Pięć straconych goli i dwie porażki - to bilans nowego trenera Podbeskidzia. Dariusz Marzec po ostatnim meczu został zapytany, czy nie obawia się, że nowy prezes zacznie od jego zwolnienia. Trener od początku podejmuje kontrowersyjne decyzje.

Zatrudniony w połowie listopada trener szuka nowych rozwiązań, ale podejmuje irracjonalne decyzje. Uporczywie bierze do kadry bramkarza rezerw, posadził na ławce Bartosza Bidę i Samuela Nnoshiri'ego, postawił w ataku na słabego Harisa Kadricia (Lionel Abate odpowiedział mu w najlepszy możliwy sposób - strzelając bramkę z Wisłą Płock), a na środku obrony z Chrobrym ustawił Tomasza Jodłowca z Mateuszem Wypychem, który od maja uzbierał 3 minuty. Podsumowaniem przesunięcia do środka pola Daniela Mikołajewskiego jest jego spóźniona interwencja i faul po którym padł drugi gol dla Wisły.

Nic dziwnego, że Gabriel Bartelmus z 90minut.pl zapytał się Dariusza Marca, czy nie obawia się o posadę w sytuacji, gdy w klubie doszło do zmiany prezesa. Zdaniem dziennikarza, Podbeskidzie prezentuje się gorzej niż za Grzegorza Mokrego. W dwóch meczach klub stracił pięć goli, zdobył tylko jednego.

- Dlaczego mam się bać, dopiero przyszedłem - odpowiedział 53-latek. - Próbuję coś zrobić, jeśli byłoby tak dobrze, jak panu się wydaje, to nie byłoby mnie tutaj, nie byłoby zmian w klubie. Podbeskidzie jest na tym miejscu, na którym jest i dlatego nastąpiły zmiany. Przyszedłem po to, by to odwrócić, w trzy dni nic się nie zrobi, ale reakcja zespołu była pozytywna (na straconą bramkę w meczu z Wisłą - red.).

- Czas będzie grał na naszą korzyść. Nie akceptuję pewnych zachowań na boisku, a zespół inaczej reaguje niż ja chce. Jeśli poprawimy agresję, dołożymy więcej walki, to uważam, że będziemy mieli punkty. To moja odpowiedz na pana pytanie - rzucił Marzec. Gdy kamery zgasły po konferencji prasowej rzucił jeszcze do niego: „Dobry żart młody człowieku”. - Uniósł też kciuk w górę - mówi nam dziennikarz.

bak