Szymon Broda

 

Fenomen tożsamości Bielska-Białej

 

W perspektywie kulturowo-historycznej fenomen tożsamości Bielska-Białej kształtował się w przeszłości i kształtuje obecnie w realiach pogranicza Śląska i Małopolski, dlatego jest to miasto o charakterze terytorium przejściowego w zintegrowany sposób łączące samodzielne dawniej organizmy Bielska i Białej.

 

Duch wielu kultur

 

Miasto zjednoczone od ponad 60 lat reprezentuje nie tylko tradycje dwóch oddzielnie istniejących wcześniej ośrodków – jego historia przesiąknięta jest duchem wielokulturowości. Mimo niewątpliwie fundamentalnej natury związków z polskością u swego zarania – obydwa miasta reprezentują silne elementy kulturowe niemieckie i żydowskie, co przypominane jest dziś często w atmosferze promocji wspólnego dziedzictwa europejskiego. We wspomnieniach odchodzącego dziś pokolenia pozostały wspomnienia o Małym Wiedniu i niemieckiej wyspie językowej. Wiedeński klimat secesyjnych kamienic zawsze był tu obecny, ale do dziś wiele z nich pokrywa jeszcze peerelowska swojska szarość zapomnienia o dawnej świetności. Blask austro-węgierskiego uniwersum epoki odzwierciedla natomiast odrestaurowany już w XXI w. cesarsko-królewski dworzec kolei żelaznych – budynek stacji Bielsko-Biała Główna.

Nastrój docenianych dziś dawnych czasów w reprezentacyjnych zaułkach miasta oddają rysunki i akwarele znanego bielskiego plastyka Lecha Helwiga, stale obecne w ulubionym przez część lokalnego światka artystycznego pubie Bazyliszek. Bielsko-Biała to nie tylko dawne kamienice i rezydencje (przeważnie fabrykanckie), ale także architektura przemysłowa – głównie z XIX i początków XX w. – obiekty będące w przeszłości własnością rodów niemieckich i żydowskich. Dziś także pod Szyndzielnią docenia się walory architektury związanej zasadniczo z dawnym przemysłem włókienniczym, który upodabnia panoramę miasta do historycznej Łodzi czy Manchesteru. Dziedzictwo architektury przemysłowej docenione zostało także przez historyków sztuki, czego wyrazem są opracowania dr Ewy Janoszek. W kościele ewangelickim w Białej spotykamy na ambonie oraz wokół ołtarza niemieckie inskrypcje, między innymi wymowne „Eincheit in Glaube”, nieobecne w licznych świątyniach protestanckich na Śląsku Cieszyńskim, gdzie historycznie nawet dominująca liczebnie wiejska ludność luterańska przywiązana była do polskości i gwary cieszyńskiej. W Bielsku i Białej wiara ewangelicka charakterystyczna była raczej dla niemieckiego mieszczaństwa, choć „Bielskiemu Syjonowi” nieobca była również postać ks. Leopolda Otto, gorliwego patrioty polskiego.

Mimo że Bielsko i historyczny powiat bielski pozostawały przez stulecia własnością Piastów cieszyńskich – jako tak zwane państwo bielskie – rządziły się swoją specyfiką. Oprócz zabytków architektury przemysłowej i rezydencji fabrykanckich w centrum miasta niemieckie elity budowały też obiekty związane z rozwojem ruchu turystycznego i wypoczynkiem. Klimat niemieckiego romantyzmu, ówczesnej „mody na Cyganów” pozostał obecny wśród drzew Cygańskiego Lasu (Tzigoiner Wald), kiedy oglądamy stare wille w stylu przypominającym mieszankę cech tyrolskich i wiktoriańskich. Na targach staroci i wśród kolekcjonerów cenione są pocztówki z dawnymi schroniskami niemieckiego Beskiden Verein. Taka mieszczańska idylliczność na peryferiach sąsiadowała z pełnymi żywych barw przestrzeniami polskiej wsi w akwarelach Juliana Fałata, wielkiego artysty z niedalekiej Bystrej Śląskiej. Niemiecki patrycjat miał też zamiłowanie do sztuki, zwłaszcza do portretów, których nie brakuje w salach bielskiego muzeum. Charakterystyczne dla Bielska pozostają portrety członków lokalnej śmietanki towarzyskiej przynależnych do miejscowych szlarafii, czyli stowarzyszeń elitarno-zawodowo-ludycznych, w strojach jednocześnie wytwornych, jak i karnawałowych. Te wizerunki stanowią wizualną kwintesencję przedwojennej kultury niemieckiej w mieście.

