Wygrana nad Góralem Żywiec miała dla Mirosława Szymury podwójną wymowę. - W  tygodniu na świat przyszła moja córka. To zwycięstwo jest dla niej, w końcu się doczekałem - mówi trener już czwartej Wisły Ustronianki.

Wygrana nad żywczanami nie przyszła jednak łatwo. - Góral to poukładana drużyna, która gra ciekawą piłkę. Widać wśród tej drużyny trenerską pracę Maćka Mrowca - opisuje rywali trener Szymura. Były lider rozgrywek sobotnie starcie na "Jonidle" opóźnił o kilkanaście minut. Był to protest przeciwko zaległościom finansowym, które sięgają jeszcze ubiegłego roku. - Ambicji tym chłopakom jednak nie można odmówić. Po naszej bramce, przeciwnik próbował odpowiedzieć, ale strzałem w dziesiątkę okazało się wpuszczenie Sebastiana Juroszka, który dał nam dwie bramki. Świetne zawody rozegrał także Wojciech Struś, który miał udział przy każdym trafieniu.

W trakcie spotkania zawodnicy Wisły po jednej z bramek wykonali "kołyskę". - To zwycięstwo dedykuję mojej narodzonej w ub. tygodniu córce. W końcu się doczekałem - mówił wyraźnie uradowany opiekun czwartoligowca, którego cieszy forma sportowa drużyny. - Przełomowe było zwycięstwo nad GTS-em Bojszowy. Pokazaliśmy tam charakter. Na dodatek do gry wracają kontuzjowani, a kartkowicze kary mają za sobą - mówi rozmówca, którego cel 50 punktów wydaje się bardzo blisko.

bak