A więc od początku. Zanim w Beskidach pojawił się człowiek, rosła tu pierwotna puszcza karpacka. Tworzyły ją mieszane lasy bukowe z jodłą i świerkiem. Lasy świerkowe okazały się jednak nieodporne na zmieniające sie warunki środowiska takie jak zanieczyszczenie powietrza przez emisje przemysłowe, ocieplenie klimatu i spadek wilgotności powietrza. Osłabione lasy nie były w stanie obronić się przed zagrożeniami ze strony owadów - głównie kornika drukarza oraz przed grzybami - głównie z rodzaju opieniek. Sytuacja jest bardzo poważna i wymaga od leśników i prywatnych właścicieli lasów zdecydowanego działania. Aby nie dopuścić do katastrofy ekologicznej beskidzcy leśnicy prowadzą przebudowę lasu. Stare i chore świerki są wycinane, a na ich miejsce sadzone są młode buki, jawory, jodły i dęby zgodnie z wymaganiami siedlisk.

Inwazja kornika w beskidzkich lasach powoduje, że w tym roku piły drwali dosięgną ponad 30 % obszaru tutejszych lasów. Chore drzewa należy wycinać - ponoć to jedyna szansa aby ocalić te, które są zdrowe. Już dziś jednak wiadomo że świerkowych drzewostanów nie uda się ocalić. Najtrudniejsza sytuacja panuje pod tym względem w nadleśnictwach w Wiśle, Ujsołach i Węgierskiej Górce.

Źr. Dziennik Zachodni