 

Między Śląskiem a Galicją

 

Podstawowy dualizm historyczno-kulturowy tworzący pogranicze pomiędzy Śląskiem Cieszyńskim, a zachodnimi krańcami ziem królów polskich, potem Galicją, został odzwierciedlony także w formach kultury żydowskiej. W Bielsku rozwijała się wspólnota żydowska zgodnie z reformatorskimi standardami aszkenazyjskimi, jakie panowały w społeczeństwie Austrii (z dominacją języka niemieckiego), zaś za Białką, gdzie przed wojną istniała odrębna synagoga, Żydzi reprezentowali tradycyjne nurty pobożnościowe (kontakt ze środowiskiem cadyków chasydzkich), występował język jidysz. Niemymi, aczkolwiek wymownymi świadkami obecności opisywanych powyżej dwóch narodów pozostają cmentarze. Na bielskim kirkucie wśród nagrobków opatrzonych głównie opisami w języku niemieckim i polskim zauważyć można również emblemat sierpa i młota na grobie Zofii Herbst. Taka symbolika wskazuje na pojawiające się czasem tendencje socjalistyczne i komunistyczne wśród ludności żydowskiej, z czym mieliśmy do czynienia przed wojną i we wczesnych latach PRL-u, szczególnie w kręgach związanych z ruchem syjonistycznym. Szczegółowy opis cmentarza znajduje się w opracowaniu książkowym autorstwa Jacka Proszyka. Duch germański obecny jest na zabytkowym cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Starym Bielsku. Wśród zabytkowych nagrobków neoklasycystycznych i modernistycznych znaleźć możemy miejsce spoczynku znamiennej postaci – śląskiego superintendenta Teodora Haasego, zasłużonego dla rozwoju cywilizacyjnego społeczności luterańskiej, ale zdeklarowanego germanizatora. Oczywiście dominacji oficjalnych czynników niemieckich i żydowskich towarzyszyło również przebudzenie narodowe polskiej większości, co na tej ziemi wiązało się głównie z wysiłkami oświatowymi i ruchem o proweniencji ludowej i gospodarczej odzwierciedlane przez redakcję czasopism Wieńca i Pszczółki. W związku z tym w pełni uzasadnione wydaje się istnienie ulicy księdza Stanisława Stojałowskiego w centrum Bielska-Białej.

W czasach PRL przeszłość związana z dominacją niepolskich narodowości wywoływała negatywne konotacje w kręgach władzy. Dziś, kiedy regiony dowartościowuje swoja wielokulturowa przeszłość, powracają reminiscencje historyczne. Bielscy twórcy Teatru Polskiego w spektaklach Artura PałygiTestament Teodora Sixta i Żyd – powracają do realiów dawnego świata pełnego nieobecnych już dziś społeczności innych kultur i narodów. Współczesne trendy artystyczne starają się ujawniać przeszłość widzianą oczyma różnych narratorów, dążąc także do konkluzji bliskich dialogowi międzykulturowemu.

 

Różne barwy wiary

 

Historia uświadamia, że polskość przetrwała w znacznie większej mierze dzięki kulturze, oświacie i pracy organicznej, natomiast wysławiana przez lata walka zbrojna nie zawsze przynosiła pożądane efekty. O prymacie kultury w tym względzie świadczą szczególnie dzieje Śląska Cieszyńskiego sześćset lat pozostającego poza granicami Królestwa Polskiego.

