Kim jest turysta przyjeżdżający w Beskidy? Odpowiedzi na to pytanie szukało Cieszyńskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Gospodarczych Delta Partner. Za pieniądze Unii Europejskiej przeprowadziło badania na terenie tzw. Beskidzkiej Piątki, czyli Brennej, Istebnej, Szczyrku, Ustronia i Wisły. Są już wyniki.

- Raport pokazuje, że jest nad czym pracować - mówi Bartosz Tyrna z Delta Partner. Okazuje się, że kurorty zrzeszone w Beskidzkiej Piątce odwiedzają głównie turyści ze Śląska (74 proc.). Rzadziej w Beskidy zaglądają goście z ościennych województw - opolskiego i małopolskiego. Bardzo cenieni, ze względu na pełne portfele, są warszawiacy, ale oni wybierają przede wszystkim Wisłę i innych miejscowości raczej nie odwiedzają.

Turyści przyjeżdżają w Beskidy na krótko. Zwykle na jeden-dwa dni. Biorąc pod uwagę, że średnią podnosi Ustroń, który przyjmuje gości sanatorium na kilkutygodniowych turnusach, wynik naprawdę nie jest imponujący. W dodatku goście beskidzkich kurortów niechętnie zostawiają u nas pieniądze. Prawie połowa na jeden dzień pobytu wraz z noclegiem i wyżywieniem przeznacza nie więcej niż 50 zł, a kolejne 40 proc. - zaledwie do 100 zł. Turystów gotowych wydać w Beskidach po kilkaset złotych dziennie i więcej jest garstka. Gorzej jest latem, trochę lepiej zimą, kiedy goście zostawiają pieniądze w ośrodkach narciarskich.

Mamy też kłopoty z przyciągnięciem nowych turystów. - Niemal 80 proc. gości to osoby, które już wcześniej choć raz były w Beskidach i wiedzą, czego można się tutaj spodziewać - mówi Tyrna.

Źr. Gazeta Wyborcza