Redakcja portalu otrzymała oświadczenie od byłego trenera Podbeskidzia. Jan Kocian odpowiada na słowa, jakie padły w trakcie ostatniego spotkania władz Podbeskidzia z kibicami klubu.

Oświadczenie otrzymane od Jana Kociana w dniu 30.12 br. (pisownia oryginalna):

"Moim celem nie jest szkodzenie klubowi, który bardzo szanuję. Kiedy jednak ludzie rządzący klubem w którym pracowałem mówią nieprawdę, stawiając tym samym moją osobę w niekorzystnym świetle zawsze mogą oczekiwać mojej reakcji.

Prezydent Pan Krywult 10.08.2017
“W ogóle klub nie ma żadnych długów. Zaległości dotyczą drobnych spraw, ale to wszystko za kilka dni będzie spłacone. Dotyczy to również zgrupowania na Słowacji. Obóz na Słowacji był droższy niż w Polsce, ale zgodziliśmy się na niego”.

Prezes Pan Mikołajko 22.12.2017
„W odniesieniu do letniego obozu, Tomasz Mikołajko potwierdził w całości informacje z naszego środowego artykułu. - Niezapłacone są drobiazgi. Jest kwota sporna i muszę wyjaśnić, że wszystko jest w porządku - tłumaczył. Dodał, że „niewyjaśnione są pewne koszty, które są na fakturze”. W tym kontekście poinformowano, że właścicielem hotelu, w którym latem trenowało Podbeskidzie jest kolega szkoleniowca Jana Kociana”.

Przed wyjazdem na urlop zrobiliśmy plan treningów, określiliśmy terminy sparingów i zaproponowaliśmy kilka ośrodków do których ewentualnie moglibyśmy jechać na zgrupowanie, uwzględniając oczywiście możliwości finansowe klubu. Nasze propozycje to Kamień, Zakopane, Wronki, Opalenica i Grodzisk Wielkopolski. Miał się tym zająć dział sportowy klubu. Okazało się że w niektórych z ww. ośrodków nie ma już miejsc, a inne są zbyt drogie. Po rozpoczęciu treningów nie mieliśmy żadnych konkretnych informacji dotyczących sparingpartnerów, jak również zgrupowania. Nie jest rolą trenera organizowanie zgrupowań, choć w tym momencie było to jedyne logiczne rozwiązanie. Wspólnie z prezesem postanowiliśmy szukać poza granicami kraju. Prezes dostał ofertę z Czech (myślę że była to Karwina), ja zaproponowałem Poprad (byłem tam wcześniej z Ruchem) i Zlate Moravce. Oferta z Popradu okazała się za droga (trzeba było ekstra dopłacać za treningi, sparingi...). Prezes otrzymał wszystkie informacje drogą mailową. Władze klubu zaakceptowały więc ofertę ze Zlatych Morawców jako najkorzystniejszą i zdecydowały się ją przyjąć. 49 EUR = cca 200 zł osobodzień za cały pakiet usług (3 treningi dziennie na dowolnie wybranym boisku, szatnia, siłownia, odnowa biologiczna, sala konferencyjna, codzienne pranie sprzętu treningowego, organizacja 4 sparingów oraz oczywiście noclegi i pełne wyżywienie). Warunki do treningu i gry (perfekcyjne boiska) były bardzo dobre, można więc powiedzieć, że organizator dopełnił wszelkich starań i należycie wywiązał się z umowy.

Panie Prezesie! Ten Pan nie jest moim kolegą lecz moim przyjecielem! On jest nie tylko właścicielem tego ośrodka, jest właścicielem całego klubu ViOn Zlate Moravce, klubu słowackiej ekstraklasy! Mieliśmy cały ten ośrodek do dyspozycji, od głównego boiska po pralkę, dokładnie wszystko! Zrobił to dla nas praktycznie z dnia na dzień, choć mógł przyjąć inny zespół za większe pieniądze. Zrobił to, bo jak napisałem wcześniej, jest moim przyjacielem. Ofertę którą przedstawił Pan zaakceptował, Panie Prezesie i był Pan z niej bardzo zadowolony. Dlaczego TS Podbeskidzie tego nie zapłaciło? Jest mi ogromnie przykro, że muszę odpowiadać na pytania od organizatorów naszego pobytu na Słowacji na które nie znam odpowiedzi. Dlaczego klub nie zapłacił? Kiedy zapłaci?

W sumie mnie to nie dziwi. Wcześniejsze zgrupowania (Szczyrk, Turcja) były płacone zgodnie z umowami, w terminach? Przecież sztab szkoleniowy traktował Pan tak samo. Na początku mieliśmy poczekać na pieniądze z PZPN - nic, później na przelew z transferu Mikołajewskiego - znowu nic, kiedy klub otrzymał z miasta 2,5 miliona, mieliśmy otrzymać zaległe pensje przed wyjazdem na obóz - jeszcze raz nic, jedno wielkie kłamstwo! Na moje pytanie już z obozu dotyczące wypłaty zaległych pensji, otrzymałem odpowiedź SMS-em: "Zobaczę ile zostało"... Nie wierzyłem w to co widzę!

Czułem się jak bezdomny na rynku, który czeka czy wrzucisz mu złotówkę albo nie. Pracuję w piłce jako trener już 25 lat, ale tak nie byłem jeszcze nigdzie, i nikim traktowany.

Jan Kocian."

Foto: TSP