Bielsko-Biała to także wielowyznaniowość. Cecha ta do dziś charakteryzuje kulturę duchową miejscowości. Gród pod Klimczokiem to nie tylko siedziba biskupa najliczniejszej w Polsce diecezji luterańskiej i tradycje gminy żydowskiej, ale także miejsce zamieszkania wielu wspólnot chrześcijańskich, jak chociażby wyznawców Polskiego Kościoła Katolickiego, Chrześcijan Dnia Sobotniego, Wolnych Chrześcijan i innych. Ten pluralizm religijny jest charakterystycznym zjawiskiem na Śląsku, zwłaszcza Cieszyńskim, natomiast jest czymś nieznanym w sąsiedniej Małopolsce i na Żywiecczyźnie – pełnej przejawów barwnego polskiego katolicyzmu ludowego. Rzymskokatolicka diecezja bielsko-żywiecka jako nowy twór terytorialny Kościoła katolickiego nie odzwierciedla tradycyjnych struktur podziałów historycznych na Śląsk i Małopolskę, co wcześniej znajdowało odzwierciedlenie także w tradycji kościelnej. W Bielsku-Białej swoje miejsce znaleźli nie tylko chrześcijanie i żydzi, lecz także przedstawiciele innych wyznań niechrześcijańskich. Pamiętam, że w późnych latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia po raz pierwszy zobaczyłem czasopismo buddyjskie „Droga Zen” z pieczątką ówczesnej cenzury czyli Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Pisma te pochodziły z bielskiej sanghi (wspólnoty buddyjskiej).

 

Potrzeba odrębności

 

Chociaż Bielsko-Biała leży na peryferiach dwóch wielkich krain geograficzno-historycznych i nie możemy mówić o wyodrębnionej w sensie kulturowym ziemi bielskiej, w analogii choćby do Śląska Cieszyńskiego czy Żywiecczyzny, miasto stanowi obszar własnej oryginalnej tożsamości i jest ważnym centrum regionalnym. Z punktu widzenia antropologii kultury trudno wypowiadać się w pełni precyzyjnie i miarodajnie na temat współcześnie relewantnych wyznaczników tożsamości śląskiej i małopolskiej wśród mieszkańców. Nie przeprowadzono na ten temat poważniejszych badań.

Ożywione reakcje towarzyszą dyskursowi publicznemu, gdy pojawia się nazwa Podbeskidzie. Pierwotnie termin ten był określeniem, które próbowano wprowadzić do topografii, co nie wiązało się z kwestią prezentowania odmienności regionalnej i tożsamości społeczno-kulturowej. Nazwa została wprowadzona po raz pierwszy w periodyku poświeconym górom i turystyce górskiej Wierchy w roku 1937, w recenzji artykułu Józefa Putka pt. O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie. Niektórzy przedstawiciele bielskich elit intelektualnych chętnie mówią o Podbeskidziu, bo jedynie tak, ich zdaniem, można adekwatnie określić Bielsko-Białą i najbliższe otoczenie. Problemem pozostaje jednak określenie zasięgu terytorialnego owego Podbeskidzia. Mówi się o obszarze byłego województwa bielskiego, powiecie bielskim, o Śląsku Cieszyńskim, może o Żywiecczyźnie, na pewno o tak zwanej ziemi czechowickiej i terenach położonych na północny wschód od Bielska-Białej. W związku z tym ściśle określone jest tylko centrum z ambicjami budowania swojego otoczenia, granice zaś pozostają nieostre i nieustalone (poza dawnymi granicami województwa bielskiego). Paradoksalnie jedynym geograficznie relewantnym wyznacznikiem tożsamości i zarazem zniesioną wewnętrznie granicą pozostaje Białka. Paradoksalne również wydaje się to, że formalnymi spadkobiercami idei Podbeskidzia – początkowo wcielanej w życie w epoce gierkowskiej – są dziś kręgi związane z NSZZ Solidarność Podbeskidzia i TS Podbeskidzie. Po premierze sztuki „Miłość w Koenigshutte” Ingmara Villqista w Teatrze Polskim na bielskich i śląskich forach internetowych rozpętała się dyskusja. Nawet prezydent Jacek Krywult udowadniał, że bielszczanom nie potrzeba eksponowania górnośląskich historii... Michał Smolorz niezadowolony z przydrożnej tablicy z napisem „Podbeskidzie wita” przy wjeździe od strony Katowic zarzuca Grażynie Staniszewskiej i Januszowi Okrzesikowi usilną desilezianizację Bielska. Krytykuje go Roman Zontek, upominający się o prawa lokalnej społeczności do samookreślenia. 

