Nie ma co ukrywać – gdyby nie Katarzyna i Dariusz Pilarzowie, na Podbeskidziu nieprędko usłyszano by o kajak-polo. Tymczasem sportowe małżeństwo z Czechowic-Dziedzic na akwenie żwirowni w Kaniowie wypromowało widowiskową dyscyplinę sportu, miejscowość oraz gminę i pokazało, jak od zabawy można dojść do mistrzowskiego poziomu.


O Kaniowie, miejscowości w gminie Bestwina, jest głośno dzięki kajak-polo. Widowiskowa dyscyplina sportu przywiodła w ciągu ostatnich lat na akwen żwirowni kajakarzy z różnych stron Polski, a także gości z zagranicy. Niedawno w Kaniowie pojawił się nawet reprezentant... Nowej Zelandii, który wziął udział w turnieju kajak-polo. A zawody rangi mistrzowskiej przyciągają tłumy kibiców.

UKS Set Kaniów w ciągu kilku lat stał się potęgą kajak-polo w kraju, zdobywając wszystko, co było do wygrania. Za sukcesami stoi trenerskie małżeństwo. Katarzyna i Dariusz Pilarzowie przez ostatnie lata zostawili mnóstwo zdrowia, czasu, pieniędzy, by stworzyć dzieciom i młodzieży możliwość trenowania kajak-polo i doprowadzić ich do mistrzowskiego poziomu. Z pomocą działaczy, rodziców zawodników i mieszkańców udało się stworzyć w Kaniowie potęgę w tej dyscyplinie sportu. A przecież na początku klub dysponował tylko budynkiem, który wymagał remontu oraz akwenem wokół którego nie było nic. Dziś są tu miejsca do gry w siatkówkę plażową, kiosk gastronomiczny, ławeczki spełniające rolę trybun i – co najważniejsze dla klubu – dwa boiska na wodzie.

– Początki były tragiczne – uśmiecha się Dariusz Pilarz. – Jak przeglądam kronikę, którą prowadzimy od założenia klubu, to niekiedy z jednej strony człowiek się śmieje, a z drugiej łezka w oku się kręci. Zwłaszcza gdy widzę boisko zrobione z butelek, pierwsze starty na zawodach – przyznaje. Pilarzowie pokazali miejscowemu środowisku jak wygląda kaja-polo i sport na wysokim poziomie. A przede wszystkim – jak od zabawy można przejść do wielkiego wyczynu. A takim było drugie miejsce juniorek i trzecie miejsce juniorów na mistrzostwach Europy w Madrycie.

– Cieszy to, że doszliśmy do najwyższego poziomu. Rok i dwa lata temu byliśmy u szczytu polskiego kajak-polo. Na siedem drużyn, które wystawiliśmy w mistrzostwach Polski juniorów, juniorów młodszych czy seniorów, sześć zdobyło medal – przyznaje Pilarz. Większym sukcesem, zdaniem Pilarzów, jest jednak poruszenie lokalnego środowiska. Mieszkańcy Kaniowa interesują się kajak-polo, często oferują pomoc przy organizacji zawodów. Dla Pilarzów to ważne, bo zarówno Katarzyna jak i Dariusz muszą łączyć pracę trenerów kajak-polo z pracą w czechowickiej kopalni Silesia. Małżonkowie zdają sobie sprawę, że nie mogą zawieść.

– Trzeba wywiązywać się z obowiązków. Żona pracuje na pierwszą zmianę, ja różnie. Czasem człowiek po nocnej zmianie śpi krótko, by iść na trening. Dwa dni można tak wytrzymać, ale trzeciego dnia już jest ciężko. Zdarzyło się, że zasnąłem na treningu i wpadłem do wody – mówi trener. W tym roku w Kaniowie 28 lipca odbędą się mistrzostwa Polski juniorów i juniorów młodszych. W sierpniu o prymat walczyć będą seniorzy UKS Set. A we wrześniu mistrzostwa Europy, na które pojedzie kadra Polski U-21 oraz seniorki i seniorzy. Ale Pilarzowie mają nowy cel – Puchar Europy Południowej w kajak-polo. Wszystko dzięki kontaktom z Węgrami i Czechami, z którymi udało się dojść do porozumienia. Turnieje będą odbywały się w Pradze, Budapeszcie i Kaniowie.

– Coś nowego próbujemy robić. Mistrzostwa Polski nas cieszą, ale warto wyznaczać nowe cele. Przez stworzenie tego pucharu Europy, być może zaczną się zjeżdżać do nas ludzie z całej Europy? – zastanawiają małżonkowie.

(DK)