- Choć jesteśmy nieco opóźnieni w stosunku do oficjalnego harmonogramu, to jednak nie ma podstaw do obaw. Zgodnie z planem nowe schronisko na polanie Markowe Szczawiny pod Babią Górą będzie gotowe najpóźniej wiosną 2009 roku - zapewnia Jerzy Kalarus, prezes spółki Karpaty - Schroniska i Hotele PTTK, która jest inwestorem przedsięwzięcia.

Miłośnikom górskich wędrówek łezka się w oku kręci, gdy po wejściu na Markowe Szczawiny nie widzą już charakterystycznej bryły dawnego schroniska, a na jego miejscu pojawiły się budowlane wykopy. Inwestycja ta jest koniecznością. Choć powstały w 1906 roku budynek, po licznych przebudowach i remontach dotrwał do „setki”, od dawna już nie spełniał elementarnych wymogów nowoczesnej bazy dla turystów. Przed trzema laty zapadła decyzja o zastąpieniu go nowym obiektem. Ogłoszono wówczas konkurs architektoniczny i przystąpiono do załatwiania formalności techniczno-prawnych związanych z budową.

Na początku maja tego roku na Markowych Szczawinach pojawili się budowlańcy. Najpierw musiano rozebrać stare mury i pod nadzorem konserwatora zabytków zabezpieczyć najcenniejsze ich elementy, które trafiły do skansenu na Markowych Rówienkach. Potem wwożono na górę materiały budowlane i przystąpiono do prac ziemnych, co w wysokogórskich warunkach (1180 m) nie było łatwym zadaniem. - W dodatku tegoroczna aura nie była dla nas łaskawa. Mokre lato, zakończone powodzią, utrudniało pracę. Należy pamiętać, że cały budowlany transport wiedzie gruntową drogą z parkingu w Zawoi Markowych, która w czasie opadów nie nadaje się do użytku. Poza tym, to teren Babiogórskiego Parku Narodowego, gdzie każdego obowiązują określone wymogi. Budowniczym nie można, na przykład, używać nazbyt ciężkiego sprzętu. Na szczęście najcięższe za nami. Gotowe jest już posadowienie i rozpoczynamy prace murarskie przy fundamentach. Będzie można je prowadzić dopóki nie sypnie śniegiem. Zakładany termin oddania obiektu do użytku, to wiosna 2009 roku i z nim z pewnością się uporamy. Mieliśmy jednak ambitny zamiar, aby zakończyć prace już jesienią przyszłego roku i właśnie z utrzymaniem tego terminu mogą być kłopoty - mówi prezes Jerzy Kalarus.

Nowe schronisko na Markowych Szczawinach - zaprojektowane przez bielską pracownię Arch - wkomponowane zostanie w beskidzki krajobraz. Mury będą zbudowane z cegły i kamienia, a dach pokryje solidne poszycie, imitujące tradycyjne góralskie gonty. W nowym schronisku będzie 36 miejsc noclegowych w kilkunastu pokojach z własnymi węzłami sanitarnymi, ogólnodostępne pomieszczenia dla gości i nowoczesne zaplecze gospodarcze. Do czasu jego powstania turyści, którzy zawitają na Markowe Szczawiny, mogą korzystać z budynku pobliskiej goprówki, gdzie umieszczono bufet i kilkanaście łóżek.

Dotychczasowe schronisko na Markowych Szczawinach było najstarszym turystycznym obiektem wybudowanym przez Polaków w Beskidach Zachodnich. Położone na wysokości 1180 metrów schronisko nosiło imię doktora Hugona Zapałowicza, któremu zawdzięcza swoje powstanie. Ten znany polski botanik i podróżnik, żyjący na przełomie XIX i XX wieku, szczególnie upodobał sobie rejon najwyższego beskidzkiego szczytu - Babiej Góry. Był jednym z pierwszych jej zdobywców, autorem obszernej monografii o występującej tutaj faunie. W 1905 roku z jego inicjatywy powstał w Makowie Podhalańskim Babiogórski Oddział Towarzystwa Tatrzańskiego. Jednym z celów organizacji było przeciwstawienie się niemieckiej ekspansji turystycznej w Beskidach. Gdy w 1905 roku Beskidenverein wybudowało na południowym stoku Babiej Góry swój obiekt, odpowiedzią Polaków było właśnie schronisko na Markowych Szczawinach. Budynek powstał w rekordowym czasie niespełna pięciu miesięcy i wkrótce zaczęli w nim przebywać coraz liczniejsi turyści. Początkowo składał się tylko z kuchni, małej jadalni i dwóch niewielkich sypialni, ale z upływem lat został rozbudowywany. Swój ostatni kształt przed rozbiórką zawdzięczał pracom modernizacyjnym przeprowadzonym u progu lat siedemdziesiątych. Teraz stare schronisko można oglądać wyłącznie na bardziej i mniej odległych fotografiach. Jego następca będzie znacznie bardziej okazały i zdecydowanie wygodniejszy. Jedno z pewnością się nie zmieni - nowy obiekt, tak jak poprzednik, będzie nosił imię dra Hugona Zapałowicza.

Tekst i foto: Dariusz Bandoła KRONIKA BESKIDZKA