 

Akcenty narodowe

 

Etnologia powinna podnosić kwestie identyfikacji obszarów niesklasyfikowanych tradycyjnie. Otwarte dla naukowej perspektywy pozostaje zagadnienie, na ile tożsamość Bielska-Białej stanowi jakiś wynik oddziaływania żywiołów z dwóch stron pogranicza i ludności napływowej oraz czynników historycznych (Księstwo Cieszyńskie, Państwo Bielskie, Królestwo Polskie, Galicja, czynnik niemiecki i żydowski), a na ile jest to zagadnienie bardziej swoistej specyfiki, czy bielszczanie określają się według treści małej (partykularnej), czy wielkiej (regionalnej, makroregionalnej) tożsamości. Warto tu przypomnieć także opinie o odrębności Białej, przyrównywanej do powojennych ziem zachodnich (odzyskanych). Problemem pozostaje brak ciągłości historycznej tradycji kulturowych prezentowanych świadomie głównie przez Niemców i Żydów, którzy zasadniczo zniknęli lub rozpłynęli się w polskiej masie ludności po II wojnie światowej. Podobnie rzecz się miała po wojnie w niemieckim w dużej mierze Cieszynie, jednak ciągłość tradycji  cieszyniaków opiera się na zasadniczej dominacji polskiej świadomości narodowej i kulturowej w regionalnym kształcie (w głównej mierze wysoko uświadomionej kulturze plebejskiej wspartej staraniami działaczy narodowych).

Obserwacje życiowe dostarczają materiału na temat współczesnych preferencji ideologiczno-politycznych. Czynniki kulturowo-historyczne decydują o tym, że ludzie zza Białki częściej niż Ślązacy i cieszyniacy wybierają ugrupowania podkreślające polskie akcenty narodowe, nawet o charakterze nacjonalistycznym. Z reguły bliżej im do PiS niż PO czy SLD. Górale cieszyńscy jako jedyni w kraju nie odzwierciedlają etosu – stereotypu Polaka – katolika (mimo własnych polskich tradycji patriotycznych). Sąsiedzi z zachodu jako Ślązacy i luteranie nie powielają klasycznych wzorców polskich postaw ideowo-politycznych, zachowują więcej krytycyzmu wobec polskich cech narodowych i historii narodu, bardziej pozytywnie waloryzują PRL, odnoszą się z szacunkiem do dziedzictwa dawnej Austrii i do Niemców, stawiają na pluralizm i patriotyzm lokalny (cieszyńskie bycie stela). Napisy na przystankach autobusowych „Polska dla Polaków” i ogolone głowy w większej liczbie pojawiają się zdecydowanie za Białką. 

 

Polska Melanezja

 

Przestrzenie takie jak Podbeskidzie, pozostając często niedookreślonymi, występują w dyskursie regionalistycznym w atmosferze nasyconej emocjonalnie, o czym świadczy choćby przykład sąsiedniego ekspansywnego śląskiego autonomizmu, przyjmowanego nad Białą krytycznie. Analogicznie do tego zjawiska warto przyjrzeć się ideom Podbeskidzia. Podobnie jak w przypadku idei reprezentowanych przez RAŚ również idea Podbeskidzia wymaga zestawienia między subiektywnymi deklaracjami a obiektywnymi parametrami, bowiem można znaleźć tu analogiczne problemy dla analizy naukowej. Nauki społeczne nie powinny zbywać takich zagadnień jako marginalne i niepoważne, bo dalekie od klasycznych tematów. Opisywane bezdroża regionalizmu w perspektywie filozoficznej mogą pobudzać refleksje o tożsamości jako rzeczy samej w sobie – po kantowsku w jej nieuchwytnej tajemnicy i po heglowsku z uwydatnionym aspektem negacji.

W przypadku Bielska-Białej sytuację gmatwa szczególnie brak badań socjologicznych i antropologicznych oraz stosownych opracowań uwzględniających również osiągalne dane z zakresu demografii i statystyki. Trudno wobec tego wypowiadać opinie w imieniu większości mieszkańców, trudno stwierdzić także, na ile przedstawiane powyżej zagadnienia zajmują szerzej opinię publiczną, a na ile są to elementy dyskursu elit.

