Jeśli sprawdzą się zapowiedzi urzędników miejskich, to już na początku lutego przyszłego roku zacznie zmieniać się standard obsługi petentów przez bielską administrację publiczną. Każdy, kogo na to stać, nie będzie musiał wychodzić z domu, aby załatwić ważną sprawę w ratuszu. System SEKAP będzie jednak w naszym mieście protezą. Do czasu, gdy w sieci nie znajdą się wszystkie urzędy w województwie, a później w kraju.

Wygląda na to, że bielscy urzędnicy naprawdę uwierzyli, iż administracja może być przyjazna dla obywateli. Ba, że możliwe jest nawet załatwienie sprawy w jednym okienku i to w dodatku - elektronicznym. Podobne obietnice powtarzały jak mantrę wszystkie rządy. Lecz to właśnie Bielsko – Biała należeć ma do tych ośrodków, w których mityczne okienko zostanie wkrótce uruchomione. Trzy na każde cztery wydane na ów cel złotówki pochodzą z dotacji UE.

Idea pomysłu jest taka, aby mieszkańcy województwa śląskiego posiadali bezpieczny elektroniczny dostęp do usług publicznych on-line, realizowanych przez różnego rodzaju urzędy i instytucje. Te zaś żeby miały możliwość wymiany dokumentów między sobą przy pomocy sieci informatycznej. W tym celu pod specjalnym adresem utworzony zostanie w necie serwis zawierający m.in. formularze elektroniczne, które pozwolą na załatwianie spraw urzędowych przez całą dobę. Specjalny portal będzie świadczył stale rozszerzany wachlarz usług administracyjnych. W największym skrócie wygląda to tak – jeśli chcesz założyć firmę, ślesz mailem do urzędu odpowiednie dokumenty zaopatrzone w swój podpis elektroniczny, po czym tą sama drogą otrzymujesz potwierdzenie wpisu do ewidencji. Ameryka!

Sekretarz Urzędu Miejskiego w Bielsku – Białej, Grzegorz Tomaszczyk przekonuje, że wprawdzie jest mały poślizg czasowy, ale system zacznie działać już od lutego. Tylko w tym roku z budżetu miasta wydano na niego ponad pół miliona złotych. Łącznie ze środkami europejskimi wystarczyło na zakup dla ratusza 90 stanowisk komputerowych oraz sto terminali obsługujących podpisy elektroniczne. Cały ów sprzęt został już odebrany od dostawców.

Na początku rewolucja w urzędach ograniczy się do funkcjonowania dwóch równoległych kanałów obiegu dokumentów. Tradycyjny, czyli papierowy nie zniknie od zaraz. Kwity będą skanowane na centralnym stanowisku, po czym wejdą do sieci, by trafić na twardy dysk właściwego urzędnika. Z czasem dokumenty od początku do końca będą występowały wyłącznie w postaci elektronicznej.

Bielski ratusz jest jedną z 54 instytucji w sektorze administracji publicznej województwa, które zgłosiły się do udziału w programie SEKAP. W naszym powiecie uczestniczy w nim ponadto tylko gmina Jaworze, a z sąsiednich miejscowości regionu – m.in. Ustroń, Żywiec i Cieszyn. Oznacza to, iż wymiana dokumentów z pozostałymi gminami jeszcze długo odbywać się będzie przy użyciu tradycyjnych metod – pocztą, kurierem bądź osobiście po odstaniu w kolejce do okienka.

Ekipa prezydenta Jacka Krywulta marzy, aby w miarę szybko objąć programem wszystkie jednostki podległe naszej gminie. Bo co z tego, jeśli obieg dokumentacji zostanie usprawniony tylko w ratuszu, a w szkołach, przedszkolach, domach kultury czy placówkach ochrony zdrowia papiery po dawnemu krążyć będą między realnymi biurkami? To nic więcej tylko proteza normalności!

Ale dostęp do nowoczesności nie będzie bezpłatny. Wedle dziś obowiązujących przepisów, każdy obywatel chcący w pełnym zakresie korzystać z systemu SEKAP musi zapłacić za wykonanie elektronicznej wersji swojego podpisu. Trzy firmy, które otrzymały koncesje na administrowanie podpisami nie są bowiem instytucjami charytatywnymi. Zainwestowały w nowoczesny sprzęt, odpowiednio wykwalifikowany personel oraz przetarg w jednym celu - aby zarabiać pieniądze. Duże pieniądze.

Być może w przyszłości usługę tę będzie refinansował skarb państwa. Nawet bielska posłanka Mirosława Nykiel nie wie jednak, na jakim etapie procedowania znajduje się rządowy projekt ustawy w tej sprawie. Parlamentarzystka obiecuje, że znajdzie się on w tzw. pakiecie Szejnfelda, który jest jednym z priorytetowych zadań Rady Ministrów. Jedno wiadomo – według obecnych cen, każdy podpis to wydatek rzędu 200 zł.

Z kolei sekretarz Tomaszczyk z bielskiego ratusza obiecuje mieszkańcom obniżenie kosztów dostępu do internetu poprzez budowę sieci szerokopasmowej dla miasta. Zgodnie z czteroletnim programem inwestycyjnym, prace nad tym zadaniem potrwają do roku 2011 i pochłoną prawie 10 mln zł. Lwią część nakładów znów sfinansuje Unia Europejska.
Historia naszej cywilizacji uczy, że wszystkie rewolucje zaczynały się od obietnic. I albo rewolucjoniści po zdobyciu władzy obrastali w piórka, albo obywatele dopilnowali, by zmiany nie skończyły się na głoszeniu szczytnych haseł. Jak będzie na Podbeskidziu u zarania XXI wieku? - czas pokaże.

Autor: Robert Kowal