Przełamali tragiczną serię, ale punktów nie ma. Podbeskidzie nadal w czerwonej strefie
Podbeskidzie w dzisiejszym meczu z Wisłą Płock zdobyło pierwszego gola od 463 minut, ale nie zdołało przełamać wyjazdowej niemocy i poniosło kolejną w tym roku porażkę. Po raz ostatni zespół z Bielska-Białej wygrał na wyjeździe... w maju.
W pierwszej połowie, poza indywidualną akcją Lionel Abate, goście praktycznie nie stworzyli sobie żadnej sytuacji. Wisła bliski trafienia do bramki Patryka Procka był w 33. minucie, gdy z kilku metrów obok słupka główkował Mateusz Szwoch. W doliczonym czasie gry z prawej strone w pole karne podał Kacper Laskowski, piłka odbiła się od kilku piłkarzy aż spadła pod nogi Fabiana Hiszpańskiego, który zdobył gola.
Wisła świetnie rozpoczęła drugą część gry. Akcję bramkową zapoczątkował faul spóźnionego Daniela Mikołajewskiego. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z woleja huknął Adam Chrzanowski, a piłkę głową do siatki sierował Łukasz Sekulski. Podbeskidzie odpowiedziało momentalnie. W polu karnym piłkę przyjął sobie Abate, który strzałem tuż przy słupku nie dał szansy Bartłomiejowi Gradeckiemu.
Do końca wynik nie uległ już zmianie. Podbeskidzie w tabeli jest dopiero 17. z 13 punktam.
Wisła Płock - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:0)
Bramka: Hiszpański (45'), Sekulsk (54') - Abate (58')
Podbeskidzie: Procek - Hlavica, Jodłowiec, Chlumecky (60. Sitek) - Ziółkowski (60. Willmann), Mikołajewski, Kolenc (60. Kisiel), Tomasik - Banaszewski, Abate, Mi. Stryjewski (60. Bida).
bb
Oceń artykuł:
14 68Komentarze 58
Kiedy zrozumiecie ze strzela tylko wtedy gdy ma genialnego asystenta , ostatnio Goku. A i tak wpada mu jedna bramka na 10.
szkoda ze prawie zawsze schodza z boiska pokonani
a władza po kazdym meczu mówi ze jest ok
jeżeli mówią że nie jest żle, że mają koncepcje i pomysły
ale z tego nic nie wychodzi .
Klauzula informacyjna ›