuje dość obskurancka wykładnia interesu społecznego. W tych ośrodkach bizantyjskie dekoracje umieszczono na budynkach użyteczności publicznej. Rozumiem, gdy w światłach toną kiczowate pałacyki przy trasie katowickiej. Bożonarodzeniowe ozdoby są dla ich właścicieli wyłącznie okazją do zaprezentowania swojego bogactwa i taniego, wielkopańskiego gestu. Trudno jednak pojąć, dlaczego urzędnicy i rajcowie miejscy wydają krocie na oświetlenie ratusza, szkoły lub ośrodka kultury. Podobno część z nich uczestniczy w konkursach na najbardziej efektowne światła świąteczne, sponsorowanych przez miejscowych dystrybutorów energii elektrycznej. Czy nagrody trafiają do biednych?

W Bielsku – Białej jest normalnie i za to trzeba ekipę pana Jacka Krywulta pochwalić. Ratusz oraz inne obiekty utrzymywane z budżetu miejskiego są oświetlone w granicach rozsądku, co przydaje siedzibie prezydenta dostojności i powagi. W egipskich ciemnościach tonie za to starostwo, ale stan ów nie jest wcale dowodem na to, że w powiecie święta przesypiają albo je ignorują. To po prostu sprawa zasobności kasy pana starosty.

Niebawem po Nowym Roku wszystkie dodatkowe światła zostaną jednak zdemontowane, a na widok publiczny wystawione będą miejsca wstydliwe, gdzie światło dociera wyłącznie za dnia. Nawet w centrum miasta jest mnóstwo takich zaułków i uliczek, w których latarnie są rzadkością lub ich po prostu w ogóle nie ma. W tych okolicach najłatwiej po zmroku o spotkanie np. z podchmielonymi wyrostkami, którzy uwierzyli w siłę swoich pięści. Mimo że policja takie miejsca patroluje częściej, to stanowią one nadal rejony podwyższonego ryzyka.

Tego ryzyka będzie ubywać proporcjonalnie do ilości nowych latarni w miejscach publicznych. Zrozumiały to samorządy wielu miejscowości w kraju, inwestując znaczne środki w oświetlenie ulic. To są duże pieniądze. Dlatego gminy poszukują wspólników biznesowych, którzy w zamian za udział w zyskach zgodziliby się partycypować w kosztach rozwoju infrastruktury miejskiej. Np. w programie rozbudowy oświetlenia ulicznego w Warszawie  uczestniczy fundacja zakładu energetycznego Stoen, która przy współpracy stołecznego Ratusza kupuje i montuje nowe latarnie w ciemnych zaułkach miasta. Miejsca zagrożone drobną przestępczością wskazują sami mieszkańcy tych rejonów.   

Trudno powiedzieć jak na podobną inicjatywę władz naszego miasta zareagowaliby szefowie krakowskiego koncernu energetycznego, do którego należy bielski oddział Enionu. Firma nie wydaje się być zainteresowana prostym drenażem kieszeni swoich klientów, o czym świadczyć może m.in. brak pomysłów na sponsorowanie konkursów bożonarodzeniowych. Zasady odpłatności za energię elektryczną zużywaną przez ufundowane latarnie mogą być przedmiotem oddzielnych pertraktacji handlowych.

Wielu z nas wyjdzie dziś po zmroku z domu, by wziąć udział w sylwestrowych balach i prywatkach. Ile jest miejsc, których staramy się omijać w trosce o bezpieczeństwo osobiste i stan portfela? Nie wątpię, że urzędnicy magistratu chcieliby mieć taką wiedzę. O oświecenie warto przecież dbać nie tylko od święta.

Autor: Robert Kowal