Podbeskidzie po bramce Mateusza Ziółkowskiego do 80. minuty prowadziło z GKS-em Katowice, ale potem rozpoczął się festiwal błędów w obronie. Goście dwukrotnie pokonali Patryka Procka, ale przed porażką uratował miejscowych VAR.

Wszystko co najciekawsze w tym spotkaniu zaczęło się po upływie godziny gry. Podbeskidzie prowadzenie objęło w 68. minucie, gdy w narożniku pola karnego do lewej nogi zszedł Mateusz Ziółkowski, którego strzał tuż przy słupki wpadł do bramki obok bezradnego Dawida Kudły. GKS odpowiedział w 80. minucie. Poza murawą opatrywany był Piotr Tomasik, a dośrodkowanie z tego sektora boiska wykorzystał Sebastian Bergier.

W kolejnych minutach GKS miał jeszcze dwie stuprocentowe okazje, ale jedną z nich obronił Patryk Procek, a drugi strzał Shuna Shbaty trafił w słupek. W międzyczasie piłka wpadła po raz drugi do bramki Podbeskidzia po uderzeniu głową Aleksandra Komora i fatalnym błędzie Procka, ale sędzia odgwizdał spalonego.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Katowice 1:1 (0:0)
Bramki: Ziółkowski (68') - Bergier (80')

Podbeskidzie: Procek - Ziółkowski, Chlumecky, Mikołajewski, Tomasik (80. Milasius) - Bida (70. Sitek), Kisiel (89. Misztal), Jodłowiec, Janota, Banaszewski (89. Perosević) - Kadrić (89. Abate).

db