Źródełko Walczok w bielskiej Straconce to chyba jedno z najbardziej obleganych ujęć wody w całym mieście. Ściągają tam prawdziwe tłumy wyposażone we wszelkiego rodzaju baniaki i pojemniki, aby zaczerpnąć - jak twierdzą - krystalicznie czystej wody. Trudno orzec co sprawia, że właśnie to źródełko cieszy się niezmiennie tak wielką popularnością, choć sanepid od dawna bije na alarm.

Z pewnością wielkim atutem źródełka jest jego usytuowanie. Łatwo do niego dojechać samochodem oraz autobusem. Położone jest bowiem tuż przy drodze, kilka metrów od przystanku autobusowego. Co więcej, od lat jest zagospodarowane tak, iż łatwo można zaczerpnąć z niego wodę. Nie bez znaczenia są także krążące wśród korzystających z niego ludzi opinie o wyjątkowych walorach smakowych wody tryskającej w tym miejscu. Ponoć żadna herbata czy kawa nie smakuje tak dobrze, jak ta zaparzona z wody z Walczoka. Problem jednak w tym, iż woda ta... nie nadaje się do celów spożywczych! Potwierdziły to badania, jakie dwukrotnie w lipcu tego roku - a także dawniej - wykonała bielska Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna. Stanowisko sanepidu w tej sprawie jest  jednoznaczne. Badania wykazały brak przydatności wody do spożycia przez ludzi ze względu na zanieczyszczenia bakteriologiczne - czytamy w komunikacie inspekcji sanitarnej.

Józef Jagosz z bielskiego sanepidu wyjaśnia, iż oznacza to, że woda ta nie nadaje się do spożycia nawet po jej przegotowaniu. Natomiast jej picie może zakończyć się dla konsumenta poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. To jednak nie przemawia do wyobraźni osób czerpiących wodę. O tym, że okresowo - zwłaszcza latem - w wodzie z tego źródła pojawiają się zanieczyszczenia bakteriologiczne, wiadomo już od lat. Tymczasem bielszczanie jak czerpali tam wodę, tak czerpią ją nadal. Co więcej pojawiały się nawet opinie, iż sprawa jest sfingowana, a informacje o zanieczyszczeniach to jedynie próba zniechęcenia mieszkańców do korzystania ze źródła. Ujęcie to należy bowiem do spółki wodociągowej Aqua i znajduje się na terenie ogrodzonym, w strefie ochronnej. W poprzednich latach Aqua próbowała nawet zamknąć dostęp do źródła osobom postronnym - tłumacząc to zanieczyszczeniem wody - jednak próby te spotkały się z wyjątkowo złym przyjęciem ze strony przybywających tam bielszczan.

W tym roku - informuje Zbigniew Szymański, dyrektor wykonawczy spółki - Aqua nie zamierza ograniczać dostępu do Walczoka. Pojawią się tam jednak informacje, że woda w źródle jest skażona bakteriologicznie. Każdy więc będzie mógł ją zaczerpnąć, lecz z pełną świadomością czym może grozić jej spożycie. Z wypowiedzi dyrektora Szymańskiego wynika bowiem, że walka z irracjonalnym zachowaniem wielu osób - jak to określił - po prostu nie ma sensu. Jeśli  ktoś uważa, że woda z Walczoka mu służy i jest głuchy na ostrzeżenia sanepidu, trudno przekonać go do tego, aby przestał z niej korzystać.

Dziwić może jedynie to, iż na terenie Bielska-Białej jest jeszcze kilka innych ogólnodostępnych źródełek - jak na przykład pod Szyndzielnią czy w Cygańskim Lesie - gdzie woda jest naprawdę wysokiej jakości i jej spożycie nikomu nie zaszkodzi. Dlaczego więc tak wiele osób - wbrew zdrowemu rozsądkowi - pije wodę z Walczoka?

(map) - Kronika Beskidzka