Jak mówi rzymskie powiedzenie „Salus populi suprema lex esto - dobro ludzi najwyższym prawem” - tak brzmi motto Adama Michalskiego, członka Rady Miasta Bielska-Białej.


Dlaczego zdecydował się Pan kandydować w wyborach na Radnego Miasta Bielska-Białej?

Od 1990 roku jestem samorządowcem. Kiedy odbywały się pierwsze wybory do Rady Miasta, byłem dość mocno związany z Radą Osiedla Mikuszowice Krakowskie. Pełniłem w niej funkcję sekretarza, a później przewodniczącego. W roku 1998 tak się ułożyło, że zostałem radnym. I ze względu na to, iż posiadam tak duży staż samorządowy, postanowiłem ponownie kandydować. Człowiek pewne rzeczy rozpoczął na rzecz miasta i trudno żebym nie chciał ich dokończyć. To była moja główna motywacja.

Co Pan już zrobił, bądź stara się robić dla tych, którzy oddali na Pana swój cenny głos? Czy uważa Pan, że właściwie wywiązuje się ze swoich obowiązków?

To pytanie standardowe, na które każdy radny, o każdej porze dnia i nocy powinien umieć odpowiedzieć. Ja może powiem tak... szefuję w Komisji Rewizyjnej i zawsze starałem się wszystkie sprawy, które do tejże komisji trafiały, załatwiać na bieżąco i w terminie. Powiem więcej, nawet z poprzedniej kadencji rady zostały pewne sprawy do rozwiązania. Postanowiłem sobie, że w pierwszej kolejności muszą właśnie one zostać rozwiązane. I tak się stało. Po drugie, złożyłem kilka interpelacji na posiedzeniach Rady Miejskiej i część tych spraw została załatwiona. Były to sprawy nie tylko dotyczące mojej dzielnicy, ale i miasta. Oprócz tego, aktywnie włączam się w działania Rady Osiedli i nie tylko. Tam gdzie ludzie mnie poproszą, to tam idę, bo czuję się samorządowcem i zawsze takim pozostanę. Myślę, że na dzień dzisiejszy wywiązuję się właściwie ze swoich obowiązków.

Czy zdarzyło się, że był Pan całkowicie przeciwny decyzji jaką podjęli Pańscy koledzy w Radzie?

Byłem już radnym w trzeciej kadencji i posiadam już pewne doświadczenia z posiedzeń Rady. Dawniej wyglądało to zupełnie inaczej niż dziś. Prezydent był w jakiś sposób uzależniony od decyzji Rady. Dziś Rada jest mniej liczna, bo liczy tylko 25 osób. Ja należę do klubu Prawa i Sprawiedliwości, który ma czasami odmienne zdanie, czego nieraz dajemy wyraz w głosowaniu. Musimy się jednak liczyć z tym, że jesteśmy w mniejszości i będziemy przegłosowywani. Na pewno z niektórymi rzeczami bym się nie zgodził osobiście. Uważam, że priorytety są ważne, ale pytanie czy są ułożone we właściwej kolejności.

Jakie zatem podjęte decyzje były błędne?

Bardzo dużo inwestujemy w centrum miasta i wszystkich to bardzo cieszy mimo, że teraz jest to trochę uciążliwe dla mieszkańców. Ale wydaje mi się, że jest to trochę zbyt szeroki front robót. Teraz bardzo gwałtownie zmieniają się ceny materiałów budowlanych i obawiam się, że część prac nie zostanie wykonanych tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.

W jakim kierunku chciałby Pan, aby rozwijało się miasto?

Chciałbym, aby wszystkie dzielnice Bielska-Białej rozwijały się jednakowo, szczególnie te dzielnice peryferyjne. Tam mieszkają ludzie, którzy odprowadzają najwyższe podatki do kasy miasta. Chciałbym, aby ci mieszkańcy także odczuli, że o nich się pamięta. Ja zawsze dzielnicę Mikuszowice Krakowskie stawiałem bardzo wysoko i sprawy dróg dzielnicowych, oświetlenia itp. pilnowałem od roku 90-tego, ale wiem, że w niektórych dzielnicach oczekiwania są większe. Myślę, że kiedyś wszyscy w Radzie się dogadamy i wszyscy wyczują, że należy wszystkich traktować na równi.

Co Pan sądzi o funkcjonowaniu obecnej Rady? Czy uważa Pan, że głównym celem bielskich radnych jest podejmowanie uczciwych decyzji dzięki, którym mieszkańcom Bielska-Białej będzie się żyło lepiej?

Decyzje samorządowe nigdy nie powinny podlegać ocenie samorządowej. My mieszkańcy Bielska-Białej powinniśmy zawsze dbać o to, aby to miasto się rozwijało, a ta nasza 25-tka wybranych ludzi szczególnie powinna o to zadbać. Nie chcę się wypowiadać na temat, co kto sądzi, bądź ma w podtekście. Ja osobiście zawsze, kiedy składałem przysięgę radnego, miałem na uwadze dobro mieszkańców. Jak mówi rzymskie powiedzenie „Salus populi suprema lex esto - dobro ludzi najwyższym prawem” - to moje motto. Nie wiem co myślą moi koledzy na ten temat, ale chciałbym, aby myśleli tak jak ja, aby zawsze to dobro publiczne przyświecało nam jako główny cel. Tego bym sobie życzył i tego wszystkim kolegom życzę.

Jak wyobraża Pan sobie nasze miasto za 30 lat?

Bielsko-Biała to bardzo piękne miasto. Samo jego położenie geograficzne o tym świadczy. Wystarczy, że wejdzie się na jedno z otaczających nas wzgórz i widzi się jak ono pięknieje. Ja akurat bardzo lubię wędrówki po naszych beskidzkich górach i patrząc, czy to przez lornetkę czy nawet gołym okiem, widzę jak ono ładnie się rozwija. Myślę, że to miasto za kilka lat będzie wielką konkurencją dla miast, które dziś szczycą się wielkimi osiągnięciami z zakresu urbanistyki, czy powiązań komunikacyjnych. Myślę, że i my w przyszłości im dorównamy. Unia Europejska i fundusze, o które powinniśmy się starać, zapewnią to, że nie będziemy gorsi od innych.

A jakie jest Pana największe marzenie?

Zostało mi zaledwie 3 miesiące do emerytury i chciałbym na tej emeryturze jeszcze w miarę sił coś zrobić dla miasta, czy nawet pomóc indywidualnym mieszkańcom, jeśli tylko będzie to możliwe. Czasu będzie trochę więcej i tak jak mówię, chciałbym móc jeszcze robić coś dobrego. Moim marzeniem jest dobre zdrowie, abym przynajmniej jeszcze przez 15 lat mógł udzielać się społecznie.

Dziękuję za rozmowę.

Ja również dziękuję.


Obejrzyj materiał filmowy [ KLIKNIJ TUTAJ ]