Większość z ponad pół miliona gimnazjalistów mogła się wreszcie dowiedzieć, czy dostała się do wymarzonego liceum, technikum czy zawodówki. I choć odpowiedź można było znaleźć w internecie lub dostać specjalnym SMS-em, uczniowie czekali najczęściej na listy przyjętych przed szkołami - tak było m.in. w Łodzi, Białymstoku czy Krakowie. Tylko dla nielicznych wynikowe szaleństwo rozpoczęło się już na początku tego tygodnia, bo w poszczególnych regionach kraju wyniki ogłaszano w różnych dniach.

W tym roku po raz pierwszy rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych odbywała się przede wszystkim drogą elektroniczną. Uczeń rejestrował się w programie i zaznaczał trzy szkoły, do których chciałby uczęszczać, a w nich dowolną ilość klas - za każdym razem określając, na czym mu zależy najbardziej. Po otrzymaniu wyników z egzaminu gimnazjalnego zanosił świadectwo do szkoły pierwszego wyboru. System elektroniczny pozwalał na śledzenie ilości chętnych do danych klas i szkół - uczeń po otrzymaniu wyników z egzaminu mógł sprawdzić, jakie ma szanse na dostanie się do wymarzonej placówki i w razie czego zmienić wcześniejszy wybór.

Źr. Metro