Wczoraj związkowcy spotkali się z komendantem Straży Miejskiej, by porozmawiać na temat podwyżek. Funkcjonariusze Straży Miejskiej w Bielsku-Białej dostaną podwyżki, dlatego akcja polegająca na tym, że nie wystawiali mandatów została przerwana. Strażnicy prowadzili ją od sierpnia. Uważali, że tylko w taki sposób mogli zwrócić uwagę włodarzy na swoją sytuację (zgodnie z prawem strażnikom miejskim nie wolno strajkować). Chodziło oczywiście o pustawe portfele - pensja doświadczonego strażnika to średnio 1,5 zł na rękę, młodszego kolegi schodzi nawet poniżej tysiąca. Związki zawodowe wystąpiły z postulatem podwyżki o około 400 zł. Kartą przetargową stały się mandaty, które strażnicy miejscy przestali wypisywać. Każdy dzień akcji oznaczał od tysiąca do półtora mniej dla budżetu miasta (miesięcznie wychodziło jakieś 20 tysięcy złotych).

Mandatowy protest przyniósł taki skutek, że prezydent Bielska-Białlej Jacek Krywult polecił komendantowi straży miejskiej znalezienie we własnym budżecie pieniędzy, które zostałyby przeznaczone na podwyżki. - Na ten rok znaleźliśmy - mówi komendant Andrzej Grzegorzek.

Źr. Dziennik Zachodni