Późne poniedziałkowe popołudnie, Rajcza na Żywiecczyźnie. Policjanci dostają wezwanie do wypadku: kierowca poloneza trucka cofając samochód na terenie prywatnej posesji potrącił pieszą. Kobieta w ciężkim stanie zostaje przewieziona do szpitala. Ma wiele obrażeń, m.in. połamane żebra, stłuczenie klatki piersiowej, złamany obojczyk. Mąż rannej opowiada policjantom, że razem z kierowcą podnieśli tył poloneza i wydobyli kobietę spod samochodu. Potem kierowca odjechał.

- Na pytanie, kto potrącił jego żonę mężczyzna oznajmił, że... nie będzie na nikogo donosił - opowiada Paweł Roczyna, oficer prasowy żywieckiej policji. Niczego też nie udało się dowiedzieć policjantom od mieszkańców okolicznych domów. Wszyscy zgodnie twierdzili, że nie zauważyli, kto potrącił kobietę. - Dotarliśmy innymi metodami do sprawcy wypadku, mieszkańca Milówki. Gdy dojechaliśmy na miejsce, rozmontowywał już plastikową nadbudowę na samochodzie - opowiada Roczyna.

Na widok policjantów kierowca rzucił się do ucieczki. Pobiegł do lasu. Funkcjonariusze poszukiwali go przy pomocy psa tropiącego, jednak znaleźli tylko jego telefon komórkowy, który zgubił podczas ucieczki. Ostatecznie poszukiwany mężczyzna sam zadzwonił na policję. Dzisiaj ma się stawić na przesłuchanie. Prowadzone jest także postępowanie w sprawie milczenia świadków wypadku. Na razie nie wiadomo, czy któremuś ze świadków zostaną postawione zarzuty.

Źr. Gazeta Wyborcza