Emre Celtik za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z Podbeskidziem. Mimo medialnego zgiełku, za 20-latka do klubu nie wpłynęła żadna oferta. Ofensywny pomocnik zarabiał zbyt wiele, jak na liczbę minut spędzanych na murawie.

Galatasaray, Besiktas, Trabzonspor, Levante. Co łączy te kluby? Wszystkie miały być zainteresowane pozyskaniem Emre Celtika. Próbowaliśmy potwierdzić te informacje w Bielsku-Białej, ale po raz kolejny w ostatnich tygodniach usłyszeliśmy, że to bzdury. Podobnie było w połowie lipca, gdy tureckie media informowały, że sprowadzeniem pomocnika zainteresowane są wspomniane trzy kluby z jego ojczyzny.  

Gdyby jakakolwiek oferta za Celtika wpłynęła, niemal na pewno zostałaby zaakceptowana. „Górale” chcieli pozbyć się zawodnika, który nie spełniał pokładanych w nim nadziei i zarabiał duże pieniądze w porównaniu do jego wkładu w drużynę. W zeszły weekend Turek nie znalazł się w kadrze przeciwko Wiśle Płock.

Aby ułatwić sprzedaż Celtika, jego były klub zrezygnował z procentu jaki zagwarantował sobie, gdy Turek latem zeszłego roku na zasadzie trasnferu definitywnego przeniósł się z Fortuny Sittard do Podbeskidzia (podpisał bardzo długi jak na bielskie warunki kontrakt do czerwca 2026 roku). W ten sposób odstępne ustalone za młodzieżowego reprezentanta Turcji wynosiło mniej niż 50 tys. euro. 

Celtik pod Klimczokiem zawodził i z biegiem czasu grał coraz mniej. W ciągu półtora roku uzbierał 36 spotkań, w których zdobył dwa gole. W minionym sezonie było to skromne 624 minuty. Sam zawodnik bardzo chciał zmienić otoczenie i od kilku tygodni miał wolną rękę w poszukiwaniu nowego zespołu.

bak