– Ludzie identyfikują się z Podbeskidziem już od paru pokoleń, bo taka jest ich potrzeba tożsamości. Ludność napływowa raczej nie przyznaje się do Śląska czy Małopolski. Z kim bowiem może się identyfikować? Jak twierdził Stanisław Stojałowski, po jego przyjeździe do Bielska na przełomie XIX i XX w. żyło tu pięć rodzin myślących po polsku, bo Polacy nie mogli się w Bielsku osiedlać. W Białej było natomiast sporo polskiej biedoty. Sytuacja zmieniła się po I, a jeszcze bardziej po II wojnie światowej. Niemców przesiedlono na Zachód, Żydów na tamten świat. Pojawili się przesiedleńcy spod Lwowa, a potem ludność napływowa z całej Polski – chętni do pracy w przemyśle, dla których Bielsko-Biała to ziemia tyleż obiecana, co odzyskana! Dlatego kolejne pokolenia ludności napływowej identyfikują się już nie ze Śląskiem czy Małopolską, a Podbeskidziem – tłumaczy Jan Picheta.

Można jednak zadać pytanie, czy ludność napływowa nie miała wystarczająco wykształconych cech tożsamości przed osiedleniem się nad Białą, czy z czasem uległy one degradacji? Historia zna fale osadnictwa z Żywiecczyzny, Galicji i Śląska Cieszyńskiego w czasach austriackich i przedwojennych. Czy cechy mieszkańców najbliższego sąsiedztwa uległy istotnemu zatarciu, czy decydujące znaczenie mają dalsze migracje zarobkowo-zawodowe z dalszych regionów Polski w czasach PRL? Trudności przedmiotowe ujawniają się zwłaszcza z perspektywy solidnie określonego kulturowo i opracowanego teoretycznie Śląska Cieszyńskiego. Nie pamiętam natomiast, aby podczas moich pięcioletnich studiów etnologicznych w Cieszynie podejmowano w ogóle tematykę związaną z Podbeskidziem. Antropologowie wobec Bielska-Białej i Podbeskidzia stykają się zatem z terenem w pewnym stopniu dziewiczym – podobnie jak Bronisław Malinowski w świecie Melanezji.                  

 

Kultura integracji

 

Bielsko-Biała przedstawia dzisiaj ważne tendencje rozwojowe i należy przyjrzeć się bliżej ich kierunkom. W każdym razie skupia duże inwestycje w sferze handlu i produkcji przemysłowej. Jak wiele znaczących ośrodków w kraju rozszerza swoją aglomerację na sąsiednie miejscowości o charakterze dawniej oddzielnie funkcjonujących wsi.

W społeczeństwie współczesnym zmieniają się preferencje w wyborze miejsca zamieszkania. Rzutuje to także na zmianę tradycyjnego statusu mieszkańca centrów i peryferii. Rozwój handlu i przemysłu, a także migracje zawodowo-zarobkowe wpływają ponadto na zmianę struktury zaludnienia i tożsamość mieszkańców. Jednocześnie istnieje potrzeba integracji i budowania dzisiejszej tożsamości, w czym istotną rolę odgrywają lokalne elity intelektualne i kulturalne. Dzieje się tak m.in. dlatego, że wysokim poziomem i aktywnością odznaczają się instytucje kultury – teatry – Banialuka i Polski czy Galeria Bielska BWA. Istnieją tradycje kameralnych środowisk twórczych (plastycznych i literackich), choć w trudnej sytuacji finansowej i społecznej wymagają na pewno zdecydowanie większego wsparcia władz lub elity finansowej.

Uważam, że obok słusznie dowartościowywanych komponentów o charakterze historycznym, to kameralne środowiska twórcze skupione w takich punktach, jak choćby Bazyliszek czy Klub Nauczyciela, tworzą tożsamość Bielska-Białej. Istnieje silna potrzeba, aby – mimo trudności naszych czasów – środowiska te przetrwały i aby tradycje były kontynuowane przez następne pokolenia, które kształtują się dzięki takim inicjatywom, jak Ogólnopolski Przegląd Dziecięcej i Młodzieżowej Twórczości Literackiej „Lipa”, lub instytucjom, jak Centrum Wychowania Estetycznego im Wiktorii Kubisz. Dlatego czynniki oficjalne powinny stanowczo sprzeciwić się koncepcjom likwidacji tak zasłużonej instytucji jak CWE, w którego zajęciach uczestniczy około 700 dzieci.