Siedem punktów w siedmiu spotkaniach - to bilans Podbeskidzia na starcie nowego sezonu. Przebudowany zespół miał walczyć o baraże, a tymczasem zdecydowanie bliżej mu do strefy spadkowej. - Zespół od początku sezonu był w ogromnej przebudowie i na ocenę rezultatów potrzeba czasu - mówi Grzegorz Mokry.

Podbeskidzie zaliczyło najsłabszy start na zapleczu ekstraklasy od sezonu 2017/18, gdy po niespodziewanym odejściu Jana Kociana drużyną przejął jego asystent Dariusz Fornalak, a później Adam Nocoń. Wtedy zespół po 7. kolejkach miał pięć punktów, teraz ma tylko dwa więcej i jest blisko „czerwonej strefy”.

- Zespół jest w bardzo dużej przebudowie, co podkreślam na każdym kroku. Po niespodziewanym odejściu Simonsena, łącznie już 16 zawodników opuściło Podbeskidzie. Wielu z nich nadal widziałbym w zespole, jednak ich utrzymanie było niemożliwe. Do drużyny dołączyło wielu piłkarzy, których należy przygotować i wkomponować. Kilku dołączyło już na koniec okresu przygotowawczego, a nawet w czasie, gdy trwał sezon, dlatego zespół potrzebuje przede wszystkim czasu, żeby regularnie punktować - mówi trener Mokry.

Czy błędy popełniono na etapie przygotowań? - Nie szukałbym błędów w samym okresie przygotowawczym. W przygotowaniu taktycznym czy fizycznym zespół robi regularny postęp. Niestety, nie wszyscy zawodnicy zaliczyli pełny okres przygotowawczy. Było to spowodowane odejściami zawodników z zespołu w trakcie przygotowań, późnym przyjściem kolejnych, a także kontuzjami Wypycha czy Milasiusa.

Podbeskidzie traci mniej goli niż w zeszłym sezonie, ale ma bardzo duże problemy w ataku, gdzie nie tyle jest nieskuteczne, co ma problem z kreowaniem sytuacji strzeleckich. - Oczywiście goli powinniśmy zdobyć zdecydowanie więcej. Były mecze w których sytuacji do zdobycia bramki wykreowaliśmy wiele, z Zagłębiem Sosnowiec oddaliśmy 19 strzałów na bramkę, z czego jedenaście było celnych.

- Niestety, zaliczyliśmy także słabe mecze w ataku takie jak z Odrą i Lechią. Po takiej przebudowie kadrowej, priorytetem był fundament, czyli gra w obronie. Nowi bramkarze oraz obrońcy na każdej pozycji musieli nauczyć się naszych zasad gry oraz zgrania ze sobą. Od pewnego czasu akcenty treningowe przesuwane są w kierunku ofensywy. Jestem przekonany, że efekty tej pracy będą widoczne już w najbliższych meczach.

Sparing z drużyną okregówki, to dobry pomysł, gdy zespół jest w kryzysie i wymaga pracy nad mankamentami? - Zaliczyliśmy kilka podwójnych jednostek treningowych i jestem bardzo zadowolony, jak zespół przepracował tydzień przed sparingiem. Mecz z Beskidem Skoczów, z którym Podbeskidzie od lat jest w bardzo dobrych stosunkach, był związany z obchodami 100-lecia tego klubu i w związku z otrzymaniem zaproszenia na jubileuszowy mecz, postanowiliśmy z niego skorzystać i zagrać z klubem z regionu.

- Zaplanowaną pracę wykonaliśmy w pełni, a mecz w Skoczowie był dobrą okazją do występu dla prawie wszystkich zawodników i rozwoju naszej gry w ataku. Ponadto nie uważam, że słowo kryzys określa dobrze stan w jakim znajduje się zespół. Jak już wspomniałem wcześniej, zespół od początku sezonu był w ogromnej przebudowie i na ocenę rezultatów potrzeba więcej czasu - odpowiada trener Mokry.

Jutro na wyjeździe Podbeskidzie zmierzy się z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza (godz. 16.00).

bak