Odkąd na naszym rynku pojawiły się komórki za złotówkę, policja otrzymuje coraz więcej zgłoszeń o kradzieżach telefonów. Zjawisko lawinowo rośnie podczas wakacji.  Wystarczy wyjść na chwilę ze swojego grajdołka na plaży lub do toalety w pubie. Pół biedy, jeśli aparat był nowy, bo operator go zablokuje, dzięki czemu stanie się on bezużyteczny dla złodzieja. Natomiast ze starym modelem, w którym można dowolnie manipulować kodem IMEI powinniśmy się pożegnać na zawsze.

Obecnie w naszym kraju użytkowanych jest ponad 17 mln telefonów komórkowych. Każdego roku w niewyjaśnionych okolicznościach zmienia właściciela więcej niż 50 tys. z nich i liczba ta szybko rośnie. Przede wszystkim w czasie wakacji. To oficjalnie dane, gdyż nieznana jest tzw. ciemna liczba poszkodowanych, którzy z różnych przyczyn nie powiadamiają policji o utracie aparatu. Ofiarą złodziei padają przede wszystkim kobiety. Sprawcy nie są szczególnie wyrafinowani. Najczęściej wyrywają im telefon z ręki.

Ale procesy sądowe w takich sytuacjach są rzadkością. Jeśli nawet sprawą zajmie się prokuratura, dochodzenie jest zazwyczaj umarzane ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Przedmiotem postępowania jest przecież telefon zakupiony w warunkach promocji, a więc po stosunkowo niskiej cenie. Zdarzenie znajduje epilog sądowy wyłącznie wtedy, gdy sprawca działał brutalnie, np. pobił nas, po czym okradł. Wówczas grożą mu co najmniej trzy miesiące odsiadki.

Obecnie w bielskich sądach znajduje się kilka tego rodzaju spraw. Cztery osoby, w tym kobieta jest oskarżonych o kilka rozbojów, w wyniku których okradzione ofiary doznały poważnych obrażeń ciała. Np. jednemu z poszkodowanych sprawcy na ulicy grozili użyciem noża, drugiego zaś ciężko pobili. W dwóch innych przypadkach skradli telefony osobom bawiącym się w bielskim klubie „Klimat”. Dwojgu oskarżonym w tym procesie grożą ponadto kary za paserstwo, czyli za ukrywanie bądź zakup aparatów pochodzących z kradzieży. Wszyscy mogą posiedzieć w więzieniu od dwóch do 12 lat.

W innej sprawie sądzeni są dwaj młodzi mężczyźni, którzy kosztowną komórkę ukradli po szarpaninie, popychaniu i kilkakrotnym uderzeniu ofiary w twarz. Oprócz telefonu zabrali odzież, papierosy oraz gotówkę w kwocie...2,5 zł, a następnie zagrozili kolejnym pobiciem, jeśli powiadomi policje o zdarzeniu. Zarówno rozbój, jak i tzw. groźba bezprawna są czynami zagrożonymi surową karą pozbawienia wolności. W skrajnym przypadku zapłacić za nie można łącznie nawet dwunastoma latami za kratami.

Telefony pochodzące z kradzieży są odsprzedawane na rynku wtórnym. Komórkę z takiego źródła będzie można powtórnie aktywować, jeśli prawowity właściciel nie zablokował karty SIM lub kodu IMEI (International Mobile Equipment Identificator). Ten ostatni jest niepowtarzalnym ciągiem cyfr, przypisanych konkretnemu aparatowi. Ale jeżeli włożymy do telefonu inną kartę SIM, to może on pracować mimo blokady IMEI. Jest to możliwe w wyniku zamiany kodu na nowy. Komputerowy program do takich kombinacji jest dostępny w internecie. W przypadku starszych typów aparatów modyfikacja nie pozostawia śladów w telefonie, co sprzyja bezkarności sprawców.

W razie utraty telefonu powinniśmy zgłosić policji fakt kradzieży, a otrzymane poświadczenie okazać następnie operatorowi  wraz z wnioskiem o zablokowanie IMEI. Od początku 2005 roku każdy operator jest zobowiązany do wprowadzenia blokady w terminie jednego dnia roboczego od zgłoszenia oraz do przekazania innym sieciom informacji o poszukiwanym aparacie. Zablokowana w ten sposób komórka nie może być używana na terenie naszego kraju.

Kradzieże komórek zdarzają się codziennie na całym świecie. Lecz są państwa, w których dzięki podjęciu przemyślanych środków spada liczba tego rodzaju przestępstw. We Francji za przeprogramowanie IMEI grozi kara dwóch lat pozbawienia wolności lub grzywna w wysokości 37,5 tys. euro. Do telefonów, które po kradzieży zostały powtórnie aktywowane wysyłane są specjalne SMS-y, dzięki czemu nikt nie może w sądzie opowiadać, że nie wiedział o nielegalnym źródle pochodzenia komórki.

Natomiast dzięki metodom zastosowanym przez Brytyjczyków ilość kradzieży spadła ostatnio o 30 proc. W Scotlandyardzie powołano wyspecjalizowane grupy pościgowe, a dla poszkodowanych uruchomiono specjalną infolinię. Za handel sprzętem i programami do zmiany kodów IMEI można na wyspach spędzić w więzieniu nawet pięć lat. Na Litwie, gdzie restrykcyjne prawo wprowadzono niedawno, obowiązuje grzywna w wysokości do 580 euro.

W Polsce za zmianę kodu grozi wprawdzie kara pozbawienia wolności, lecz w praktyce trudno jest udowodnić sprawcy winę, gdyż w aparacie nie ma zazwyczaj śladu manipulacji. Nowoczesne komórki z tzw. wyższej półki są lepiej zabezpieczone przed złodziejami. Producent umieszcza na nich kod IMEI w trzech różnych miejscach – w pamięci aparatu, na baterii oraz na obudowie. Dzięki temu szybciej można stwierdzić nieprawidłowości i zgłosić policji przestępstwo złamania kodu.

Autor: Robert Kowal


                          Fot. Robert Kowal