Słabo na tle mającej swoje problemy Lechii Gdańsk zaprezentował się dziś zespół Podbeskidzia. Drużyna z Bielska-Białej przez cały mecz zdołał oddać tylko jeden celny strzał, a po czerwonej kartce Jana Hlavicy kompletnie posypała się gra w obronie.

Mecz w Gdańsku długo był słabym widowiskiem, w którym obie drużyny miał problem w ofensywie. Lechia na prowadzene wyszła trzy minuty przed przerwą, ale wiele w tej akcji było przypadku. Najpierw z uderzenia Conrado wyszło podanie do Luisa Fernandez, a piłka przypadkowo trafiła do Dominika Piły, który uderzył pod poprzeczkę. W drugiej połowie gospodarze cofnęli się, ale Podbeskidzie miało poważne problemy ze skonstruowaniem jakiejkolwiek akcji czy z oddaniem celnego strzału na bramkę Lechii.

Gdy z boiska za faul wyleciał w 75. minucie Jan Hlavica wszystko w grze gości się posypało. Siedem minut przed końcem tuż przy słupku z ok. 20 metrów strzelił Mena, a w doliczonym czasie gry dwa błędy w jednej akcji Piotra Tomasika wykorzystał Łukasz Zjawiński. Podbeskidzie rozgościło się w dolnym rejonie tabeli.

Lechia Gdańsk - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0 (1:0)
Bramki: Piła (42'), Mena (83'), Zjawiński (90')

Podbeskidzie: Procek - Ziółkowski, Hlavica, Mikołajewski, Chlumecky - Sitek (76. Tomasik), Jodłowiec (68. Misztal), Kolenc (85. Kadrić), Janota, Banaszewski (68. Mateusz Stryjewski) - Bida (68. Abate).

db