Najbardziej niezadowolonymi mieszkańcami Bielska – Białej są osoby młode i wykształcone. Dla znacznej części z nich nasze miasto jest grajdołem, które nie potrafi docenić ludzi utalentowanych, o ponadstandardowych horyzontach intelektualnych. O dziwo, rację przyznaje im statystyka. Bo w Bielsku jest najwięcej miejsca dla sprzedawców, krawców czy sprzątaczek. Dla dyrektorów i managerów już dużo mniej.

Młodzi bielszczanie są pesymistami. Maile, które ślą do nas jako wyraz sprzeciwu wobec nierównych szans społecznych, wpisują się w czarny dla nich scenariusz sprawozdań Powiatowego Urzędu Pracy. Zdaniem Piotra (nie ujawnił nazwiska), Bielsko – Biała staje się miastem robotników niewykwalifikowanych, gdzie ofert pracy dla osób twórczych i wykształconych jest jak na lekarstwo. Jak podkreśla, „pełno w nim za to pracy fizycznej w fabrykach i handlu, za żenujące pieniądze”.

Inny nasz czytelnik przed kilkoma laty wyjechał na studia do Krakowa, ale nie myślał o emigracji zarobkowej na stałe. Po uzyskaniu na UJ dyplomu magistra w deficytowej specjalności i papierów potwierdzających znajomość pięciu języków obcych – wrócił więc do Bielska, by pracować w miejscu swego urodzenia. Cierpliwości wystarczyło mu jednak tylko na cztery miesiące. Posady szukał przez PUP i agencje pośrednictwa. Dziś ma interesującą oraz intratną pracę w Krakowie i złe wspomnienia ze swej byłej małej ojczyzny.

- Myślałem, że zwariuję, gdy jako świeży absolwent pukałem bezskutecznie do kolejnych drzwi. W rezultacie musiałem uciekać z Bielska – Białej. Spotkałem się tutaj jedynie z indolencją, minimalizmem, a nawet ze zwykłem chamstwem.

Te gorzkie słowa są być może niesprawiedliwe, lecz obrazują obecny stan świadomości setek osób najlepiej wykształconych, które w najmniejszym stopniu odczuwają wzrost gospodarczy w kraju. Bo robotnicy przemysłowi i budowlani, sprzedawcy, krawcy i sprzątaczki cieszą się, że mogą przebierać w ofertach pracy. Ludzie wykształceni zaś grymasić nie powinni, jeśli nie zamierzają wyjechać z Bielska za chlebem.

Statystyki nie kłamią. Wskazują one, że pod koniec ub. r. ogólna stopa bezrobocia w naszym mieście wyniosła ledwo 7, 5 proc. i była o prawie dwa procent niższa aniżeli rok wcześniej. Dokładnie przeciwna tendencja dotknęła magistrów i inżynierów. Obecnie co dziesiąty bielski bezrobotny ukończył wyższą uczelnię i liczba osób pozostających w tej grupie bez pracy stale rośnie.
   
Praktycznym wyrazem powyższych rachunków są anonse internetowych agencji oraz portali pośrednictwa pracy. Np. na stronie www.praca.bielsko.pl próżno szukać jakichkolwiek ofert dla muzyków, plastyków, geodetów, prawników, reporterów, grafików, czy pilotów wycieczek zagranicznych. Największy problem mają najmłodsi właściciele dyplomów szkół wyższych., którzy stanowią aż 40 proc. odsetek bezrobotnych absolwentów.

Wśród magistrów największe obawy o swoją przyszłość powinni mieć specjaliści od marketingu i zarządzania, którzy długo roboty nie znajdą. Poza tym na rynku pracy daje się odczuć nadwyżka m.in. pedagogów, dyrektorów wykonawczych, ekonomistów, specjalistów ds. finansów, administracji publicznej bądź reklamy, nauczycieli języka polskiego.

Podobne prawidłowości dostrzec można w ogłoszeniach publikowanych przez Powiatowy Urząd Pracy w Bielsku – Białej. Dzięki pośrednictwu PUP, zatrudnienie znajdzie organizator widowni w Teatrze Banialuka, nauczyciel wuefu, przedszkolanka, manager PR lub doradca ds. unijnych po ekonomii albo prawie administracyjnym. Kandydaci powinni jednak szybko złożyć odpowiednie aplikacje, gdyż konkurencja jest spora, a ważność anonsu wygasa lada dzień.

Co innego fachowcy nieco mniej wyrafinowanych specjalności. Prawdziwe dolce vita czeka na tokarzy, kierowców, roznosicieli ulotek, operatorów wózków widłowych, sprzątaczki, murarzy, instalatorów i płytkarzy. Od pracowników biurowych wymagana jest dyspozycyjność i...chęć do pracy, a robotnicy wykwalifikowani i bez zawodu są przyjmowani bez przerwy. Oferty dla nich są bowiem bezterminowe!

PUP współpracuje wprawdzie tylko z niewielką częścią pracodawców, ale w oparciu o własne statystyki stara się usystematyzować problem bezrobocia i prognozować tendencje na rynku pracy. Według urzędniczych planów na rok 2007, osób przyjmowanych do pracy ma być siedem razy więcej niż zwalnianych. Bieżący rok jest okresem dalszej prosperity dla cukierników i blacharzy samochodowych, a absolwenci wyższych uczelni po staremu powinni...uzbroić się w cierpliwość. Wyjątkiem są webmasterzy i programiści komputerowi. Ci robotę mają w kieszeni.

26 – letni Marek nigdy nie był cierpliwy i nie jest wyjątkiem. Dlatego przed siedmioma laty zmienił klimat na krakowski i dziś jest zadowolony z tej przeprowadzki. Ma dobrą pracę i mieszkanie. Nadal upiera się, że Bielsko - Biała to grajdoł, ale wieczorami z sentymentem przegląda bielskie witryny internetowe. Wróci do rodzinnych stron, gdy tylko polityka prorozwojowa władz miasta przestanie się ograniczać do wspierania inteligencji w ratuszu. Tak mówi Marek i tęskni.

Autor tekstu i zdjęć: Robert Kowal