Paweł, mieszkaniec os. Karpackiego w Bielsku-Białej, wraca późno z pracy. Prawie każdego dnia przez kilkanaście minut krąży między wieżowcami w poszukiwaniu wolnego miejsca parkingowego. - O tej porze najczęściej wszystko jest już zapchane, więc zdarza mi się stanąć np. na chodniku przy ul. Doliny Miętusiej, czyli głównej drodze przez osiedle. Robię to z konieczności, bo po prostu nie mam gdzie zostawić samochodu. Niedawno skończyło się to dla mnie blokadą i 100 zł mandatu. Kilku sąsiadów miało podobne przygody - opowiada. Paweł Zielonka, dyrektor techniczny Karpackiej Spółdzielni Mieszkaniowej, mówi, że gdy przed laty budowano osiedla, kierowano się normą jednego samochodu na 10 mieszkań. Teraz coraz więcej jest rodzin, które mają po dwa auta. - Udało nam się znaleźć tereny, na których przygotujemy dodatkowych 226 miejsc parkingowych - obiecuje Zielonka. Spółdzielnia dodatkowo wytypowała też 100 punktów, w których będą mogły powstać pojedyncze miejsca parkingowe. Za ich wykonanie zapłaci właściciel auta (1,5-1,8 tys. zł), ale za to będzie miał je zarezerwowane wyłącznie dla siebie.

Źr. Gazeta Wyborcza